Angelo był miły i pisał do mnie wierszem... Historia kobiety, która dała się uwieść przez amerykańskiego „Tulipana"
fot. nadesłane
Przedstawiamy Państwu historie kobiety, która dała się uwieźć przez amerykańskiego „Tulipana". Padła ofiarą oszusta internetowego, który udając uczucia, obiecując wspólne życie i pieniądze, wyłudził od niej 200 000 złotych. Co ciekawe pokrzywdzona to stateczna mężatka i aktywna zawodowo osoba publiczna. Sprawa jest o tyle ciekawa co żenująca. Historie publikujemy ku przestrodze dla innych pań, szukających wrażeń w sieci.
(imię pokrzywdzonej celowo zmienione)
Angelo był miły i pisał wierszem...
Cała historia rozegrała się w Lidzbarku Warmińskim i gdzieś ... „na świecie". Tam zaczyna się „przygoda" 64-letniej kobiety oszukanej przez amerykańskiego „inżyniera" oraz „żołnierza" sił powietrznych UK z misją w Afganistanie. Pokrzywdzona straciła w sumie 200 tys. zł.
Pod koniec ubiegłego roku pani Agnieszka dostała, poprzez portal społecznościowy, życzenia urodzinowe od tajemniczego Angelo Gaffuri. Zaintrygowana zaczęła z nim korespondować. Początkowo w języku angielskim, a później z użyciem internetowego translatora. Angelo pisał, że jest amerykańskim inżynierem pracującym na kontrakcie w UK i szuka kobiety życia, która pomogłaby mu zaopiekować się 10-letnią córeczką Sophie. Pisali o rzeczach przyziemnych, a później o rodzinie i wreszcie o uczuciach. „Amerykanin" przesyłał jej zdjęcia i wyznał miłość. Ona nie była mu dłużna. Napisała jednak, że jest mężatką. To oświadczenie, żadnej ze stron, nie przeszkodziło dalej flirtować w sieci.
Po pierwsze pieniądze Angelo zgłosił się w styczniu br. Napisał , że potrzebuje funduszy na zakup wymarzonego psa dla swojej córki, która niebawem miała obchodzić urodziny. Kobieta nie zgodziła się. Spotkało się to dużym niezadowoleniem mężczyzny, który odezwał się do niej dopiero po trzech tygodniach. Wówczas znów poprosił o pieniądze. Tym razem na sfinansowanie projektu budowlanego. Na potwierdzenie swojej wiarygodności przesyłał kobiecie skany dokumentów urzędowych. Pani Agnieszka zaczęła mu sukcesywnie przesyłać pieniądze na różne wyimaginowane inwestycje i spełniać jego zachcianki. On z kolei obiecywał, że przyjedzie do Polski i że niebawem rozpoczną wspólne życie. „Wielka miłość" skończyła się w momencie kiedy pani Agnieszka odmówiła kolejnej transzy pieniędzy. Wówczas „inżynier" zaczął ją szantażować. Groził, że udostępni w sieci jej nagie zdjęcia, które notabene sam od niej dostał. Pokrzywdzona z Lidzbarka Warmińskiego korespondowała z Angelo do czerwca br. Co ciekawe w tym samym czasie miała „romans" z dowódcą brytyjskich sił powietrznych w Afganistanie, niejakim Georgem.
Angelo ją oszukał i „wyczyścił" jej konto. Chciała się odegrać i przyjęła misję od dowódcy brytyjskich sił powietrznych w Afganistanie
Najwyraźniej kobiecie nie brakowało pomysłów na zawieranie egzotycznych znajomości w sieci. Równocześnie jak korespondowała z Angelo, to w marcu br. poznała Georga Zembisa. Mężczyznę, który zaczepił ją na portalu społecznosciowym. On z kolei miał być brytyjskim dowódcą sił powietrznych z misją w Afganistanie. Wplątał panią Agnieszkę w misję szpiegowską. Kobieta miała mu pomóc w przechowaniu skrzyni z dolarami i tajnymi dokumentami wojskowymi. Skarb miał zdobyć od Talibów. Po wstępnych ustaleniach paczka miała zostać przesłana przez Czerwony Krzyż i zdeponowana w polskim banku do czasu kiedy działania wojenne się zakończą. W operacji przekazania pakunku miał uczestniczyć agent specjalny Smith Johnson, który miał dostarczyć przesyłkę do miejsca pracy kobiety. Gdzieś w trakcie korespondencji pokrzywdzona podała swoje dane (adres domowy, nr telefonu, nr paszportu i nr dowodu osobistego). Dalej George zaznaczył, że dla bezpieczeństwa przesyłka będzie najpierw wysłana tranzytem przez Indonezję. Oczywiście pojawiły się utrudnienia i „schody" proceduralne. George potrzebował pieniędzy na opłaty celne, a przecież agent Johnson już czekał w Dżakarcie. Na początku było to 3 000 euro. Później pojawiały się kolejne opłaty np. „od nadmiaru" pieniędzy w przedmiotowym boksie, który służby przeskanowały laserem itp. W sumie do portfela oszusta „popłynęło" kolejno 4500 euro, 1000 usd itd., itd... kiedy kobieta już doszczętnie „wyczyściła" swoje konta, poszła po pożyczkę do banku, żeby pomóc Georgowi. Wzięła kolejne 50 tys. zł i przelała je „dowódcy" w Afganistanie. Dopiero jak w Belgii pojawił się kolejny agent (Andrew Johnson), który zaczął pisać do pani Agnieszki, kobieta oprzytomniała i zgłosiła się na policje.
W rezultacie zmysłowy Angelo i pragmatyczny George, wyciągnęli od pokrzywdzonej 200 000 zł. być może to ten sam człowiek. Policjanci od cyberprzestępczości to ustalają.
Policja ostrzega!
Przestępcy w sieci posuwają się do najróżniejszych metod. „Oszustwo na żołnierza" jest jedną z form tego procederu i nie jest czymś nowym. Zawierając nowe znajomości należy być ostrożnym w szczególności, gdy osoba, którą dopiero co poznaliśmy oczekuje od nas wpłacania pieniędzy lub przekazywania innych korzyści. Sprawcy tego specyficznego oszustwa działają na dwóch płaszczyznach – najpierw zdobywają serce zakochanej kobiety, później... jej pieniądze. Jest to w swej prostocie bardzo wyrafinowana metoda, gdyż ofiara dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, iż sama staje się oszustem, usiłując uzyskać nienależne jej pieniądze, a faktyczny oszust – inicjator całego zdarzenia, czuje się bezpiecznie, gdyż jego ofiara, która ma świadomość działania nielegalnego i niemoralnego, nie zgłosi procederu policji.
Jakub Sawicki, Zespół Prasowy KMP Elbląg