Alarm w Browarze. Z hali produkcyjnej wyciekł amoniak
fot. Konrad Kosacz
To tylko ćwiczenia, więc nie zaistniało żadne zagrożenie dla pracowników browaru oraz okolicznych mieszkańców. Dziś przed południem na terenie Browaru w Elblągu strażacy oraz zakładowa jednostka ratownictwa chemicznego brali udział w corocznych ćwiczeniach, których celem było sprawdzenie funkcjonowania obu jednostek na wypadek rozszczelnienia instalacji amoniakalnej i przedostania się amoniaku na zewnątrz. - Na szczęście odkąd pracuję tu przez 38 lat, tak niebezpiecznej sytuacji w historii tego zakładu jeszcze nie było - mówi Roman Korzeniowski, Dyrektor Browaru w Elblągu.
- Scenariusz wyglądał w ten sposób: były prowadzone prace modernizacyjne na instalacji amoniaku i doszło do wycieku. Nastąpiło uszkodzenie zaworu i niewielką rurką o średnicy ok. 25 mm wysączył się amoniak, w wyniku którego pojawiło się niebezpieczeństwo dla ludzi. Jednostki ratownicze miały do odnalezienia dwie osoby w budynku. Dla utrudnienia został wprowadzony sztuczny dym, w wyniku czego widoczność wynosiła odległość jednego metra. Dodatkowym utrudnieniem był brak światła, więc strażacy oraz jednostka chemiczna mogły używać jedynie swoich latarek i kamer noktowizyjnych – tak w trakcie całej akcji jej szczegóły omawiał specjalista ds. ochrony przeciwpożarowej w elbląskim Browarze, Andrzej Kowalik.
Jak wyglądały ćwiczenia?
Kowalik omówił również jakie zadania musieli wykonać strażacy z PSP oraz z jednostki chemicznej funkcjonującej na terenie zakładu. - Pierwszym elementem było ratowanie ludzi ludzi, a zaraz po nim niedopuszczenie do wycieku groźnej substancji. Jednostka wewnętrzna zakręciła zawory instalacji, a strażacy z PSP zakleszczyli rury przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Wszyscy biorący udział w akcji musieli wykazać się umiejętnością odnalezienia źródła emisji. Strażacy postawili też tzw. kurtynę wodną, także od góry hali. Woda bowiem absorbuje amoniak żeby nie było zagrożenia dla miasta. Powstała wówczas woda amoniakalna, która została na terenie browaru całkowicie zneutralizowana.
Prowadzonym ćwiczeniom dokładnie przyglądał się Dyrektor Browaru Roman Korzeniowski. - W tej akcji jak łatwo zauważyć nie ma pośpiechu, to jest bardzo ważne. Strażacy muszą dokładnie założyć kombinezon i cały potrzeby sprzęt. Człowiek jest tu najważniejszy, bo amoniak to trująca substancja, która potrafi bardzo poważnie zagrozić drogom oddechowym.
Takie ćwiczenia nie są jedyne w jakich biorą udział elbląscy strażacy i pracownicy Browaru. - Oprócz dzisiejszej akcji, 2-3 razy w roku wykonujemy ćwiczenia ewakuacyjne. Z dyrektorem ustalamy miejsce, o którym nikt inny nie wie. Syreny informują o niebezpieczeństwie. Pracownicy browaru są już na tyle wytrenowani, że w ciągu trzech minut wszyscy są już na zewnątrz. Wiedzą jak zareagować w sytuacji zagrożenia i co ważne nikt nie zadaje pytań czy to są ćwiczenia czy rzeczywiste zagrożenie dla zdrowia i życia – wyjaśnił Kowalik.
Wiodącą grupą kierującą całą akcją była jednostka PSP, ale instalację wewnątrz zakładu doskonale znają pracownicy jednostki wewnętrznej. - Bez obecności tych osób elbląscy strażacy są, powiem szczerze, w niezbyt komfortowej sytuacji. Nie chwaląc się, Browar w Elblągu jako jedyny w kraju ma swoją wewnętrzną jednostkę strażaków chemicznych. Ich sprzęt jest identyczny jak strażaków z JRG 1 i JRG 2 oraz przechodzą takie same szkolenia. Kompatybilność współpracy jest bardzo dobra – mówił z dumą specjalista ds. ochrony przeciwpożarowej.
- Ta jednostka w Browarze jest moją osobistą dumą. My sprzęt specjalistyczny do takich zadań mieliśmy jako pierwsi, a do naszych warunków musieli się dopasować strażacy. Jednostka liczy ponad 25 osób, stworzona jest z pracowników wewnętrznych wykonujących również inne obowiązki. Szkolenia przechodzą przy pomocy osób z Lotosu oraz w specjalnych szkoleniach ze strażakami – mówił Korzeniowski.
Co na ten dzisiejszych ćwiczeń sądzą strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Elblągu?
- Co roku są inne założenia i usterki. Ćwiczenia są dla nas bardzo potrzebne, bo możemy się razem zgrać i przećwiczyć różne warianty swoich działań. Nie często mamy okazję działać przy takich zdarzeniach. Akcja poszła w miarę sprawnie, aczkolwiek kilka mankamentów było, ale po to są takie ćwiczenia by je wychwycić. W akcji brało udział 18 naszych strażaków – zdradził nam Maciej Kogut, zastępca dowódcy JRG 1.