Basen miejski coraz bardziej niszczeje. Można go jednak jeszcze uratować
fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Jeśli zastanawiacie się, jak mógłby wyglądać świat po nuklearnej wojnie, możecie obejrzeć te zdjęcia. To obraz niszczejącego basenu miejskiego. Niegdyś chluba miasta, dziś stanowi poważny problem. Jednak, jak mówią pracownicy MOSIR-u, basen można jeszcze uratować.
Opuszczone budynki, rozkradane elementy metalowe, pusta niecka basenu. Smutny obraz opuszczonego obiektu, który jeszcze kilka lat temu tętnił życiem. Był chlubą i wizytówką miasta. Największy odkryty basen w Europie. Wybudowany przed drugą wojną światową, służył jako miejsce rekreacji wielu pokoleniom elblążan.
Jednak wieloletnie zaniedbania w konserwacji basenu i brak pomysłu na jego wykorzystanie spowodowały, że obiekt ten stał się poważnym problemem dla miasta. W ostatnich latach wejście na obiekt było bezpłatne. To ściągało nad wodę prawdziwe tłumy chętnych odpoczynku nad wodą. Brak odpowiedniej konserwacji, nadzoru i ochrony powodował, że woda był brudna a komfort wypoczynku coraz gorszy.
W konsekwencji obiekt został zamknięty. Koszt jego utrzymania był zbyt wysoki dla biedniejącego z roku na rok miasta. Co dalej z basenem?
- Basen docelowo ma wejść w zasób planowanego aquaparku. Obecnie obiekt nie spełnia żadnych norm sanitarnych. Doprowadzenie go do właściwego stanu jest zbyt kosztowne. Poza tym nie spełnia norm basenu ani kąpieliska – wyjaśnia Anna Kleina, rzecznik prasowy prezydenta miasta.
Basen więc musi poczekać na moment, gdy na tym terenie rozpocznie się budowa aquaparku. Postanowiliśmy sprawdzić, jak obecnie wygląda sytuacja z zamkniętym obiektem.
Basenu pilnuje pracownik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Elblągu. Jeden człowiek z psem pełni całodobowy nadzór nad obiektem. Raj dla zbieraczy złomu. Co widać po rozebranym płocie okalającym obiekt. Znikają też inne elementy, które można sprzedać w skupie złomu. Choć zaprzecza temu Marek Wnuk, dyrektor MOSIR.
- Zapewniamy nadzór nad obiektem całą dobę. Jeśli jacyś ludzie wynoszą elementy metalowe, to pewnie dzieje się tak na obrzeżach kompleksu – mówi Marek Wnuk i dodaje, że jeden człowiek nie jest jednak w stanie wszystkiego dopilnować. - Dbamy o nasz sprzęt sportowy i wypoczynkowy, pozostawiony w zabudowaniach obiektu. Przypadki kradzieży każdorazowo zgłaszamy na policję. Staramy się zabezpieczyć teren tak, jak możemy. Nie wygląda to zbyt dobrze, ale więcej zrobić nie możemy.
Uzyskujemy zgodę na wejście na teren basenu i udaje nam się porozmawiać z pracownikiem MOSIR-u, który przyznaje, że elementy metalowe z obiektu znikają. - Znajdujemy je często w skupach złomu – mówi. - Siatkę ogrodzeniową bardzo często musimy stawiać na nowo.
Z rozmowy z pracownikiem Ośrodka dowiadujemy się, że... basen jeszcze można uruchomić. Zwłaszcza, że to jedyne miejsce w naszym mieście, gdzie można latem odpocząć nad wodą.
W roku, w którym otwarto kąpielisko miejskie za darmo, liczba utonięć dzieci w rzece Elbląg spadła do zera, raz utonęli dorośli i to po alkoholu – mówi pracownik MOSIR-u. - W ciągu ostatnich 18 lat na kąpielisku miejskim były tylko dwa utonięcia, w tym jedno z zupełnie innych przyczyn.
Czy po terenie basenu krążą szabrownicy, rozkradający wszystko, co się da? Pracownik ochrony potwierdza, że tak się właśnie dzieje.
Najbardziej rozkradają betonowe ogrodzenie w którym jest masa prętów metalowych. Dziury łata się siatką w metalowych ramach, ale i to kradną – mówi.
Basen nie jest w najlepszej kondycji ale jego uruchomienie jest nadal możliwe. Wystarczy wyczyścić dno basenu, wyhaczkować zielsko i zebrać muł. Najczęściej robi się to zwykłymi haczkami, a potem pompami i wodą pod ciśnieniem. Szczotkami czyści się brzegi i dno. Woda, zanim wpadnie do basenu, ląduje w osadniku koło Hotelu Młyn. Stamtąd płynie do basenu. Po drodze dodaje się chlor.
- W sezonie woda wizualnie może nie wygląda najlepiej ale spełnia wszystkie wymogi Sanepidu – mówi pracownik MOSIR-u. - Po deszczu po prostu spływa z gruntu błoto do basenu.
Obecne zniszczenia basenu wynikają głównie z wchodzenia wody opadowej i podskórnej, która razem z lodem rozsadza elementy betonowe. Deski na pomoście środkowym zostały zdemontowane i leżą na terenie obiektu, bo szabrownicy wchodzili przez płot i to też kradli. Teraz zaczęły niestety murszeć.