Czwarta porażka z rzędu i ostatnie miejsce w tabeli dla Concordii
fot. elblag.net
W dzisiejszym spotkaniu między dwoma najsłabszymi do tej pory zespołami w II lidze wschodniej, Concordią Elbląg a Garbarnią Kraków, padł wynik 2:1 dla przyjezdnych. Z przebiegu gry mieli oni nieznaczną przewagę, którą potrafili jednak wykorzystać. Concordia przegrała czwarty mecz z rzędu i spadła już na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Nastroje w zespole pomarańczowo-czarnych są coraz bardziej smutne...
Senna pierwsza połowa
Pierwsze minuty dzisiejszego meczu rozgrywane były głównie w środkowej części boiska. Elblążanie jednak już w pierwszej akcji znaleźli się pod polem karnym rywali, jednak pomocnicy zbyt mocno podali do Martynowicza. W odpowiedzi pod polem karnym gospodarzy z
18 metrów strzelał Leszczak, ale obok bramki. W 5 minucie z ponad 20 uderzył Zejglic, ale kilka metrów obok bramki. Boisko mimo lekkiej mżawki, nie wyglądało najlepiej, było widać wiele wyrw i dziur. Drużyna gospodarzy przystąpiła do meczu z Radosławem Bukackim w składzie, urodzonym w 1997 roku. To kolejny młody zawodnik, który miał możliwość w II-ligowym zespole w ciągu minionego roku.
Przez pierwsze 20 minut ciekawych akcji było jak na lekarstwo. Oba zespoły stworzyły mało ciekawych akcji. Spokojnie było również na trybunach, gdzie zasiadło około 70 widzów. W 24 minucie do rzutu wolnego na 30 metrze podszedł Paweł Nowak, jednak jego strzał złapał Zoch. Na boisku w dalszym ciągu nie działo się za wiele. Warto podkreślić, że w ciągu pół godziny gry były tylko dwa rzuty różne, z których jednak nic nie wynikło. Concordia starała się grać piłką i podawać do dobrze ustawionych zawodników, a Garbarnia szukała prostopadłych podań do przodu. W 35 minucie rzut wolny przy narożniku pola karnego mieli goście, ale ponownie bez efektu. Na 3 minuty przed końcem pierwszej części gry z rzutu wolnego z 25 metrów strzelał Zejglic. Uderzył mocno, piłka odbiła się przed bramkarzem i uderzyła go w twarz. Do dobitki nie dobiegł żaden z graczy Concordii. W doliczonym czasie gry na strzał z wolnego zdecydował się Kalemba. Jego próba z ponad 30 metrów leciała pod poprzeczkę, ale Zoch skutecznie wypiąstkował. Chwilę wcześniej kontratakowali gospodarze, jednak Martynowicz nie wywalczył sobie pozycji do strzału. Do przerwy był więc bezbramkowy remis.
Emocje w drugiej części gry
Na początku drugiej części gry mieliśmy wreszcie ciekawą akcję. Wprowadzony po przerwie Radosław Stępień przedarł się przez obronę przyjezdnych i podał na skrzydło do Szyprytowskiego. Ten jednak strzelił tylko w boczną siatkę. To była do tej pory najlepsza okazja na bramkę w tym meczu. Stępień po raz kolejny pokazał się w 51 minucie. Jego strzał minął jednak bramkę. Minutę później z 25 metrów uderzył Leszczak, ale jego mocną próbę złapał stojący na linii Zoch. I wtedy przyszła 54 minuta i bramka dla Garbarni. Broniarek źle wybił piłkę, goście podali przed pole karne, gdzie stał Leszczak. Ten ładnie oddał piłkę Nowakowi wbiegającemu w 16-kę, który ładnie przymierzył z 14 metrów i było 1:0 dla gości.
Concordia nie potrafiła zareagować i przejąć inicjatywy. To Garbarnia w dalszym ciągu prowadziła grę. Jednak po jednej z dość sennych akcji, w 70 minucie z ponad 30 metrów uderzył Szuprytowski. Piłka po rykoszecie przelobowała wysuniętego bramkarza. Niespodziewanie był więc remis 1:1. Concordia starała się koniecznie strzelić drugiego gola, jednak jej akcje kończyły się na obrońcach Garbarni. Gdy wydawało się, że Concordia może objąć prowadzenie w meczu, to przyjezdni zdobyli drugą bramkę. W 85 minucie z rzutu rożnego z lewej strony dośrodkował Nowak. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się kapitan zespołu Marcin Pluta, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.
Zawodnicy trenera Wojciecha Grzyba starali się doprowadzić do wyrównania, ale goście skutecznie przerywali ich ataki, sami również starając się atakować. W doliczonym czasie gry goście mieli okazję na podwyższenie wyniku, ale Zoch obronił strzał Cichego.
Goście przystąpili do dzisiejszego meczu z nowym trenerem. Roberta Orłowskiego zastąpił Mirosław Kmieć. Debiut był więc bardzo udany, bo jego zespół awansował na przedostatnie miejsce.
Concordia Elbląg - Garbarnia Kraków 1:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Nowak 54', 1:1 Szuprytowski 70', 1:2 Pluta 85'
Żółte kartki: A. Stępien, Galeniewski, Uszalewski - Cichy
Concordia: Zoch - Szuprytowski, Szmydt, Korzeniewski, Lepczak, Bukacki (65' Nawotka), Galaniewski (72' Kiełtyka), Broniarek, Zejglic, Martynowicz (46' R. Stępień), Stępien (58' Uszalewski)
Garbarnia: Błąkała - Byrski, Kowalski, Pluta, Piszczek (78' Kalicki), Kostrubała, Nowak, Ogar (84' Ogar), Górecki, Kalemba, Leszczak (70' Fedoruk)
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk)