Czy statki Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej nie wypłyną z portu?
Żadna ze stoczni nie zgłosiła się do przetargu na przebudowę wadliwych statków Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej. Jeśli drugi przetarg nie wyłoni wykonawcy, samorząd Ostródy będzie musiał zwrócić dotację unijną - podał PAP burmistrz Ostródy Czesław Najmowicz.
Sprawa dotyczy dwóch wadliwych statków Ostróda-1 i Ostróda-2, których budowę zaczęto w 2011 roku. Miały być to największe jednostki Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej – pierwszy o szerokości 3 metrów miał zabierać 62 pasażerów, drugi o szerokości 3,4 metra – 70 pasażerów. Już w trakcie budowy dostrzeżono wadę, polegającą na tym, że statki mogą nie spełniać wymogów Polskiego Rejestru Statków PRS - po zwodowaniu zbalastowane jednostki będą się przechylać - rufa będzie niżej położona niż dziób jednostki.
Gmina Ostróda nie chcąc dopuścić, by dotacja unijna na budowę statków przepadła, opracowała program naprawczy i ogłosiła przetarg na wykonawcę przebudowy jednostek. Jak poinformował burmistrz Ostródy, do przetargu nikt się nie zgłosił.
- W związku z tym zastanawiamy się nad ogłoszeniem drugiego przetargu, jeśli i w tym nie zostanie wyłoniony wykonawca, to będziemy musieli oddać do urzędu marszałkowskiego dotację unijną, jaką samorząd uzyskał na budowę jednostek, powiększoną o karne odsetki. Chodzi o kwotę 1 mln 150 tys. zł - dodał Najmowicz.
Jak powiedział, sprawa wadliwych statków kosztowała już gminę 2,3 mln zł. Na tę kwotę składają się m.in. koszty opracowania planu naprawczego, hangarowania jednostek oraz wkład własny samorządu potrzebny do uzyskania dotacji unijnej. Po przebudowie statki pasażersko-wycieczkowe mają spełniać standardy wymagane w żegludze śródlądowej. Jeden statek został zbudowany w 70. proc.; wykonawca zaczął już go wyposażać, a drugi statek jest zbudowany w 30 proc. Teraz oba muszą być poprawione, tak by nadawały się do żeglugi. Wśród kilkudziesięciu zmian przewidzianych w zakresie niezbędnych robót naprawczych jest wycięcie istniejących pokładów i ponowne zamontowanie ich o 10-20 cm wyżej. Statki stoją obecnie u producenta – w stoczni JABO w Gdańsku.
Jak wyjaśniał wcześniej burmistrz, za przebudowę jeszcze niewykonanych statków zapłaci gmina; samorząd już zagwarantował na to pieniądze w swoim budżecie. Inwestycja jest ubezpieczona, ale na razie samorząd nie może dostać pieniędzy z ubezpieczenia, ponieważ trwa spór sądowy, który ma dowieść, kto ponosi winę za wadliwe statki. W elbląskim sądzie toczy się proces z powództwa gminy Ostróda przeciw projektantowi jednostek. Budowę statków przewiduje unijny projekt, który nosi nazwę „Zwiększenie oferty turystycznej Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej”. Inwestycja o wartości około 4 mln zł znalazła się na liście kluczowych inwestycji dla regionu. Dofinansowanie unijne zgodnie z podpisaną umową ma wynieść 0,94 mln zł. Aby unijna dotacja nie przepadła, statki muszą być zbudowane do końca roku, a dotacja musi być rozliczona do kwietnia przeszłego roku - podał burmistrz.
Źródło (PAP)