› prezentacje
12:32 / 21.11.2012

Anna Karenina - słynna historia miłosna ponownie na ekranach kin

Anna Karenina - słynna historia miłosna ponownie na ekranach kin

Wczoraj (20 listopada) miało miejsce kolejne spotkanie w ramach Kina Na Obcasach. W elbląskim Multikinie po raz wtóry zebrały się panie, które od kina oczekują czegoś więcej niż tylko projekcji filmu. Na ekranie - Anna Karenina.

Kino na Obcasach to oferta skierowana wyłącznie dla Pań. Raz w miesiącu (choć zdarzają się dodatkowe seanse specjalne), zawsze we wtorek, na żeńską część widowni Multikina czekają produkcje filmowe wybrane specjalnie dla nich, a także dodatkowe atrakcje w postaci prezentacji lokalnych firm, produktów i usług, które szczególnie mogą spodobać się kobietom. Spośród zebranych w sali kinowej widzek, losowane są ponadto różnego rodzaju upominki i nagrody specjalne, ufundowane przez Multikino i partnerów programu.

Partnerami listopadowego Kina Na Obcasach byli: Kinder Bueno i L'Occitane. Na starcie, goście imprezy tradycyjnie skorzystać mogli (a raczej mogły) ze słodkiego poczęstunku, a gdy rozsiedli się wygodnie w fotelach, rozpoczęła się prezentacja. Ze swoją ofertą wystąpiła Galeria Urody. Gabinet kosmetyczny mieszczący się przy ul. Wieżowej 17, współpracuje z Fabryką Stylu prowadzoną przez stylistkę Agnieszkę Jewusiak. W jego ofercie znajdziemy szereg zabiegów kosmetycznych, pielęgnujących i odmładzających, wśród których figuruje liposukcja ultradźwiękowa. O dobrodziejstwach tego zabiegu opowiadała pani Aneta Sadowska – kosmetolog i linergistka, prowadząca Galerię Urody. Oprócz pokazu przygotowała również konkurs, w którym dziesięć pań odpowiadając na  proste pytania, mogło wygrać bon na usługi gabinetu kosmetycznego. Panie wybrane z widowni wykazały się znakomitą pamięcią i bez trudu „zgarnęły” upominki od firmy.



A co z głównym punktem programu? Gdy część prezentacyjna dobiegła końca, a emocje związane z konkursem opadły, można było przejść do projekcji. Tym razem był to przedpremierowy pokaz filmu „Anna Karenina” w reżyserii Joe Wrighta, na podstawie scenariusza Toma Stopparda. Jedna z najsłynniejszych historii miłosnych doczekała się kolejnej ekranizacji, w obsadzie aktorów kina brytyjskiego. Keira Knightley jako tytułowa Anna, Aaron Johnson jako Aleksy Wroński, Jude Law – Aleksy Karenin czy Mathew Macfadyen jako Stiwa Obłoński wcielili się w postaci wielokrotnie ekranizowanej powieści Lwa Tołstoja. Tragiczna miłość pięknej Anny, żony poważanego rosyjskiego męża stanu, do młodego i przystojnego Aleksego Wrońskiego nader często wykorzystywana jest w adaptacjach filmowych i teatralnych. Anna tkwiąca pomiędzy namiętnym uczuciem do kochanka, a poczuciem obowiązku względem surowego męża, nie potrafi bronić się przed miłością, co doprowadza do tragedii. Ceną za posłuchanie głosu serca jest społeczne wykluczenie, odseparowanie od ukochanego synka, a także zmącenie spokoju wewnętrznego. Żyjąc w wolnym związku z Wrońskim, początkowo szczęśliwa i spełniona, bohaterka popada w coraz większą obsesję, jest zazdrosna i niepewna jego stałości. Wykluczona z kręgu petersburskiej socjety, pozbawiona kontaktu z synem ostatecznie popada w depresję i popełnia samobójstwo, rzucając się pod pociąg.

Historia Anny Kareniny to jednak nie tylko smutna opowieść o nieszczęśliwej miłości. To również realistycznie odmalowany obraz płytkiego, skostniałego, pełnego obłudy, sztucznego społeczeństwa wyższych sfer, a przede wszystkim roli kobiet, które tkwią pomiędzy tym, czego się od nich oczekuje, co jest narzucone, a tym, czego naprawdę pragną.

Czym wyróżnia się adaptacja „Anny Kareniny” w reżyserii Joe Wrighta? Zrealizowana została w niezwykle interesującej konwencji, stanowiącej połączenie ekranizacji filmowej i teatru. Teatr jest tłem rozgrywanej akcji. Na jego scenie pojawiają się i znikają kolejni bohaterowie. Zmieniają się dekoracje, rekwizyty – wprost z domu bohaterki wchodzimy na salę balową, by zaraz potem zobaczyć arenę wyścigów konnych lub peron kolejowej stacji. Płynnie przemykające obrazy intrygują i wciągają widza w wir wydarzeń. Pomiędzy sekwencjami scen widzimy kulisy teatru, bohaterów uciekających tylnymi pasażami, strychami i korytarzami. Urzekają nas partie muzyczne łączące poszczególne elementy w całość, a wyjątkowe wrażenie wywołuje poruszająca scena walca, pierwszego tańca Anny i Wrońskiego, po którym wiemy już, że klamka zapadła i nie obronią się przed wzajemnym zauroczeniem. Na uwagę zasługują również przepiękne kostiumy i charakteryzacja. To wszystko sprawia, że film ogląda się z zapartym tchem, śledząc rozwój wydarzeń i chłonąc estetykę obrazu. Konwencja filmu i zastosowana technika czarują widza i odciągają uwagę od jego niedoskonałości. Szybko zapominamy więc, o nie do końca udanym obsadzeniu roli Wrońskiego oraz o tym, że grymasy i sztuczne uśmiechy to nie wyznacznik dobrej gry aktorskiej. „Anna Karenina”, jaką oglądałyśmy wczoraj w Kinie Na Obcasach, jest jednak czymś wyjątkowym i z pewnością warta jest polecenia wszystkim, którzy jeszcze raz - i jeszcze inaczej - chcą spojrzeć na historię miłości, która od lat wzrusza czytelników i widzów na całym świecie.

5
0
oceń tekst 5 głosów 100%