Awantura o... Elbląską Kartę Miejską
fot. Konrad Kosacz
Od ponad roku w komunikacji miejskiej na terenie naszego miasta funkcjonuje Elbląska Karta Miejska. Chyba każdy z nas wie już, do czego służą żółtozielone kasowniki zamontowane w autobusach i tramwajach. Obecnie karta stanowi alternatywę dla biletu papierowego, docelowo ma go całkowicie zastąpić.
Papierowe bilety zgodnie z zapowiedzią Zarządu Komunikacji Miejskiej miały zniknąć już w połowie tego roku. Tak się wprawdzie nie stało, decyzja ZKM jest jednak nieodwołalna, dlatego prędzej czy później tradycyjne bilety przejdą do historii, o czym informuje nas od jakiegoś czasu nadruk na ich odwrocie - „Niedługo zostanę skasowany (...)”.
Przez rok swego istnienia EKM-ka zdążyła się jako tako przyjąć. Korzysta z niej coraz więcej elblążan, którzy płacą w ten sposób za przejazdy środkami transportu zbiorowego, a także uiszczają opłaty parkingowe. Idea Elbląskiej Karty Miejskiej jest już chyba dość dobrze znana, możemy ją jednak krótko przypomnieć. Jak dowiadujemy się ze strony internetowej elbląskiego ZKM, jest to nowoczesny i wielofunkcyjny nośnik umożliwiający korzystanie z transportu miejskiego, wnoszenie opłat za parkowanie, a w przyszłości korzystanie z innych usług miejskich. Technicznie jest to karta zbliżeniowa, wyposażona w mikroprocesor. Pełni również funkcję elektronicznej portmonetki, w której gotówkę zastępuje pieniądz elektroniczny w postaci punktów. Karta zastępuje zarówno bilety jednorazowe, jak również okresowe. Po wejściu do pojazdu, bilet „kasuje się” poprzez zbliżenie karty do czytnika zamontowanego na słupkach przy drzwiach wyjściowych.
Istnieją dwa rodzaje karty miejskiej: imienna i na okaziciela. Karta imienna przypisana jest konkretnej osobie, posiada zdjęcie użytkownika, a także zapisane uprawnienia do ewentualnej ulgi. Nie wymaga zatem posiadania przy sobie dodatkowych dokumentów. Karta na okaziciela może być użytkowana przez dowolną osobę i przekazywana innym. Nie można zapisać na niej uprawnień, dlatego wymaga noszenia ze sobą dodatkowych dokumentów potwierdzających prawo do ulgi.
W skrócie, zamiast kupować bilety jednorazowe lub okresowe, wyrabiamy sobie Elbląską Kartę Miejską, doładowujemy ją pożądaną ilością punktów = gotówki i kasujemy po wejściu do pojazdu. Osobom nieposiadającym EKM pozostaje kupno biletu u kierowcy, wydawanego w formie paragonu i niewymagającego kasowania. Szczegółowe zasady użytkowania karty i adresy punktów doładowań dostępne są na stronie ZKM - http://www.zkm.elblag.com.pl.
Wydaje się to proste, wygodne, a przede wszystkim nowoczesne. Takie ma być. Niemniej zdania elblążan są podzielone. Sceptycy twierdzą, że karty miejskie wprowadzają zbyt wiele zamieszania, entuzjaści deklarują, że nie wróciliby już do zwykłych biletów. Skąd taka rozbieżność? Kontrowersje budzi kilka kwestii. Choć punktów doładowań karty miejskiej jest coraz więcej, nadal nie jest ich aż tak dużo, a bilety jednorazowe można przecież kupić prawie w każdym kiosku, a także wielu sklepach. Z czasem jednak liczba tych punktów się zwiększy, dlatego pomińmy tę kwestię, a przejdźmy do kolejnej.
Wielu z nas zadaje sobie pytanie, co z turystami odwiedzającymi Elbląg lub osobami, które nie posiadają karty lub jej zwyczajnie zapomniały. Można wtedy kupić bilet u kierowcy, skorzystać z aplikacji mobilet lub kupić kartę na okaziciela. Wiadomo jednak, że bilet u kierowcy jest droższy (o wiele), a dwie pozostałe opcje wymagają zdecydowanie więcej tak zwanego „zachodu” niż okazjonalne kupno biletu papierowego w pierwszym lepszym kiosku. Dla osób spoza Elbląga to znaczne utrudnienie. Czy jest zatem sens całkowitego rezygnowania z tradycyjnych biletów?
Czytając o rodzajach kart miejskich i zasadach korzystania z nich, można niekiedy popaść w dezorientację. Kasowanie przy wejściu, kasowanie przy wyjściu, promocje, przyciski, bilety imienne, bilety na okaziciela... Wszystko to wywołuje mętlik w głowie. Dokładne instrukcje zamieszczone są na stronie internetowej, ściągi mamy w każdym autobusie czy tramaju, zorientowanie się jednak w całej tej procedurze nie dla każdego musi być proste. Szczególne opory względem użytkowania kart mają ludzie starsi, nieprzywykli do nowoczesnej techniki.
Kwestią budzącą najwięcej zastrzeżeń jest konieczność „kasowania” zarówno elektronicznych biletów jednorazowych jak i biletów okresowych. Za każdym wejściem do pojazdu, karty z oboma zapisanymi rodzajami biletów należy zblizyć do czytnika. Dotychczas posiadanie biletu okresowego dawało możliwość spokojnego zapomnienia o kasowaniu biletu, wymagającym niejednokrotnie przeciskania się przez tłum współpasażerów. Kasowanie biletów okresowych z pewnością nie jest dla nas, pasażerów ułatwieniem.
Jak każda nowa idea, również Elbląska Karta Miejska budzi sprzeczne uczucia. Zarzutów jest sporo, korzyści również. Dyskusja byłaby z pewnością mniej burzliwa, gdyby nie okoliczność, że tradycyjne bilety mają być całkowicie zlikwidowane. W wielu polskich miastach, obok karty miejskiej nadal funkcjonują, i to z powodzeniem, bilety papierowe, dlatego najbardziej zastanawia, czy usunięcie ich rzeczywiście jest potrzebne.