Concordia uczyniła ważny krok w kierunku utrzymania w III lidze (+foto)
fot. Maciej Markowski
Dla piłkarzy trenera Łukasza Nadolnego nie ma już meczów innych, niż za "6 punktów". W walce o utrzymanie każdy może decydować o tym, kto pozostanie, a kto będzie w przyszłym sezonie grał o klasę rozgrywkową niżej. Dzisiaj (3 maja) w rozegranej awansem 26. kolejce zawodnicy Concordii postawili bardzo ważny krok w kierunku pozostania na następny sezon w gronie trzecioligowców po tym, jak przy Agrykola pokonali sąsiadujący w tabeli Ursus Warszawa 2:1 i dzięki temu przesunęli się o jedną pozycję wyżej w stawce drużyn grupy pierwszej. Dla pomarańczowo-czarnych bramki zdobywali Mariusz Pelc (w pierwszej części) oraz Adam Duda (w drugiej), natomiast dla piłkarzy ze stolicy Jakub Kabala.
Sezon wchodzi z wolna w decydującą fazę, kiedy zapadać będą rozstrzygnięcia. W czubie tabeli, jak i u jej ogona, trwa walka o każdy punkt, który z jednej strony może przybliżyć któregoś z kandydatów do upragnionego awansu, a z drugiej zapewnić ligowy byt. O prawo awansu nadal rywalizują dwa kluby z Łodzi (Widzew oraz ŁKS), a szyki próbuje im pokrzyżować - póki co bardzo skutecznie - Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie. Na drugim krańcu pewny relegacji jest już Motor Lubawa (choć matematyka trzyma klub na ostatnim włosku nadziei), a niewiele lepsza sytuacja panuje w zespole Huraganu Wołomin oraz Ruchu Wysokie Mazowieckie. Ta ostatnia ekipa potrzebuje już jednak 8 punktów, żeby zrównać się Ursusem Warszawą oraz elbląską Concordią, a do końca pozostało zaledwie 8 kolejek.
Piłkarze pomarańczowo-czarnych w konfrontacji z bezpośrednim rywalem w tabeli byli zobligowani do zdobycia kompletu punktów. Dzięki temu zrównaliby się punktami z Ursusem i jednocześnie przeskoczyli go w tabeli. Goście rozpoczęli to spotkanie bardzo zachowawczo, raczej wyczekując okazji do urwania się z szybką kontrą, aniżeli próbując ataku pozycyjnego. Już po kilku minutach gospodarze po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce Artura Halucha. Z niedalekiej odległości od narożnika boiska stały fragment gry wykonywał Michał Pietroń, który zagrał głęboką piłkę w pole karne. Ta minęła całą obronę, ale również głowy elbląskich graczy i po odbiciu od murawy, trafiła w zewnętrzną część słupka. Chwilę później w podobnej sytuacji strzał głową oddał Michał Kiełtyka, lecz wylądował on w koszyku golkipera ze stolicy. Pierwsze poważne zagrożenie ze strony przyjezdnych przyszło dopiero po pół godzinie gry, ale od razu zakotłowało się w polu karnym Oskara Pogorzelca. Najpierw bramkarz Concordii odbił do boku uderzenie Macieja Prusinowskiego, ale do piłki dopadł pierwszy Maciej Mąka, który również nie zdołał pokonać dobrze ustawionego Pogorzelca. Niewykorzystali okazji warszawianie, więc kara spadła na nich 2 minuty później. "Słonie" zagrały koronkowo w środkowej strefie, dość prłynnie przechodząc z obrony pod na połowę gości. Tam ustawiony plecami do bramki Adam Duda zagrał klepką do wbiegającego Mariusza Pelca, który sprytnym trąceniem wprowawdził się pole karne. W sytuacji sam na sam zachował się po profesorsku i zewnętrzną częścią stopy zaskoczył płaskim strzałem w długi róg golkipera Ursusa. Jeszcze przed przerwą powinno być 2:0, ale asystent przy golu Pelca zamiast do siatki, trafił w konstrukcję bramki. Do szatni gospodarze zabrali za to jedną bramkę zaliczki.
Stołeczna ekipa musiała wyjść na drugą część z zupełnie innym nastawieniem, ponieważ nie mogła już bronić bezbramkowego wyniku. Przyjezdni zaatakowali już w 48 minucie, a w niezłej okazji kąśliwy strzał oddał Mąka. Na posterunku był jednak Pogorzelec. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Pietronia z rzutu wolnego, ale i to nie mogło zaskoczyć żadnego bramkarza. Defensywny pomocnik przyczynił się mocno do zdobycia bramki już kilka minut po tej akcji i po świetnym rozegraniu piłki w trójkącie, Adam Duda idealnie przymierzył z 18 metra w lewy róg bramki Halucha. Zawodnicy Ariela Jakubowskiego nie mieli już nic do straceni i przesunęli się bliżej elbląskiej bramki. Pressing przyniósł efekt zaledwie 4 minuty po golu Dudy. Piłkę w skandaliczy sposób stracił na 30 metrze Hubert Otręba i z tej okazji skorzystali goście. Patryk Kamiński ściągnął na siebie dwójkę obrońców, odegrał do wchodzącego Jakuba Kabali, który nie oddał być może najlepszego strzału w karierze, ale wystarczająco precyzyjny, aby Pogorzelec wyciągał piłkę z siatki. Pozostawało 30 minut do zakończenia rywalizacji. Concordia nie zamierzała skrywać się na własnej połówce i już po chwili stworzyła sobie dogodną pozycję do podwyższenia wyniku, ale na drodze Mateusza Szmydta stanęła ponownie poprzeczka. Im bliżej było końca, tym coraz więcej czasu goście spędzali na stronie elblążan. Defensywa była jednak tego dnia bardzo zdyscyplinowana i w zasadzie poza przewagą optyczną warszawianie niewiele mogli wskórać. Pomarańczowo-czarni dowieźli rezultat do ostatniego gwizdka i dzięki temu awansowali w tabeli III ligi na 14. pozycję - przed stołeczny Ursus.
Concordia Elbląg - Ursus Warszawa 2:1 [1:0]
1:0 - Mariusz Pelc (30')
2:0 - Adam Duda (55')
2:1 - Jakub Kabala (59')
MMKS: Pogorzelec, Edil, Kopeć, Otręba (Lewandowski), Kiełtyka, Lubiejewski, Szmydt (Gołębiewski), Stawikowski, Pelc (Burzyński), Pietroń, Duda (Strach).
Trener: Łukasz Nadolny.
Już w najbliższą niedzielę (7 maja) piłkarze z Krakusa wybiorą się do Wołomina na spotkanie z niemalże pewnym degradacji zespołem Huraganu. Początek meczu 27. serii gier o godzinie 16:00.
Pozostałe wyniki 26. kolejki III ligi I grupy:
Pelikan Łowicz 4-0 Legia II Warszawa
Lechia Tomaszów Mazowiecki 0-1 ŁKS 1926 Łomża
Motor Lubawa 2-2 Ruch Wysokie Mazowieckie
Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2-0 Jagiellonia II Białystok
Sokół Aleksandrów Łódzki 0-0 ŁKS Łódź
Sokół Ostróda 0-2 Kaczkan Huragan Morąg
Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 3-1 MKS Ełk