› bieżące
14:34 / 26.09.2014

Benefis elbląskich formacji tanecznych już jutro!

Benefis elbląskich formacji tanecznych już jutro!

Chyba każdemu z nas wydawało się, że potańczymy dzień - dwa i tyle wystarczy. Przekonaliśmy się, że w tańcu formacyjnym chodzi o coś zupełnie innego. Drużyna musi tańczyć równo, a jest ona tak silna, jak jej „najsłabsze ogniwo" – mówi trener Antoni Czyżyk, z którym rozmawiamy z okazji jubileuszu elbląskich formacji.

- Elbląskie formacje świętują w tym roku jubileusz 20-lecia. Jak to się wszystko zaczęło?

- Pamiętam jak dziś, kiedy taniec towarzyski zaistniał w Elblągu ... W pewnym momencie, a było to 1995 roku, w Elblągu było dużo młodzieży, która tańczyła. Chcieliśmy dać im cel. Tak zrodził się pomysł utworzenia formacji tanecznych. Został on podpowiedziany przez mojego przyjaciela – sędziego Jerzego Miotka, który wówczas był wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Tanecznego. Z uwagi na to, że formacyjny taniec standardowy wówczas w Polsce nie istniał skorzystaliśmy z pomocy trenerki z Mołdawii Swietłany Gozun. Wraz z parą pokazową przyjechała ona na obóz do Iławy. Powstał układ choreograficzny oraz muzyczny inspirowany muzyką Straussa. Tak zaczęła się historia elbląskich formacji tanecznych...

- Treningi rozpoczęliście w sierpniu, a kiedy był pierwszy występ?

- W Iławie okazało się, że taniec w formacji jest czymś zupełnie innym niż taniec indywidualny. Chyba każdemu z nas wydawało się, że potańczymy dzień - dwa i tyle wystarczy. Przekonaliśmy się, że w tańcu formacyjnym chodzi o coś zupełnie innego. Drużyna musi tańczyć równo, a jest ona tak silna, jak jej „najsłabsze ogniwo"...

We wrześniu wystartowaliśmy w mistrzostwach Polski, które były organizowane w Elblągu w hali sportowej przy ul. Kościuszki. Wówczas byliśmy jedynym startującym zespołem standardowym. W takim przypadku komisja sędziowska mogła przyznać nam tytuł mistrza Polski, ale nie musiała. Zostaliśmy mistrzami i dało nam to prawo startu na mistrzostwach świata. Zajęliśmy tam 9 miejsce, co uważam za nasz wielki sukces.

- Trudno było przekonać młodych ludzi do tańczenia w formacji?

- Po latach myślę, że gdybym zapytał tancerzy, po tych intensywnych trzech dniach treningów w Iławie, czy chcieliby tańczyć w formacji to obawiam się, że usłyszałbym odmowę. Taniec formacyjny niesie za sobą intensywne treningi, pary muszą tańczyć na zbliżonym poziomie... Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Cieszy mnie, że Elbląg zaistniał na mistrzostwach świata, mistrzostwach Polski. Taniec formacyjny stał się niejako naszą wizytówką.

- Wizytówką Elbląga bez wątpienia stały się formacje standardowe, ale przecież mieliśmy także formacje latynoamerykańskie.

- Widzieliśmy, że „maluszki" z podziwem patrzyły na swoich starszych kolegów i postanowiliśmy także dzieciom dać szansę tańczenia w formacjach latynoamerykańskich. Trzykrotnie startowali w Mistrzostwach Polski, gdzie tańczyli do muzyki z „Króla lwa", a także układ „Piękna i bestia". Formacje latynoamerykańskie także zdobywały medale, ale nigdy nie udało się zdobyć złota. Wówczas formacje z Radomia były nie do pokonania.

- A Formacja „Krok w krok"? Kto w niej tańczy?

- Pomysł utworzenia Formacji „Krok w krok" zrodził się po Mistrzostwach Świata w 2005 roku. Przyjaciele i sponsorzy siedzący na widowni wymyślili, że rozpoczną naukę tańca i stworzą formację.

