Czy kochacie niemiecki Elbląg?
fot. fotopolska.eu
Wy, Polacy, jesteście dziwnym narodem. Nigdzie w Europie, a podróżuję bardzo dużo, nie zetknąłem się z takim specyficznym podejściem do przeszłości. Przykłady? Proszę bardzo, i to z Elbląga. Jeździ u was tramwaj noszący imię Ferdynanda Schichaua, niemieckiego przedsiębiorcy zasłużonego dla miasta, ale przy okazji także dla niemieckiego przemysłu wojennego. Was to nie razi, że człowiek, którego cenił choćby Adolf Hitler, patronuje tramwajowi w polskim mieście? - pyta spotkany przez nas w pobliżu katedry turysta z RFN.
Mężczyzna podkreśla, że jest elblążaninem („jak to się kiedyś mówiło: z autochtonicznej rodziny”), do Niemiec wyjechał w drugiej połowie lat 70. Miał wówczas 35 lat. Od tego czasu zwiedził dużą część świata, nie zapomniał jednak o swoich korzeniach. Zna także dobrze język polski i polską historię.
Byłem na Litwie. W Wilnie nikt nie myśli, by najmniejszej nawet uliczce nadać imię marszałka Józefa Piłsudskiego. Tego kto by to zaproponował uznaliby, w najlepszym przypadku, za wariata. Piłsudski to dla nich to wróg [w kwietniu tego roku mauzoleum na wileńskiej Rossie, w którym spoczywa matka marszałka i jego serce, zostało pomazane zieloną farbą; pojawiły się także na nim obraźliwe napisy w języku litewskim – przyp. red.]. Ale nie tylko on. W Wilnie nie ma także ulicy Jagiełły, bo związał Litwę z Polską. Było to w XIV wieku, ale dotąd o tym pamiętają. – opowiada 76-letni dawny elblążanin. - Wy, Polacy, bardzo łatwo wybaczacie i zapominacie – dodaje.
Nasz rozmówca przypomina, że w RFN dotąd nie cofnięto dekretu Goeringa (zastępcy Hitlera) o delegalizacji Związku Polaków w Niemczech.
Powód, jak twierdzi, jest prosty, gdyby ten dekret cofnięto trzeba by było zwrócić majątek tej organizacji, a na to rząd w Berlinie najwyraźniej „nie ma ochoty”.
Gdy znajomi mi napisali, że niektórzy w Elblągu zastanawiali się nad przywróceniem pomnika Hermanna von Balka, jednej z najbardziej czczonych postaci historycznych w III Rzeszy, myślałem, że świat, przynajmniej u was, stanął na głowie. Zresztą, jak tam chcecie – tak się wyśpicie jak sobie pościelicie. To nie moje zmartwienie – kończy nasz rozmówca.