Bezdomność w Elblągu. Reporterzy elblag.net na patrolu ze strażą miejską
Brak wykształcenia, niechęć do pracy, alkoholizm, problemy społeczne, to tylko niektóre przyczyny, które spowodowały, że ludzie wybierają ulicę, zamiast przytulnego kąta w domu. Wspólnie ze strażnikami miejskimi wybraliśmy się na patrol po miejscach, w których przebywają elbląscy bezdomni. Zapraszamy do przeczytania relacji i obejrzenia materiału filmowego.
Bezdomność to problemem społeczny, z którym od zawsze zmagają się służby porządkowe i instytucje społeczne. Codziennie elbląska straż miejska, sprawdza legowiska bezdomnych, szukając ludzi i oferując im pomoc. My w tym tygodniu uczestniczyliśmy w jednym z takich patroli.
Na terenie naszego miasta, bezdomni mogą liczyć na wsparcie m.in. ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu.
- Bezdomni mogą liczyć na dożywienie i schronienie w noclegowni w domu dla bezdomnych mieszczącym się przy ulicy Nowodworskiej 49, czy też z pomocy Caritas Diecezji Elbląskiej przy ulicy Zamkowej 17 - mówi Monika Dykowska, pracownik MOPS w Elblągu. - Ponadto prowadzimy działania na rzecz rozwiązywania problemu bezdomności. W tej chwili do programu przystąpiło siedmiu mężczyzn, którzy otrzymali tzw. mieszkania treningowe, gdzie podejmowane są kroki prowadzące do wyjścia z bezdomności.
Jest tylko jeden warunek. Osoba, która chce skorzystać z pomocy społecznej musi być trzeźwa. W domu dla bezdomnych im. św. Brata Alberta, przeprowadzane są badania na zawartość alkoholu we krwi, stąd też dużo osób odrzuca pomoc strażników.
- Bezdomni są to często ludzie z uzależnieniem od alkoholu lub innych używek. Jeden bezdomny stwierdził, że nie chce pracować, ponieważ praca go przerasta, jest mu dobrze tak jak jest. My zmusić ich do niczego nie możemy - mówi Bogdan Adamczyk ze Straży Miejskiej w Elblągu. - W przytułku na miejscu mogą skorzystać z odwszawiania. Tylko trzeba chcieć tam iść, my nawet możemy ich odwieźć.
Nie wszyscy ludzie ulicy korzystają z miejsc w noclegowniach. W 2012 roku z usług oferowanych przez Dom dla bezdomnych im. św. Brata Alberta, skorzystały 883 osoby. Najwięcej bezdomnych było w grudniu około 120. Najmniej jest w miesiącach letnich od 30 do 40 osób.
- Mają swoje legowiska głównie w pustostanach. Latem na terenach zielonych w Bażantarni, na ławkach, trawnikach. Kiedyś jedno małżeństwo bezdomnych koczowało w namiocie. Wcześniej najwięcej ich było na klatkach schodowych. Teraz szukają schronienia w centrach handlowych i na dworcach - opowiada dalej Bogdan Adamczyk.
Ilu dokładnie ludzi żyje na bruku trudno jest określić. Ewidencję taką prowadzi MOPS, jednak liczba ta ciągle się zmienia.
- Trudno określić ilu jest bezdomnych. Migrują z miast do miast po całej Polsce, szukają swego miejsca. Mają swoje rewiry, po których się poruszają. Co jakiś czas pojawiają się nowi, a „starzy” gdzieś znikają, migrują - dodaje strażnik miejski Arkadiusz Podolski.
- Ludzie ci często znajdują się na ulicy z własnego wyboru. Nie chce im się pracować. Wolą zbierać złom, kable, puszki i oddawać do skupu. Czy tym ludziom można pomóc? To zależy od nich samych - twierdzi Arkadiusz Podolski i dodaje - Raz jak były mrozy, na ulicy Ogrodowej było takich trzech, którzy sami chcieli by ich zabrać. Mówili: „Zabierzcie nas bo już nie dajemy rady”. Zawieźliśmy ich do przytułku, zostali umyci, nakarmieni. Mam nadzieje, że nadal tam są. Chyba, że uciekli, bo tam też trzeba pracować, sprzątać, dbać o to wszystko. A to mogło się im wcale nie podobać. Tam też nie wolno pić.
Osoby bezdomne, które skorzystały z pomocy socjalnej, często wracają znowu na ulicę. W ten sposób cała praca służb rozpoczyna się od początku.