› bieżące
06:43 / 15.12.2016

Ciała zamordowanych przez bezpiekę są na Agrykola

Ciała zamordowanych przez bezpiekę są na Agrykola

fot. Amadeusz Żołdak

Były niepewne relacje, historycy rozkładali ręce. Zmienił to Andrzej Dratwa, kierownik wydziału administracji cmentarzy Zarządu Zieleni Miejskiej. W księdze osób pochowanych odnalazł dwa wpisy o pochówkach zleconych przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Elblągu. Prawdopodobnie chodzi o 132 osoby.

Pierwsza siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego mieściła się w obecnym Nauczycielskim  Kolegium Językowym, przy ul. Królewieckiej 100. Wejście było od Kopernika. Nie ma wielu dokumentów z lat największego terroru, 1945 - 1947. Stąd mogłoby się wydawać, że w Elblągu ubecy z enkawudzistami nie mordowali tych, których uznali za wrogów.

Prof dr. hab. Mirosław Golon w „Historii Elbląga” pisał, że terror zapanował także w naszym mieście. Jednak nie dysponował on żadnymi dowodami. Podobnie było w wydanej niedawno „Mapie terroru” przez Instytut Pamięci Narodowej w Gdańsku. Przytaczane są tam jedynie niepotwierdzone relacje.

Andrzej Dratwa, kierownik wydziału administracji cmentarzy Zarządu Zieleni Miejskiej korzysta w swojej pracy ze starych ksiąg pochowanych.

Przeglądając jedną z nich zauważyłem wpis: „Ekshumacja z ogrodu Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego”. Zaintrygowało mnie to

- mówi Andrzej Dratwa.

Ze swoim odkryciem podzielił się z naszą redakcją. Z wpisu pracownika Zakładu Oczyszczania Miasta (wtedy zajmował się on cmentarzami) wynika, że wydobywanie zwłok z ogrodu UB, przy Królewieckiej odbywało się w dwóch turach: od 12 do 17 lipca oraz od 23 do 26 lipca 1951 roku. Prokuratura wydała polecenie ekshumacji, ale z wpisu nie wynika jaki był jej numer. W przypadku pochówku 8 żołnierzy radzieckich jest on podany.

Najważniejsza informacja: w pierwszej turze przekazano ZOM 16 skrzyń zwłok, a drugiej 17. Ilu ludzi pochowano możemy się domyślać korzystając z wpisu dot. żołnierzy radzieckich. Wynika z niego, że w jednej skrzyni mieściły się 4 zwłoki. Agrykola pochowano więc 132 osoby.

Zapytaliśmy Andrzeja Dratwę o przypuszczenia, gdzie pochowano ludzi, których bezpieka pozbawiła życia i chciała skazać na niepamięć.

Jest zbiorowy grób jeńców wojennych z 1943 roku. Uważam, że ktoś postawił taką tabliczkę, bo przecież w czasach PRL, nie mógł napisać ofiary bezpieki i NKWD. Z kolei Niemcy podczas wojny nie mogli pochować jeńców na swoim cmentarzu

- argumentuje Andrzej Dratwa.

Zdaniem historyków ta opinia wydaje się dość prawdopodobna.

Rzeczywiście często UB chowało zamordowanych ludzi pod zmienionymi nazwiskami. Tak było z Leonem Kowalewskim, żołnierzem gen. Maczka. Funkcjonariusze UB z Wejherowa dotkliwie go pobili, rozbili mu czaszkę, ale jako przyczynę śmierci podali samobójstwo. Podobnie było w innych miastach

- wyjaśnia dr Daniel Czerwiński, z gdańskiego IPN.

Zapytaliśmy go jak ocenia odkryte przez Andrzeja Dratwę zapisy w księgach pochowanych.

To ważny dowód źródłowy. Już nie dysponujemy niepotwierdzonymi relacjami o mordach popełnianych przez funkcjonariuszy, ale wiarygodnym wpisem w urzędowym dokumencie

- tłumaczy dr Czerwiński.

Zamordowany przez komunistyczne władze Stefan Skrzyszowski, ostatni cichociemny, który mieszkał w Elblągu przez kilka powojennych lat, ma po 63 latach swój grób. Rodzina może wreszcie zapalić tam znicz. Wszystko dzięki akcji poszukiwań prowadzonych przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN oraz jego współpracowników, Czy można mieć nadzieję, że także 132 osoby zamordowane przez ubeków i NKWD odzyskają imiona i nazwiska? Czy będą miały pogrzeb? Ubecy wrzucili ich ciała do dołu w ogrodzie jak śmieci. Czy ich rodziny zapalą znicze na grobie? Jesteśmy Im to winni.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%