› rozwój i edukacja
12:23 / 31.05.2013

Chcą uratować 6-latków przed szkołą. Nie wszyscy jednak są "za"

Chcą uratować 6-latków przed szkołą. Nie wszyscy jednak są

fot. http://www.eksperciwoswiacie.pl/

Ruch "Ratuj Maluchy", czyli rodzice przeciwni reformie związanej z obniżeniem wieku szkolnego, zebrał 500 tys. podpisów. To wystarczy, żeby złożyć w Sejmie wniosek o narodowe referendum w tej sprawie. Akcja zbierania podpisów ma potrwać do 12 czerwca. Co na to rodzice, nauczyciele i o co tak naprawdę tyle krzyku?

Pod koniec kwietnia premier Donald Tusk ogłosił ułatwienia dla sześciolatków na 2014 r. - wtedy ma wejść bezwzględny obowiązek szkolny dla sześcioletnich dzieci. Pierwszy rocznik ma iść do szkoły w dwóch turach: najpierw dzieci urodzone do końca lipca, dopiero za rok te młodsze. Obiecał również mało liczne klasy - maksymalnie do 26 dzieci w jednej.

Wniosek referendalny Ruchu „Ratuj Maluchy” nie dotyczy tylko kwestii sześciolatków. Są w nim jeszcze inne postulaty: likwidacja gimnazjów, zakaz likwidacji szkół, zniesienie obowiązku przedszkolnego dla dzieci pięcioletnich oraz dołożenie godzin lekcji historii w liceum.

Jaki będzie więc los wniosku? Na razie praktyka jest taka, że wnioski o referenda są w Sejmie odrzucane przez rządzącą większość. Tak się stało m.in. z wnioskiem solidarnościowego Ruchu Oburzonych, dotyczącym emerytur. Mimo, że pod nim widniało nie pół, ale prawie trzy miliony podpisów.

Pytamy więc nauczycieli i rodziców, co sądzą o pomyśle włączenia 6-latków do szkół

- W większości szkoły podstawowe w Elblągu są już dostosowane do przyjęcia sześciolatków, nasza szkoła również – mówi Alicja Bałchan, dyrektor Szkoły Podstawowej Nr 8 przy ul. Szańcowej. Zarówno klasy jak i toalety są odpowiednio przygotowane na to, by mniejsze dzieci swobodnie mogły się w nich poruszać. Obecnie mamy jedną klasę, w której uczą się same sześciolatki i jest ich 18, ale mamy też 1 klasę, w której dzieci są pomieszane. - Z mojego punktu widzenia, im wcześniej dziecko zacznie się rozwijać, tym dla niego lepiej – uważa dyrektorka szkoły.

- To nie jest tak, że dzieci zostają posadzone w ławkach i one pozostają na miejscu przez bite 45 minut. Bo sale są wyposażone w dywany, więc nauczyciel w każdej chwili może zarządzić przerwę w lekcji, niezależnie od dzwonków – wyjaśnia Alicja Bałchan. Jej zdaniem, to właśnie rolą nauczyciela jest nadawać rytm nauce najmłodszych dzieci i jeśli zauważa on, że są one zmęczone, zaczynają się wiercić, pozwala im na krótką przerwę. Temu służą dywany, by na nich najmłodsi uczniowie mogą się pobawić, czy odpocząć – wyjaśnia. - Nie rozumiem więc skąd ta panika przed puszczeniem sześciolatka do szkoły. Zresztą my widzimy, że młodsze dzieci chętnie się uczą i nie mają z tym problemu. To ich rodzice są bardziej przerażeni – stwierdza dyrektorka. Dla mnie osobiście szkoda tych sześciolatków, którzy nie pójdą wcześniej do szkoły, gdyż Podstawa Programowa jest dziś skonstruowana tak, by i sześciolatki jak i siedmiolatki dały sobie radę.

Obecnie istnieją dwie szkoły, jak podejść do sześciolatków. Jedna mówi, by oddzielić je od siedmiolatków, zaś druga mówi o tym, by dzieci mieszać . - Z punktu widzenia nauczyciela, wygodniej mieć jednorodną grupę wiekową, wówczas można zastosować odpowiednie metody dydaktyczne dla jednego wieku – stwierdza Alicja Bałchan. Na pewno inaczej wygląda praca w grupie mieszanej.

Podobne zdanie na ten temat ma Pani Danuta
- Uważam, że cała akcja z tym zbieraniem podpisów jest bezsensowna. Sama poślę swojego syna do szkoły, jak tylko ukończy 6 lat – mówi Pani Danuta Karolak. Ale niech rodzice mają wybór! A także możliwość np. zasięgnięcia porady psychologa, bo przecież nie każdy sześciolatek nadaje się do szkoły.

Nauka w wieku 6 lat to za duże słowo
- Najchętniej zaprosiłabym organizatorów akcji "Ratuj Maluchy" do naszej szkoły, żeby zobaczyli jak funkcjonują nasze teraz już 8-latki, które poszły do szkoły jako 6-latki – komentuje Aneta Olszewska. Założę się, że większość z tych rodziców nie wie, jak wygląda teraz nauka w klasie pierwszej. To jest zabawa, większość czasu dzieciaki spędzają na dywanie lub na świeżym powietrzu. Programowo robią to, co w zerówce – dodaje. Zresztą sama mam 8- letnią córkę, która w wieku 6 lat poszła do szkoły. Jest rok do przodu. Być może w przyszłości będzie chciała ten rok wykorzystać na przykład na podróże.

Akcja „Ratuj Maluchy” nadal trwa i wciąż są zbierane podpisy.

Jakie jest zdanie na ten temat? Weź udział w sondzie.

8
6
oceń tekst 14 głosów 57%