Concordia pikuje w dół tabeli. Punkty pojechały do Łowicza
fot. archiwum elblag.net
Nie tak wyobrażali sobie zapewne dzisiejsze spotkanie 5 kolejki III ligi zawodnicy Concordii Elbląg. Zamiast punktów i spokojnej pozycji w środku stawki, elblążanie zakończyli potyczkę z Pelikanem Łowicz takim samym wynikiem, jak przed czterema dniami z Widzewem Łódź (1:2). Deja vu pomarańczo-czarni zafundowali sobie sami, dwukrotnie popełniając rażące błędy przy stracie bramek. Raz jeszcze elblążanie prowadzili do przerwy, ale na koniec zawodów schodzili do szatni pokonani.
Pelikan Łowicz był zespołem absolutnie w zasięgu piłkarzy Łukasza Nadolnego. Po czterech kolejkach łowiczanie mieli na swoim koncie zaledwie 3 "oczka" za zwycięstwo z najsłabszą drużyną grupy pierwszej z Lubawy. Elblążanie z kolei mogli mieć dobry nastrój pomimo porażki w Łodzi z Widzewem. Concordia przeciwstawiła się jednemu z faworytów do awansu na drugoligowe boiska i zabrakło sekund, aby doszło do sensacyjnego remisu z RTS-em. Szkoleniowiec elblążan z pewnością liczył na to, że dobra postawa zaprocentuje w rywalizacji z Pelikanem i do pewnego momentu jego przewidywania się sprawdzały. Wtedy jednak błędy indywidualne graczy pomarańczowo-czarnych doprowadziły do utraty prowadzenia, którego nie udało się już odzyskać i 3 punkty pojechały do Łowicza.
Gospodarze zaczęli imponująco. Już pierwsza dogodna okazja skończyła się otwarciem wyniku. Akcję w trójkącie Kuczkowski-Szmydt-Bujnowski wylończył ten ostatni po asyście byłego zawodnika Huraganu Morąg. Gol zadziałał na Concordię demotywująco. Elblążanie skryli się za podwójną gardą i czyhali na okazję do kontry. Pelikan z kolei szukał sytuacji do wyrównania. Sporo działo się pod bramką Matłoki po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Po jednych ze stałych fragmentów piłka wylądowała na słupku bramki Concordii, ale szczęście było przy gospodarzach i ostatecznie udało się wyjść cało z opresji. Do przerwy pomarańczowo-czarni prowadzili 1:0.
Druga połowa była kontynuacją wydarzeń od momentu strzelenia gola przez Concordię. Pelikan przesiadywał na połówce elblążan. Gospodarze, pomimo nacisków przyjezdnych, całkiem skutecznie bronili się przed kolejnymi sunącymi atakami. I pewnie byłoby tak nadal, gdyby nie fatalny w skutkach błąd Przemysława Kamińskiego w 60 minucie. Młody defensor Concordii włożył zbyt mało siły w podanie do własnego golkipera, co skrzętnie wykorzystał napastnik przeciwników Wojciech Wojcieszyński, który strzelił praktycznie do pustej bramki. Ten błąd swoje konsekwencje miał również 5 minut później. Strata gola w takich okolicznościach wpłynęła niekorzystnie na koncentrację drużyny. Rafał Pietrewicz dopuścił się straty piłki, po której goście jednym podaniem przedostali się pod pole karne Concordii, a sytuację wykończył ponownie Wojcieszyński. Z 1:0 w 5 minut zrobiło się 1:2. Zaczęło się gorączkowe poszukiwanie drugiej bramki przez gospodarzy. Szansę na wyrównanie miał Essomba w ostatniej akcji zespołu, ale zaprzepaścił ją i koszmarny sen Concordii stał się realny. Trzy punkty zdobył Pelikan, który dzięki temu przeskoczył w tabeli elbląski zespół.
Concordia Elbląg - Pelikan Łowicz 1:2 [1:0]
1:0 Bujnowski (8')
1:1 Wojcieszyński (60')
1:2 Wojcieszyński (65')
MMKS: Matłoka, Kiełtyka, Lewandowski, Kamiński, Mariusz Pelc (Załucki), Tomczuk, Kuczkowski (Pietrewicz), Otręba, Szmydt, Bujnowski, Strach (Essomba).
Trener: Łukasz Nadolny.
3 września Concordia podejmie w Elblągu Lechię Tomaszów Mazowiecki. Początek meczu przy Agrykola 8 o godzinie 16:00. Będzie to spotkanie 6 kolejki.
W tabeli z kompletem zwycięstw (15 pkt) prowadzi Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.