Budżet finansowej zapaści - felieton Stefana Rembelskiego
fot. Konrad Kosacz
W ujęciu encyklopedycznym odpowiedzialność, to obowiązek moralny lub prawny odpowiadania za swoje lub czyjeś czyny. W przypadku budżetu miasta Elbląga odpowiedzialność prawna spoczywa na prezydencie Jerzym Wilku, odpowiedzialność moralna, za przyjęcie tego szkodliwego dla miasta budżetu na rok 2014, spadnie na wszystkich radnych, a na radnych SLD w szczególności, gdyż jeśli zagłosują za, wpiszą się w rolę obrotowego PSL-u.
Od kilku lat, pisząc na temat budżetu miasta, zwracałem uwagą radnych, na zbyt optymistyczne szacunki po stronie dochodów, oraz na konieczną, sukcesywną redukcję wydatków stałych miasta, o mniej więcej 7% rocznie, bez względu na to, cokolwiek by to miało znaczyć. Gdyby bez zbędnego zadęcia, prezydent Grzegorz Nowaczyk, pochylił się nad tym kierunkiem działania, dzisiaj nie mielibyśmy problemu deficytu budżetowego, a raczej zastanawialibyśmy się, jak mądrze wydać niedużą, ale jednak nadwyżkę budżetową. Gdyby program redukcji wydatków stałych, zrealizowano tylko w połowie, to same oszczędności na miejskim budżecie płac, wynosiłyby 23 miliony złotych. Niestety stało się inaczej, trzy lata zastały stracone, a potencjalne korzyści wynikające z urealnienia przez prezydenta Nowaczyka, cen usług świadczonych przez miasto, zostały cynicznie zamienione w kampanie wyborczą Pis-u przez prezydenta Wilka. Oparcie projektu budżetu miasta Elbląga na wskaźniku wzrostu PKB o 2,9 % jest tak realne, jak zapowiadany koniec świata, przez różnych proroków. Dla każdego publicysty, największą porażką jest możliwość napisania po czasie, a nie mówiłem ? – tak będzie i tym razem, ponieważ główne parametry budżetu, oparte zostały, na fałszywych przesłankach makroekonomicznych i wyprzedaży za bezcen mienia komunalnego.
Wiceprezydent Marek Pruszak - Fatyga
Żadne z porównywalnych do Elbląga miast w Polsce, nie dopłaca do oświaty tyle z środków własnych, co nasze miasto. Dla tej dobrze zorganizowanej korporacji zawodowej, w roku wyborczym, wiceprezydent Pruszak, sam będący jej częścią, postanowił zwiększyć o 4% wydatki na oświatę, w sytuacji, gdy już w latach poprzednich, miasto dopłacało do oświaty z emisji obligacji, czyli na kredyt zaciągany, na koszt przyszłych pokoleń. Jakby tego było mało, będący w pełnej dyspozycji minister Fatygi, wiceprezydent Pruszak, przeniósł szkołę katolicką z Kępek do Elbląga, pomniejszając i tak skąpą subwencję oświatową, w sytuacji gdy liczba szkół w mieście musi ulec zmniejszeniu, cokolwiek by to miało oznaczać, z uwagi na drastycznie malejącą liczbę uczniów. Nie ma konieczności tworzenia w Elblągu kolejnej szkoły katolickiej, ponieważ w ogromnej większości, uczący w elbląskich szkołach nauczyciele, to wierzący katolicy, wspierani przez liczne grono katechetów. O co więc chodzi, o brak zaufania do nauczycieli i katechetów, czy może o elitarne szkółki za publiczne pieniądze?
Elbląg utraci zdolność do bieżącej obsługi swego zadłużenia
Kreatywna księgowość, już w bieżącym roku, doprowadziła do konieczności, zaciągnięcia kredytu, na spłatę rat innego, wcześniej zaciągniętego kredytu. Można to ubierać w zgrabne formułki, typu restrukturyzacja zadłużenia, ale mówiąc wprost, to początek bankructwa finansów miejskich i polityki życia na kredyt. Tej sytuacji nie poprawi zaciąganie kolejnego długu, na kwotę ponad 40 milionów złotych. Operacji wyprzedaży mienia komunalnego, w roku 2015 nie da się powtórzyć, więc w budżecie na 2015 rok, po stronie dochodów majątkowych, nie da się wpisać 70 milionów złotych, chyba, że prezydent Jerzy Wilk wie, ale nie powie, że ma zamiar sprzedać EPEC lub PEWIK, a wtedy zamiast obniżki cen wody, będzie podwyżka nie o 3% ale o 50%. To normalna praktyka prezesa Jarosława – wie ale nie powie, jak w skeczu Mrożka – szybko się prezydent Wilk uczy od swojego guru. Czynsze łaskawca, dobrodziej obniżył, a o ponad 50-cio milionowych zaległościach płatności za czynsze, nawet się nie zająknął. Gdzie są te pieniądze w budżecie miasta panie prezydencie? ZBK to nie spółka z o.o., której problemy można pozamiatać wnioskiem o upadłość, to zakład budżetowy i jego kłopoty, są kłopotami miejskiej kasy. Po stronie ma, jest zapisane na papierze 50 milionów zaległych czynszów, a tak na prawdę tych pieniędzy nie ma. Gdyby były, nie byłoby potrzeby, zaciągania kolejnego kredytu na obsługę zadłużenia, a roboty na drodze 503, szły by pełną parą lub też, ruszyłyby remonty, będących w tragicznym stanie, zasobów komunalnych. Cyniczna, wyborcza gra pozorów, trwa w najlepsze.
Bezpłodne Trutnie
Trutnie pełnią pożyteczną rolę w ulu tylko wtedy, kiedy mają zdolność dostarczenia nasienia królowej, te, które takiej zdolności nie mają, są zaraz po wykluciu z jaj, zjadane przez pszczoły robotnice. Elblążanie po słusznym zrywie i sukcesie referendalnym, mieli tego pecha, że do urzędu miasta wpuścili niepłodne trutnie, z ambicjami pozostania na zimę. Śledząc wypowiedzi radnych z ugrupowań opozycyjnych, na temat budżetu 2014, odnoszę wrażenie, że rozumieją doskonale, że projekt budżetu miasta Elbląga na rok 2014, zaproponowany przez prezydenta Jerzego Wilka, jest dokumentem szkodliwym dla miasta i jego mieszkańców. W ślad za tym, ufam, że w czasie sesji budżetowej przynajmniej wstrzymają się od głosu, tym samym, tak jak mądre i pracowite pszczoły, pozbędą się bezpłodnych trutni na zimę. Co to znaczy dla miasta? Możliwość naprawy finansów miejskich przez zarząd komisaryczny. Taka formuła pozwala partiom uniknąć trudnych społecznie decyzji, które spadną na komisarza, a jesienna kampania wyborcza, wolna będzie od populizmu w jakiejś części. Elbląg odzyska w stosunkowo krótkim czasie, zdolność do absorbowania dużych unijnych środków, jakie przypadną regionowi warmińsko mazurskiemu. Nigdy dotąd w samorządowej historii Elbląga, tak wiele nie zależało od opozycji. Panie i panowie radni z opozycji – nie idźcie drogą PSL-u.
Stefan Rembelski, stefanem@wp.pl