Auto po liftingu – najlepsza reklama dla firmy?
fot. Bartłomiej Ryś
Samochody służbowe nie muszą spełniać jedynie funkcji logistycznych. Mogą też stać się narzędziem kształtowania wizerunku firmy, i to narzędziem wyjątkowo nośnym: stale będącym w ruchu, co rusz w innym miejscu i w zmiennym środowisku. Właśnie dzięki temu auto jako nośnik reklamy ma nieograniczony potencjał w docieraniu do odbiorców.
Zazwyczaj lifting floty wykonuje się ze względów praktycznych – wtedy, gdy stan pojazdów wymaga modernizacji. Zmiana koloru karoserii to sposób na ochronę lakieru przed wyblaknięciem albo porysowaniem. Przy okazji liftingu można pójść jednak krok dalej i oprócz odnowy koloru umieścić na pojazdach grafiki reklamowe. To bardzo funkcjonalna forma przekazu reklamy – nie nadwyręża nadmiernie budżetu, a zawsze jest w pełni wykorzystana. W marketingowej oprawie auto pracuje dla firmy, nawet gdy stoi w korkach albo na postoju.
Rozmiar nie ma znaczenia, liczy się całokształt
Coraz bardziej popularny car wrapping uchodzi obecnie za jedną z najtańszych i najbardziej skutecznych narzędzi reklamowych. Okleić można wszystkie elementy nadwozia – wraz z dachem, osłonami lusterek oraz zderzakami. Na rynkach zachodnioeuropejskich od dawna jest on uznawany za pewien rodzaj sztuki, a Mistrzostwa w Aplikacjach Samochodowych mają miejsce już także w Polsce. Dla firm – zarówno tych z liczną flotą, jak i posiadających jedynie kilka aut – oznacza to duże pole manewru w komunikacji reklamowej. Pojazdy flotowe stają się nieodłącznym elementem identyfikacji wizualnej przedsiębiorstwa. Przed specjalistami w zakresie oklejania pojazdów nic nie stoi na przeszkodzie, by niemal każdy ich centymetr zaaranżować jako powierzchnię reklamową. Jak zrobić to tak, by nie popaść w przesadę i nie sięgnąć granic kiczu? Wymogi estetyczne w zdobieniu samochodów nie odbiegają od ogólnych norm. Wygląd może zniewalać, niebanalna oprawa może robić wrażenie, oryginalne akcenty mogą przyciągać wzrok. Ale to schludność, elegancja i umiar wyznaczają styl. Czystość na pierwszym miejscu
Nawet najciekawszy design nie odwróci uwagi od tego, że auto przez długi czas nie odwiedzało myjni. Brudny, zabłocony pojazd, choćby najlepiej obrandowany, nie będzie dla firmy dobrą wizytówką. Kierowcy sami powinni poczuwać się do utrzymania auta w czystości i regularnie doprowadzać je do porządku. Fleet manager również ma na to wpływ, regulując te kwestie w polityce flotowej. Może on wyznaczyć np. liczbę obowiązkowych wizyt w myjni w ciągu danego okresu. Wywiązywanie się przez kierowców z tego typu zadań łatwo weryfikować z pomocą monitoringu. – Systemy monitorujące służą nie tylko do bieżącego podglądu pozycji kierowców na mapie. Archiwizują one przejazdy i zapisują dane o miejscach postojów. Dzięki temu łatwo sprawdzić, czy kierowca odwiedził w danym terminie wyznaczone miejsca – mówi Dawid Nowicki z formy Neptis S.A., producenta FlotisMobile. Koszty myjni z reguły są pokrywane przez firmę, a przy opłatach można korzystać z kart paliwowych. W niektórych przypadkach jednak, jeśli z auta firmowego pracownik może korzystać prywatnie, zachowanie czystości leży zupełnie w jego zakresie.
Czy to się naprawdę opłaca?
Jakkolwiek by oceniać wykorzystanie floty do celów reklamowych, nie da się zaprzeczyć, że spośród wszystkich form komunikacji samochód jest formą najbardziej mobilną. Czy przez to najbardziej skuteczną i rzeczywiście tanią? Analizując jej koszty, warto mieć na uwadze, że za taką reklamę płacimy tylko raz, przy jej kreowaniu – za projekt graficzny i oklejenie aut. Ciąg dalszy jest w zasadzie darmowy. Reklama, krótko mówiąc, rozprzestrzenia się sama – przy każdej okazji, gdy służbowe auto wyrusza w teren. Nie ma tu opłaty za wydruk ani za dystrybucję, emisję czy publikację w mediach, zamieszczenie na billboardzie czy wyświetlanie jej w sieci. Nie trzeba szukać dróg jej przekazu i specjalnie za nie płacić - to te same drogi, które i tak na co dzień pokonują flotowcy.
Źródło: FlotisMobile.pl