Czarna lista Jerzego Wilka. Jestem na niej „wysoko”
fot. elblag.net
Nigdy nie myślałem, że powrócą jeszcze czasy „czarnych list”, dzielenia ludzi na swoich i wrogów, których trzeba „wypier….”. Zawsze uważałem, że męski język musi być twardy i konkretny, ale chamski i wulgarny już nie. „Wszy i gnidy” to raczej nie są określenia, którymi powinna posługiwać się osoba aspirująca do urzędu prezydenta miasta. Ale może się mylę i tak właśnie trzeba?
Jestem wysoko na „czarnej liście” Jerzego Wilka. Trudno. Tak czasem bywa, że nie każdy musi lubić każdego. Jednak, kiedy słyszę o sporządzaniu list z niewygodnymi osobami, jakoś mam na myśli dawno zapomniane SB-eckie metody ewidencjonowania ludzi. Na tych dobrych i tych do „wypier…lenia”. Dziś zastanawiałem się, jak z tej czarnej listy Jerzego Wilka się wypisać? Powinienem może pocałować w d… Pana Kandydata, jak to sugerował w nagraniu radnej Marii Koseckiej? Nie wiem. Tego Jerzy Wilk w nagraniach nie mówi.
Kiedy słyszę o dzieleniu mediów na te dobre i te be, jakoś przypominają mi się rządy PiS-u w Polsce, gdzie premier Kaczyński na konferencje prasowe zapraszał tylko Radio Maryja i Telewizję Trwam, a pozostali dziennikarze zostawali za drzwiami. Nie wiem czy chcemy wszyscy, aby takie wydarzenia działy się w skali elbląskiej obecnie?
Pan Jerzy Wilk odniósł się do incydentu, kiedy dwa lata temu zażądałem od niego przeprosin za sugerowanie, jakoby moja żona dostała pracę w Urzędzie, dzięki jakimś układom. Pan Wilk jednak przecenia moje możliwości sprawcze. Faktycznie, pismo z żądaniem przeprosin wycofałem. Ale Pan Wilk zapomniał dodać, że w tej sprawie błagał o mediację ze mną…prezydenta Grzegorza Nowaczyka. Po spotkaniu z byłym prezydentem, pismo postanowiłem wycofać z Biura Rady. Po prosty zrobiło mi się żal Pana Wilka. Ludzie czasami w wywiadach różne głupoty gadają, a Pan Wilk nie jest tu wyjątkiem.
W drugiej części taśm dostało się nam i kolegom z Bogatego Elbląga. Kiedy słucham tych słów kandydata na prezydenta, jego języka i sposoby wypowiadania się, słyszę butę, pogardę, nienawiść, wulgaryzmy. Wiele osób w komentarzach podkreśla, że Jerzy Wilk mówi po męsku, w nerwach i przejęciu losem miasta. To nieprawda. To jest język człowieka opętanego nienawiścią i chęcią władzy.
Czy Jerzego Wilka należy się bać? Absolutnie nie. Jerzego Wilka należy pytać o Jego program dla miasta, o sposoby rozwiązywania problemów, o konkrety. Bo tych unika, podobnie jak debat. Jerzy Wilk jest bowiem politykiem wybitnym, na miarę swojego politycznego patrona – Jarosława Kaczyńskiego. Z każdym, byle do władzy. Jerzy Wilk to po prostu idealny projekt Prawa i Sprawiedliwości. Powiedziałbym, że jest to PiS-owski polityk wzorcowy, na miarę potrzeb prezesa Kaczyńskiego.
Pozostaje mi na koniec zadać Panu Wilkowi pytanie otwarte: kto jest jeszcze na jego „czarnej liście” oraz jakie konsekwencje grożą osobom, które na tej liście się znalazły? A mnie osobiście interesuje, jak z tej listy można się wypisać? Bo chciałbym jednak spokojnie spacerować po ulicach miasta, bez obaw o konsekwencje bycia na „czarnej liście”. Mam nadzieję, że Jerzy Wilk znajdzie choć chwilę czasu i na te pytania odpowie.