„Byście tych rogoli za rok doczekali szczęśliwie!”
Zamiast karpia – pieczona gęś, zamiast Mikołaja – Szemel, to tylko niektóre z dawnych tradycji Bożonarodzeniowych na Warmii. Zwyczaje warmińskich „Godów” czyli okresu od 24 do 25 grudnia, są już dawno zapomniane nawet wśród mieszkańców regionu. Były pełne wierzeń, magii i przesądów, oto niektóre z nich.
Przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, trwają przez cztery pierwsze tygodnie grudnia. Adwent jest to okres, który ma oczyścić serca ludzi. Na Warmii w miastach i wsiach był to czas wyciszenia i modlitwy. W miastach zawiązywały się bractwa roratnie, śpiewano hymny Maryjne, początkowo nie znano wieńca adwentowego, który został wprowadzony dopiero w latach '30 XX wieku. W miastach Warmii, zwyczajem adwentowym była zapowiedź Bożego Narodzenia na dziesięć dni przed 24 grudnia. Zajmował się tym miejscowy pasterz, któremu każdy mieszczanin musiał dać po groszu, również dzieci, aby w Boże Narodzenie być szczodrze obdarowanymi. W Elblągu w czasie trwania Adwentu, od drzwi do drzwi chodziła tzw. Adventsmutter – pielęgniarka z miejscowego szpitala w słomianym kapeluszu, która zbierała jedzenie na stół Wigilijny w szpitalu.
Po długim okresie oczekiwania, w końcu nastąpił dzień Wigilii Bożego Narodzenia. Na wsiach Warmii, od tego momentu do święta Trzech Króli, rozpoczynał się okres tzw. Dwunastek. Przez ten czas obserwowano codziennie pogodę, która miała określać aurę kolejnych miesięcy w nadchodzącym roku. Był to również czas strojenia choinki. Drzewko świąteczne przywędrowało dopiero w 1820 r., wcześniej w izbach pojawiał się snopek zboża. W ratuszu były odśpiewywane kolędy, składano sobie życzenia. Wraz z pierwszą gwiazdką na niebie, zasiadano do zwykłej, prostej kolacji wigilijnej. Nie zwracano uwagi na ilość potraw. Dzieci oczekiwały na przybycie szemla – białego konia z jeźdźcem wraz z sługami, który przepytywał ich z modlitw i wręczał drobne upominki. Słudzy przebrani byli za m.in. Żołnierza, który trzymał tańczącego niedźwiedzia na sznurku, bociana, dziobiącego panny po łydkach.
Początkowo pasterka była odprawiana w godzinach rannych 5, 6 rano w pierwszy dzień świąt. Wierzono, że zagłuszanie nocy wigilijnej jest niewskazane. W Kościołach śpiewano kolędy: W żłobie leży, A z wieczora wieczora, Anioł pasterzom mówił. Pojawiła się również szopka betlejemska, w której występowały żywe postacie. Z czasem były zastępowane przez figury wykonane w drewnie lub z gipsu.
W Boże Narodzenie po porannej mszy, wszyscy mieszkańcy w tym dniu zostawali w domu. Na stół wędrowały potrawy z grochu, które miały zapewnić urodzaj i zdrowie w nadchodzącym roku. Daniem głównym była gęś smażona, lub czarnina. Rozpoczynał się okres „dwunastek”, podczas których wykonywano tylko niezbędne prace na gospodarstwie. W tym czasie zabronione było pranie – bo mogło zwiastować śmierć bliskiej osoby; zawieranie małżeństw – bo nowe małżeństwo 12 razy się przeprowadzi zanim osiądzie na stałe; nie wolno szyć – bo sprowadzi to reumatyzm, zabicie zwierzęcia – przyniesie pecha, kręcenie czymkolwiek – sprowadzi plagę myszy itp.
Na Warmii w tym dniu chodzili po domach tzw. rogole, kolędnicy, którzy śpiewali kolędy, życzyli pomyślności i szczęścia. Na pożegnanie składali życzenia: „Byście tych rogoli za rok doczekali szczęśliwie”.
Źródło: Chłosta J., Doroczne zwyczaje i obrzędy na Warmii, Olsztyn 2009.
Źródło: Drabecka M., Krzyżaniak B., Folklor Warmii i Mazur, Warszawa 1978.