› sport
17:39 / 22.10.2016

Beniaminek na remis ze spadkowiczem. Bez goli przy Agrykola (+ wideo)

Beniaminek na remis ze spadkowiczem. Bez goli przy Agrykola (+ wideo)

Wiele osób z pewnością dopisywało 3 punkty zespołowi Adama Borosa przed rozpoczęciem 14 kolejki. Do Elbląga przyjeżdżał albowiem pierwszoligowy spadkowicz i jednocześnie ostatnia drużyna w tabeli II ligi, czyli Rozwój Katowice, który w bieżących rozgrywkach zgromadził zaledwie 11 punktów. Goście dzisiejszego meczu liczyli jednak, że uda im się podreperować słaby dorobek w rywalizacji na obcych boiskach na terenie beniaminka. Pomimo wielu dogodnych sytuacji, rezultat wyjściowy okazał się także końcowym, i Olimpia podzieliła się punktami z Rozwojem. Wielka w tym zasługa bramkarza gospodarzy Wojciecha Daniela, który kilka razy ratował swój zespół przed utratą gola. To trzeci bezbramkowy remis żółto-biało-niebieskich w lidze, a dziewiąty w sumie.

I obiektywnie patrząc, gospodarze powinni być zadowoleni, że ten punkt wywalczyli, ponieważ przy Agrykola to zespół Mirosława Smyły stworzył sobie więcej dogodnych okazji strzeleckich i zaprezentował futbol bardziej zdyscyplinowany. To jednak nie przypadek, że klub, który w zeszłym sezonie występował na zapleczu Ekstraklasy, znajduje się na dnie ligowej tabeli. Od samego startu zmagań w II lidze piłkarze Rozwoju mają problemy z napastnikami i ze zdobywaniem bramek. Zaledwie 12 trafień w 14 meczach (licząc to dzisiejsze) przy 23 Olimpii, to dorobek bardzo skromny, biorąc pod uwagę tworzone sytuacje. Dzisiaj w Elblągu katowiczanie lepiej radzili sobie z grząską murawą i częściej zagrażali bramce Wojciecha Daniela, ale szwankowało wykończenie. W decydujących fazach konstruowanych ataków albo piłkę trącał golkiper Olimpii, albo lądowała ona obok bramki. Goście korzystali z nieobecności w środku defensywy Kamila Wengera, który jeszcze dochodzi do formy po urazie. Również piłkarze gospodarzy mieli swoje lepsze momenty, jednakże po ostatnich bardzo dobrych występach przed własną publicznością, liczyli na zdecydowanie więcej w konfrontacji z zamykającym stawkę drugoligowców zespołem.

Gdy sędzia nakazał rozpoczęcie spotkania, gra przeniosła się na połowę żółto-biało-niebieskich. Pierwsze ostrzeżenie katowiczanie wysłali przeciwnikom w 3 minucie. Piłkarze Rozwoju rozciągali grę do boków boiska, skąd centrowali w pole karne Olimpii. Po jednej z takich akcji Sobotka zagrał piłkę z lewej flanki prosto na głowę Tomasza Szatana, ale po jego strzale otarła się od słupka i wyszła za linię końcową. Ten sam zawodnik kilka minut później mógł po solowej akcji otworzyć wynik, ale czujny był Daniel. Przewaga gości była coraz większa. Piłkarze trenera Borosa w tym fragmencie dość szybko pozbywali się piłki. Głównie wynikało to z dużego pressingu gości, którzy od razu starali się naciskać na przeciwników. Pierwsza okazja dla elblążan stworzyła się sama, po błędzie obrony Rozwoju. W niezłej sytuacji znalazł się Pawel Piceluk, ale dość ostry kąt i szybkie wyjście z bramki Golika, uniemożliwiło napastnikowi z Elbląga oddanie bardziej precyzyjnego uderzenia. Olimpijczycy powoli, choć wciąż dość niepewnie, zawiązywali kolejne ataki. W 25 minucie Kolosov próbował zaskoczyć bramkarza, czego nie udało się zrobić. Kilkadziesiąt sekund później to goście powinni prowadzić po strzale Adama Żaka, który stając oko w oko z Danielem, przeniósł piłkę nad interweniującym bramkarzem gospodarzy, ale zamiast do bramki, strzelił wyraźnie obok słupka. Chwilę potem Dawid Kubowicz spróbował uderzenia z dystansu, ale Golik spokojnie odprowadził futbolówkę wzrokiem. Rosły stoper Olimpii mógł zostać bohaterem pierwszej części, ale na 2 minuty przed końcem piłka po jego strzale głową nie znalazła światła bramki gości. To była ostatnia szansa na zmianę rezultatu w pierwszych 45 minutach. Więcej z gry mieli przyjezdni z Katowic, ale Olimpia przecierpiała trudne chwile i sama mogła uzyskać prowadzenie, jednak wciąż worek z bramkami pozostał zasupłany.

Na drugą połowę gospodarze wyszli zdecydowanie bardziej poukładani. Dłużej byli w posiadaniu piłki, dzięki czemu ograniczali zapędy rywali. Mecz stracił nieco tempo, a obie ekipy z rzadka stwarzały zagrożenie pod polem karnym drużyny przeciwnej. Sporo było szarpanej gry spowodowanej przerwami w grze. Coraz częściej po gwizdek sięgał arbiter. W 63 minucie szkoleniowiec gospodarzy wymienił swoich wahadłowych. W miejsce Pietronia i Kolosova weszli Szuprytowski i Bojas. Niecałe 10 minut później przed szansą stanął Piceluk, ale mijając bramkarza nieco wyrzucił się do boku i utrudnił oddanie strzału, który bez kłopotu przechwycili asekurujący Golika partnerzy z obrony. Bramkarz Rozwoju nie był zbyt często niepokojony. W 83 minucie Szuprytowski przypieszył na kilku metrach i spróbował uderzenia zza pola karnego, ale pewnie zebrał je golkiper. Minutę później akcja przeniosła się pod przeciwną bramkę, a przed szansą - ostatnią już tego popołudnia - stanął najpierw doświadczony Tomasz Wróbel, a następnie Mateusz Wrzesień, ale za każdym razem na posterunku był Wojciech Daniel, który oddalił niebezpieczeństwo. Więcej sytuacji kibice nie obejrzeli i mecz skończył się bezbramkowym remisem, który nie poprawił sytuacji żadnej z drużyn. Rozwój pozostał na ostatnim miejscu, a Olimpia wciąż zajmuje pozycję w górnej części tabeli II ligi.

Olimpia Elbląg - Rozwój Katowice 0:0

ZKS: Daniel, Bukacki, Kubowicz, Iwanowski, Lisiecki, Danowski, Sokołowski, Kolosov (Szyprutowski), Pietroń (Bojas), Stępień, Piceluk.

Trener: Adam Boros.

29 października Olimpia pojedzie do Stargardu Szczecińskiego na mecz z ligowym sąsiadem, czyli zespołem Błękitnych. Początek sobotnich zawodów o godzinie 13:00.

Pozostałe wyniki 14 kolejki II ligi:

Stal Stalowa Wola : Raków Częstochowa (odwołany)

Polonia Bytom 2:2 Kotwica Kołobrzeg

Odra Opole 0:3 Olimpia Zambrów

Polonia Warszawa 1:1 Błękitni Stargard Szczeciński

Warta Poznań 0:0 Puszcza Niepołomice

GKS Bełchatów 0:1 Radomiak Radom

Gryf Wejherowo 2:2 Siarka Tarnobrzeg

Legionovia Legionowo 1:1 ROW 1964 Rybnik

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%