Czujnik czadu uratował im życie. Strażacy apelują
fot. Marcin Mongiałło
Ul. Rechniewskiego w Elblągu (okolica Brzeskiej i Browarnej). To tutaj dzisiaj, 28 listopada ok. godz. 13.00, zostali wezwani strażacy. Na miejsce przyjechała także policja. Powodem był podwyższony poziom tlenka węgla (czadu) w mieszkaniu. O istniejącym zagrożeniu zaalarmował mieszkańców czujnik czadu.
Strażacy przewietrzyli mieszkanie, pouczyli lokatorów o konsekwencjach i zagrożeniach. Mieszkańcy sami zgosili zagrożenie, dzwoniąc na numer straży pożarnej. Czujnik czadu zaczął sygnalizować podwyższony poziom tlenku węgla w pomieszczeniu, wydając alarm. Na szczęście nikt nie potrzebował pomocy medycznej.
Czujnik tlenku węgla uchronił mieszkańców od sytuacji związanej z bezpośrednim zagrożeniem życia, a nawet śmierci.
Każdy musi taki czujnik kupić we własnym zakresie. Niestety nie wszyscy posiadają tego typu urządzenie. Ma ono nawet czujnik poziomu baterii, który sygnalizuje, kiedy są one na wyczerpaniu. W zeszłym roku na Świerkowej zginął mężczyzna. Nie miał tego typu czujnika. Koszt zakupu to około kilkadziesiąt złotych. Życie nie ma ceny.
– poinformował nas dowódca akcji.
Strażacy apelują o zakup tego typu urządzenia, które będzie za nas czuwać zarówno w dzień, jak i w nocy. Czad jest gazem bezzapachowym, bezbarwnym, znakomicie miesza się z powietrzem, usypia naszą czujność. Nie bez powodu mówi się, że jest to "cichy zabójca", ponieważ wystarczy tylko kilka minut i możemy się nie obudzić. Jeśli mamy czujnik tlenku węgla, to po usłyszeniu sygnalizacji alarmowej, powinniśmy niezwłocznie przewietrzyć mieszkanie lub ewakuować się na zewnątrz. W międzyczasie powinniśmy poinformować służby ratownicze. Nigdy bowiem nie wiadomo, ile tlenku węgla przyswoił nasz organizm.
Właśnie rozpoczął się sezon grzewczy. W poprzednim na skutek zatrucia czadem zmarł jeden mieszkaniec naszego miasta, a trzy w poważnym stanie zostały przewiezione do szpitala. Pomimo apeli straży pożarnej podczas każdego sezonu grzewczego zdarzają się zatrucia czadem. Szczególnie tragiczne było zdarzenie, które miało miejsce 17 stycznia tego roku w mieszkaniu przy ul. Świerkowej. Podczas kąpieli w łazience 48-letni mężczyzna zatruł się tlenkiem węgla, stracił przytomność. Mimo reanimacji zmarł.
Życie może uratować czujnik czadu, który służy do wczesnego wykrywania niebezpiecznego stężania tlenku węgla i alarmowania otoczenia o zagrożeniu. Jego działanie najczęściej polega na sygnalizacji optycznej (czerwona dioda) i akustycznej (głośny, pulsacyjny alarm dźwiękowy). Koszt zakupu takiego urządzenia wynosi od ok. 70 do ok. 150 zł (w zależności od modelu). Czy to dużo w obliczu jego właściwości mogących uratowac ludzkie życie? Sami możecie odpowiedzieć na to pytanie.
Toksyczne działanie tlenku węgla wynika z jego większego od tlenu (250–300 razy) powinowactwa do hemoglobiny, zawartej w erytrocytach krwi. Tworzy on połączenie zwane karboksyhemoglobiną (CO + Hb → COHb), które jest trwalsze niż służąca do transportu tlenu z płuc do tkanek oksyhemoglobina (połączenie tlenu z hemoglobiną). Dochodzi więc do niedotlenienia tkanek, co w wielu przypadkach prowadzi do śmierci. Już wdychanie powietrza ze stężeniem 0,16% objętościowego CO, powoduje po dwóch godzinach zgon. O ile przy większych stężeniach (pow. 0,32%) pierwszymi objawami zatrucia jest silny ból głowy i wymioty, to mniejsze stężenia powodują przy względnie krótkim wdychaniu jedynie słaby ból głowy i zapadanie w śpiączkę, jednak i te stężenia powodują po dłuższym kontakcie śmierć (Źródło: Wikipedia).