Czeska korona nowym frankiem
Jeśli kryzys zadłużeniowy w strefie euro będzie się pogłębiał, czeska korona może stać się dla inwestorów kolejną bezpieczną przystanią.
Notowania franka szwajcarskiego, który dotąd pełnił taką funkcję, zaczęły się bowiem ostatnio stabilizować – uważają eksperci firmy inwestycyjnej Record.
Według prezesa brytyjskiej spółki Jamesa Wooda-Collisna, kryzys w Europie może trwać jeszcze rok lub dwa. Przez ten czas utrzyma się popyt na bezpieczne aktywa, w których można schronić kapitał.
- Ale ruch w górę franka został już wyczerpany, więc rozglądamy się za alternatywami – wyjaśnił Bob Noyen, główny strateg inwestycyjny Record, która zarządza 31,4 mld USD. – Cały rynek będzie szukał nowego ujścia dla kapitału. Czeska korona i inne solidne waluty wschodnioeuropejskie mogą na tym skorzystać – dodał.
Noyen nie jest jedynym ekspertem, który dostrzega solidne fundamenty czeskiej gospodarki. Na początku sierpnia agencja ratingowa Moodys's potwierdziła ocenę wiarygodności kredytowej Pragi na poziomie A1 (to piąta ocena z góry; Polskę Moody's ocenia stopień niżej). Jak uzasadniła, dobra kondycja finansów publicznych Czech sprawi, że kryzys ominie naszego południowego sąsiada.
Stabilność czeskiej waluty docenił też bank UniCredit, który na początku miesiąca nazwał ją „bezpieczną przystanią wschodzącej Europy". Jak podkreślił, kryzys fiskalny w strefie euro oraz obawy o hamowanie światowej gospodarki mogą napędzać popyt na czeską koronę.
Ta jednostka płatnicza od dłuższego czasu radzi sobie lepiej, niż większość innych walut, nie tylko w regionie. Przykładowo, od początku roku umocniła się wobec euro o 2,6 proc., a wobec dolara o 10,6 proc. Spośród 37 głównych walut, silniejszy w tym okresie był tylko frank. Gorzej wypadły nawet korony norweska i szwedzka, które analitycy – w tym Noyen – również wymieniają jako alternatywę dla franka.
Łyżką dziegciu w beczce miodu może jednak być uzależnienie Czech od eksportu do strefy euro, które sprawia, że gospodarka naszych południowych sąsiadów jest wrażliwa na wahania koniunktury na Zachodzie. Było to widoczne w 2009 r., gdy czeski PKB tąpnął o ponad 4 proc. Prognozy jego wzrostu w najbliższych latach także są niskie na tle innych państw naszego regionu.
źródło: biznes.onet.pl