› sport
11:07 / 13.06.2017

3130 km w 10 dni. Marek Kamm opowiedział o wyzwaniu i drodze do jego realizacji

3130 km w 10 dni. Marek Kamm opowiedział o wyzwaniu i drodze do jego realizacji

fot. Marcin Mongiałło

3130 - tyle kilometrów liczy trasa rowerowego maratonu szosowego, w którym  limit czasu wynosi zaledwie 10 dni. W sierpniu wystartuje w nim elblążanin Marek Kamm, pracujący na co dzień jako instruktor sportu w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Elblągu. 

Jak wskazuje strona internetowa organizatora:

Uczestnicy kategorii EXTREM pokonują trasę non-stop bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, bez samochodów z obsługą techniczną, bez masażystów, bez lekarzy i całego tabunu ludzi, który towarzyszy zawodnikom przy typowych wyścigach szosowych. Są zdani tylko na siebie, swój rower i ekwipunek zabrany ze sobą na starcie a na ewentualna pomoc mogą liczyć jedynie od innych uczestników lub przypadkowo napotkanych po drodze ludzi, którzy taką pomoc będą w stanie im udzielić. Samodzielnie ustalają czas, miejsce i długość trwania odpoczynków.

Trasa maratonu poprowadzona jest możliwie najbliżej granic Polski. Przechodzi przez najpiękniejsze zakątki kraju. Start i meta zlokalizowane są na przylądku Rozewie, przy latarni morskiej, skąd zawodnicy wyruszą w stronę Trójmiasta. Będą przejeżdżać także nieopodal Elbląga. Wjadą na most w Kępkach oraz most pontonowy w Nowakowie, mijając nasze miasto od północy. Następnie, pokonując urokliwe drogi prowadzące po Wysoczyźnie Elbląskiej, dojadą aż do granicy z Obwodem Kaliningradzkim w Gronowie, po czym skierują się na wschód.... Po drodze pokonają między innymi: Warmię, Mazury, Puszczę Białowieską, Bieszczady, Beskid niski, Tatry (Bukowina Tatrzańska, Zakopane), Beskid Żywiecki, Beskid Śląski, Góry Sowie, Karkonosze, Bory Dolnośląskie, Puszczę Rzepińską, Woliński Park Narodowy oraz przejadą 342 km wzdłuż polskiego wybrzeża, aby ostatecznie z powrotem zameldować się na mecie zlokalizowanej w tym samym miejscu co start - na przylądku Rozewie.

Maraton jest skierowany do amatorów długodystansowej jazdy na rowerze o bardzo dobrym przygotowaniu kondycyjnym, jak i psychicznym. To właśnie przede wszystkim ten drugi aspekt decyduje o jego ukończeniu. Najważniejsza jest strategia i odpowiednie rozłożenie sił. Nie jest tajemnicą że nawet najmniejsza kontuzja, po kolejnych 1000 km jazdy, może wyeliminować nawet najtwardszego zawodnika.

Organizatorzy nie przewidzieli żadnych nagród rzeczowych, bądź też finansowych. Nagrodą dla każdego zawodnika będzie pokonanie własnych słabości i ukończenie trasy. 

Udało nam się spotkać i porozmawiać z Markiem Kammem - elblążaninem, który podjął wyzwanie ukończenia MRDP, czyli Maratonu Rowerowego Dookoła Polski. Od 1995 roku na rowerze przejechał dystans, który może przyprawić niejednego o zawrót głowy: ponad 188 tys km! Swoją przygodę z wyprawami rowerowymi i aktywnym sposobem spędzania wolnego czasu zaczął już wiele lat temu. W 1994 roku nabył swój pierwszy rower turystyczny marki Wagant, który po 3 latach użytkowania nadawał się do złomowania (rdza "zjadła" kierownicę). W 1997 roku nabył Gianta Tourera:

To była świetna maszyna. Służył mi 12 lat, do 2009 roku. Bałem się, że po ponad 100 tys. km rama, wykonana ze stopu chromu i molibdenu, może pęknąć.

W 2009 roku zakupił Gianta Greenparka z aluminiową ramą, a rok wcześniej złożył rower górski na ramie Cube Reaction, na którym zrobił do tej pory 45 tys. km 

Marcin Mongiałło: Czy uważasz, że drogi sa bezpieczne dla rowerzystów? Czy poziom bezpieczeństwa na drogach z punktu widzenia użytkownika roweru się poprawia?

Marek Kamm : Przez wiele lat myślałem, że rzeczywiście jest duży postęp, jednak ostatni rok to drastyczne obniżenie bezpieczeństwa. Wymuszenia pierwszeństwa wróciły i to w sposób hurtowy. Tym kierowcom ciągle gdzieś się spieszy. Przypomnę historię bardzo doświadczonego rowerzysty Roberta Woźniaka, który w marcu tego roku uległ strasznemu wypadkowi w okolicach Jegłownika. Jechała z nim kobieta, która nie chciała wyprzedzać z uwagi na liczne zakręty i podwójną linię ciągłą. W tył samochodu, którym kierowała z impetem wbił się volkswagen, kierowany przez młodego chłopaka. Z tego co pamiętam, to on nawet nie hamował. Mówił chyba, że się zagapił. Siła uderzenia była na tyle duża, że pierwszy z samochodów, uderzony w tył, najechał na Roberta, który w ciężkim stanie znalazł się w szpitalu. Nie wspominam już nawet o wysokiej klasy u rowerze, który został zniszczony. 