Siła przyjaźni i chęć robienia czegoś razem spowodowały, że grupa przyjaciół stworzyła formację 6-parową. Tańczą w niej elblążanie i gdańszczanie – biznesmeni, menadżerowie i osoby, które mają znaczący wkład w rozwój Formacji Standardowej „LOTOS-Jantar". Co roku przygotowują nowy układ. Formacja „Krok w krok" ma na swoim koncie występy przed publicznością. Jej członkowie zgodnie mówią, że jest to dla nich świetna zabawa.

- Elbląskie formacje noszą nazwę „Jantar"? Dlaczego „Jantar"?

- „Jantar" jest nazwą naszego elbląskiego klubu tańca, dlatego formacje nie mogły się inaczej nazywać. Ale trzeba też wrócić pamięcią do lat 80-tych. Wówczas Gdańsk organizował duży taneczny turniej pod nazwą „Jantar". Pan Jerzy Miotek podpowiedział nam, że jeden dzień turniej może się odbywać Gdańsku, a drugiego dnia tancerze mogą występować w Elblągu. Tych „Jantarów" zrobiliśmy chyba ze trzy edycje...

To były czasy, kiedy moja małżonka i ja uczyliśmy się być instruktorami. Nieco później, gdy po raz pierwszy jechaliśmy z młodzieżą na obóz do Iławy, postanowiliśmy nazwać nasz klub.

Pamiętam, że odbyło się wtedy głosowanie i tak powstała nazwa Elbląskiego Klubu Tańca „Jantar". W 2005 roku rozpoczęliśmy współpracę z Grupą LOTOS i od tamtego czasu mamy Formację Standardową „LOTOS-Jantar".

- Muszę zapytać o Ariane Schissler. Jakie były początki tej współpracy?

- Proszę pamiętać, że w latach 90-tych formacyjny taniec standardowy w Polsce praktycznie nie istniał, dlatego korzystaliśmy z pomocy innych, bardziej doświadczonych krajów, gdzie taniec zespołowy był na dużo wyższym poziomie.

Na początku współpracowaliśmy ze Swietłaną Gozun, a następnie zdecydowaliśmy się nawiązać współpracę z Ariane Schissler. Ariane jest bardzo dobrym choreografem, wymagającym trenerem. Pozwala jednak młodzieży budować historię formacji. Ona wie, że nasi tancerze mają duże osiągnięcia w tańcach indywidualnych. Ariane świetnie potrafi to wykorzystać.

- Od 20 lat nasza formacja zdobywa tytuł mistrzów Polski. Mieliśmy choreografie do muzyki Straussa, Abby, Beatlesów, do muzyki z filmu „Titanic"... Który z tych układów Panu, jako trenerowi, jest najbliższy?

- Każdy układ niesie ze sobą wspomnienia... Ale chyba największy sentyment mam do „Titanica". Występowaliśmy z tym układem w 1999 roku, zdobyliśmy pierwszy tytuł mistrzów świata. Tańcem opisaliśmy historię z filmu: był statek, fale, góra lodowa...

Trendy w tańcu formacyjnym się zmieniają, na co doskonałym przykładem jest układ do muzyki Michaela Jacksona. Na początku trudno było nam sobie wyobrazić, jak do muzyki popowej można tańczyć standard - tango czy walca wiedeńskiego.

Opracowanie muzyki zajęło nam ponad rok. Zaprosiliśmy do współpracy: orkiestrę dętą, muzyków z filharmonii olsztyńskiej, chór „Cantata". Głos Michaela Jacksona podkładała dziewczyna z Pruszcza Gdańskiego. Wszystko po to, by rytm tańców standardowych znalazł się w tych kawałkach utworów, które wybraliśmy. Muzykę w całość zmontował nam mój syn Piotr, który wówczas był studentem Politechniki Gdańskiej.

Do tego doszły przepiękne stroje, choreografia i przede wszystkim umiejętności naszych tancerzy. Sztab ludzi dołożył starań, by układ do muzyki Michaela Jacksona dał nam tytuł mistrzów świata...

W najbliższą sobotę, 27 września, podczas benefisu z okazji 20-lecia elbląskich formacji będzie okazja, by wrócić wspomnieniami do tamtych dni. Niestety nie ma już wejściówek, ale relację z uroczystości będzie można obejrzeć na stronie: www.eswiatowid.pl.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%