16 bramek wystarczyło Meblarzom do zwycięstwa nad Piotrkowianinem
fot. archiwum elblag.net
W ostateczności liczą się punkty, ale poziom, jaki zaprezentowali dzisiaj piłkarze ręczni Mebli Wójcik Elbląg oraz Piotrkowianina Piotrków Trybunalski pozostawia wiele do życzenia oraz przede wszystkim ogromny niedosyt. Goście, czyli zespół, który w poprzedniej rundzie spotkań odprawił wicemistrzów Polski z Płocka, przyjechał z chrapką na punkty i włączenie się do walki o miejsce dające udział w barażu o awans do fazy ćwierćfinałowej Superligi, a wyjechał bez nich i z zaledwie 14 zdobytymi bramkami. Niewiele więcej, bo 16 rzucili szczypiorniści Jacka Będzikowskiego, ale to wystarczyło, aby po raz 3 w sezonie mogli unieść ręce w geście triumfu.
Rzadko się zdarza, aby w meczu piłki ręcznej padło zaledwie 30 bramek. W tym sezonie PGNiG Superligi to pierwszy taki przypadek, jednak nie wynikało to z doskonałej postawy defensywy piłkarzy Wójcika oraz Piotrkowiania, a biorąc pod uwagę jak wiele błędów popełnili, nietrafionych decyzji podjęli i niewykorzystanych okazji zmarnotrawili szczypiorniści obu zespołów, końcowy rezultat trzeba uznać za optymalny. Chociaż elblążanie większość swoich meczów przegrali (19 z 21 rozegranych), nawet wtedy byli w stanie rzucić więcej goli niż 16, które przyniosły im dzisiaj dwa punkty i trzecie zwycięstwo po 4 z rzędu porażkach ligowych (z Górnikiem, Legionowem, Azotami oraz ostatnio Wybrzeżem Gdańsk). Niestety kilka cierpkich słów należy się arbitrom spotkania, którzy zupełnie nie panowali nad tym, co działo się na boisku i przez nadmierną drobiazgowość lub z drugiej strony zupełną inercję, wyrastali na głównych bohaterów kosztem samej gry.
Pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze, którzy dwukrotnie zdecydowali się na rzuty z drugiej linii, czym zaskoczyli doświadczonego Artura Banisza. Rywale odpowiedzieli dopiero w 7 minucie za sprawą Marcina Tórza, ale powinni to zrobić wcześniej, jednak okazji z 7. metra nie wykorzystał Pacześny. Za chwilę odpowiedział najlepszy strzelec Wójcika, czyli Bartosz Janiszewski i było 3:1. Była 8 minuta i przez 4 następne zawodnicy obu drużyn seryjnie marnowali rzuty karne. Bartosz Dudek starał się hipnotyzować swoimi ruchami snajperów Piotrkowianina i efekt był taki, że ich próby mocno chybiały celu. Mecz nie był najpiękniejszym widowiskiem, a ilość kuriozalnych pomyłek w tak krótkim czasie rzadko zdarza się na tym poziomie. Błędy przy rozegraniu, naruszenia pola, proste straty, zbyt duża ilość kroków, a nawet błędy przy zmianach - to wszystko psuło odbiór spotkania i znacznie utrudniało obu ekipom złapanie odpowiedniego rytmu. W 15 minucie goście po precyzyjnym rzucie Tomasza Mroza wyrównali na 3 do 3, a na kolejnego gola trzeba było czekać 6 minut, które przerwał atakiem ze skrzydła Grzegorz Dorsz. Ten sam gracz mógł podwyższyć wynik, ale przegrał pojedynek nerwów z Baniszem w sytuacji sam na sam. Nadal na boisku panoszyły się niedokładności, ale po karze dla Góralskiego gospodarze odskoczyli na dwie bramki (5:3). Na 120 sekund przed końcem pierwszej połowy posypały się wykluczenia dla 4 piłkarzy (Żółtaka i Nowakowskiego u "Meblarzy" oraz Kravchenki i Makowiejewa u Piotrkowianina). Z większej przestrzeni skorzystali goście, którzy raz jeszcze zrównali się bramkami z przeciwnikami. Gdy obie strony już były myślami w szatni, ostateczny cios zadał Mikołaj Kupiec i dzięki temu jego drużyna schodziła na przerwę prowadząc 6:5.
Po zmianie stron trafili Mróz oraz Janiszewski, lecz po faulu Pawła Adamczaka i zatrzymaniu piłki nogą Dorsza, gospodarze grali w podwójnym osłabieniu i wtedy dali sobie wbić 2 gole. Pomimo tego, fantastycznie w bramce spisywał się Bartosz Dudek, który był tego dnia ostoją swojego zespołu i goście musieli mocno się namęczyć, żeby go zaskoczyć (zazwyczaj potrzebowali na to 2,3 prób). Na 20 minut przed końcem za trzecią karę czerwoną kartę obejrzał Stanisław Makowiejew i to otworzyło szansę dla rywali, którzy z pełni z tego skorzystali (9:9). Za chwilę ponownie drużyny zostały zdekompletowane i znakomicie na linii 7. metra zachował się Adam Nowakowski, dzięki czemu "Meblarze" odzyskali prowadzenie. Goście nie zamierzali jednak łatwo odpuszczać i trzykrotnie doprowadzali do remisu (11:11, 12:12 i 13:13). Mogli nawet ponownie zbliżyć się do wygranej, ale raz jeszcze Dudek nie dał się pokonać z rzutu karnego, a chwilę wcześniej zaliczył znakomitą asystę przy bramce Dorsza. W 58 minucie rzucił niezawodny Janiszewski, a po karze dla Żółtaka gola dołożył Nowakowski i mecz był rozstrzygnięty. Ostatnie trafienie również zapisał na swoim koncie obrotowy Wójcika i jego drużyna wygrała z piłkarzami z Piotrkowa Trybunalskiego 16 do 14.
Meble Wójcik Elbląg - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 16:14 (6:5)
MWE: Dudek, Fiodor, Ram - Janiszewski 4, Kupiec 4, Nowakowski 4, Dorsz 3, Piotr Adamczak 1, Paweł Adamczak, Olszewski, Żółtak, Moryń.
Trener: Jacek Będzikowski.
Za trzy dni (18 marca) nasi piłkarze wybiorą się do Szczecina na mecz z Sandrą Spa Pogonią. Poprzedni pojedynek elblążanie wspominają bardzo dobrze, ponieważ wtedy też zdobyli swoje pierwsze punkty w Superlidze. Początek spotkania 23. kolejki o godzinie 18:00.