Kiedy rowery stały się Twoją prawdziwą pasją? Od razu pokonywałeś duże trasy?

Zacząłem naprawdę dużo jeździć od września 2005 roku, kiedy to zostałem kurierem rowerowym. Rozwoziłem Dziennik elbląski i darmowy dodatek - Nasz Elbląg. Dziennie robiłem wtedy 60 km. W styczniu 2006 roku rozpocząłem pracę w Urzędzie Miejskim w Elblągu jako kurier-goniec. Woziłem korespondencję, paczki, druki, plakaty.  W rekordowym, 2005 roku, przejechałem 19 tys. km. Po drodze były maratony do Torunia, do Częstochowy - jednodniówki i jednodobówki. Praca gońca była wymagająca. W styczniu i lutym w związku z "akcją podatkową" (podatki lokalne) we dwójkę rozwoziliśmy naszymi rowerami 20 tys. listów.

Spróbowałeś już długodystansowych wypraw. Mam na myśli rajd rowerowy przez całą Polskę.

W sierpniu 2010 roku wystartowałem w maratonie rowerowym Bałtyk - Bieszczady Tour. Pokonanie trasy zajęło mi wówczas 65 godzin i 8 minut. Oficjalna trasa tego maratonu jest krótsza, wynosi 1008 km, ale to tylko teoria.  Wystartowałem, ukończyłem. W ten sposób wciągnęła mnie długodystansowa jazda na rowerze. Muszę dodać, że ukończenie tego maratonu było możliwe dzięki wcześniejszej, kilkuletniej, intensywnej jeździe na rowerze. W 2014 roku wystartowałem po raz drugi w maratonie rowerowym Bałtyk - Bieszczady Tour. Poprawiłem wówczas czas o 10 godzin. Trasę pokonałem w 55 godzin i 8 minut. 

A Maraton rowerowy Dookoła Polski? Z tego co wiem próbowałeś już go ukończyć? 

Tak. W 2013 roku miałem pierwsze podejście. Po przejechaniu 1550 km wycofałem się z powodu kontuzji. W 2015 roku wziąłem udział w maratonie Góry MRDP, pokonując bardzo wymagający, trudny dla rowerzystów odcinek Przemyśl - Świeradów Zdrój. Trasa tego maratonu prowadziła przez wszystkie polskie góry, za wyjątkiem Gór Świętokrzyskich. 

Zapisując się na Góry MRDP podałem w formularzu, że dystans 1120 km zamierzam pokonać w 110 godzin (limit ustalony przez organizatora to 120 godzin). Zakładałem tradycyjnie spokojną, turystyczną jazdę z dużą ilością fotek zwłaszcza z odcinków, których nie miałem okazji odwiedzić wcześniej  Już w bazie zawodów w Przemyślu dowiedziałem się jednak, że aby uzyskać kwalifikację do MRDP 2017 trzeba góry przejechać w maksymalnie 96 godzin, czyli 4 doby. I spokojną turystykę szlag w tym momencie trafił. Wychodziło że trzeba będzie w pierwszą dobę "zrobić" co najmniej 400 km, potem 300 km i dwa razy po 200 km. Celem przejechanie tego maratonu było zapoznanie się z trasą pełnego MRDP, w którym startuję w tym roku.

Kiedy zacząłeś się przygotowywać do pokonania tych 3130 km? Ile czasu na to poświęcasz?

Przygotowania rozpocząłem już około rok temu. Sprawdzam co jeść, ile jeść, co wziąć na trasę. Jeżdżę. Ostatnie lata jeździłem po 15 tys. km. W tym roku na dzień dzisiejszy mam przejechanych 7,5 tys. km. Przed 2013 roku miałem objechaną już większość trasy, którą pokonywałem w krótszych odcinkach. Na chwilę obecną jest to już cała trasa. 

W jaki sposób weryfikowani są uczestnicy Maratonu Rowerowego Dookoła Polski w jego trakcie? Mam na myśli uczciwość pokonywania poszczególnych odcinków trasy.  W jaki sposób wyeliminowana jest możliwość pokonania np. części trasy siadając z rowerem do pociągu?

Będziemy mieli przy sobie nadajniki GPS. Są punkty kontroli przejazdu, będzie także relacja SMS dostępna na stronie. W przypadku, gdyby zawiodła elektronika, jest obowiązek robienia zdjęć w punktach kontroli przejazdu.

Co według Ciebie sprawia największą trudność w ukończeniu tego maratonu?

Cała trudność MRDP polega na właściwym rozłożeniu sił i szczęścia w pogodzie. Silna psychika jest niejednokrotnie ważniejsza niż doskonałe przygotowanie fizyczne. 

Kiedy startujesz? Planujesz jakąś relację z trasy?

MRDP startuje w sierpniu, więc jeszcze trochę czasu. Zapraszam na mojego bloga, którego skrupulatnie prowadzę od stycznia 2008 roku: marecky.bikestats.pl. Na pewno opublikuję na nim relację z przebiegu maratonu z bogatą galerią zdjęć.

Dziękuję za rozmowę Marek. Życzę Ci dużo zdrowia, udanych przygotowań i bezpiecznej podróży do celu

RozmawiałMarcin Mongiałło

1
0
oceń tekst 1 głosów 100%

Zdjęcia ilość zdjęć 4