14:09 / 12.02.2013

Czy szczepionek należy się bać? Oto jest pytanie...

Czy szczepionek należy się bać? Oto jest pytanie...

Z założenia szczepionki mają czynić nas zdrowszymi i silniejszymi. Ale czy tak jest? Dlaczego w takim razie każda pogłoska mówiąca o ich działaniach ubocznych powoduje, że wielu rodziców zastanawia się, czy szczepić dzieci? Przez pierwsze dwa lata życia dziecka rodzice mają obowiązek zaszczepić je przeciwko dziewięciu chorobom, m.in. błonicy, tężcowi, odrze, śwince, różyczce, krztuśćcowi, WZW typu B, polio i gruźlicy. Opiekunowie, którzy odmówią szczepienia dziecka, mogą zostać ukarani przez sanepid grzywną. A sprawa może nawet trafić do sądu.

Tylko w styczniu 2013 w województwie warmińsko - mazurskim odnotowano 563 przypadki ospy wietrznej, 3 osoby zapadły na różyczkę, a na krztusiec 1. Jeśli chodzi o odrę, tężec i błonicę nie odnotowano ani jednego przypadku zachorowania - takimi danymi dysponuje Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Olsztynie. 

Bo autyzm, bo uszkodzenia mózgu
Rodzice najczęściej nie chcą przyprowadzać dzieci na szczepienia przeciwko: odrze, błonicy, krztuścowi, śwince, różyczce i gruźlicy. Jako powód podają jakąś infekcję u dziecka, choćby zwykłe przeziębienie. W takiej sytuacji faktycznie nie można szczepić. Podanie preparatu trzeba odłożyć. Ale później ci sami rodzice też nie zgłaszają swych dzieci na szczepienie. Dopiero po kolejnym wezwaniu jako główny powód uchylania się od szczepienia niektórzy z nich podają groźne powikłania, jakie mogą wywoływać szczepienia. Najczęściej wymieniane są powodujące autyzm uszkodzenia mózgu. Dorośli twierdzą, że nie chcą na przykład, by szczepić ich dzieci preparatami zawierającymi związki rtęci. Obecnie wiele firm wycofuje się z używania tej substancji, szczególnie tych przeznaczonych dla dzieci. Zmusiły ich do tego prężnie działające organizacje antyszczepionkowe, powołujące się na podejrzenie, że znajdujący się w szczepionkach związek rtęci może powodować autyzm.

Szczepienia wzmacniają odporność niemowlaka?
Argumentów za szczepieniami jest wiele. Dziecko przychodzi na świat z niedoskonałym układem odporności, z tzw. odpornością pierwotną. Jest narażone na atak zarazków i nie potrafi się przed nimi tak skutecznie bronić jak jego rodzice, starszy brat przedszkolak czy siostra w wieku szkolnym. Przeciwciała, które maluszek dostał od mamy w czasie ciąży, wbrew pozorom nie chronią go długo. W dodatku przed wieloma chorobami ta ochrona w ogóle nie istnieje.

Przykładowo, przeciwciała otrzymane od mamy chronią niemowlę przez kilka miesięcy przed odrą, świnką, różyczką czy mononukleozą. Oczywiście pod warunkiem, że mama w przeszłości przebyła te choroby. Akurat szczepionkę przeciwko trzem spośród wymienionych chorób dziecko dostaje dopiero po pierwszych urodzinach (szczepionki przeciwko mononukleozie nie ma), ale przed meningokokami, pneumokokami i bakterią Hib przeciwciała mamy chronią maluszka zaledwie przez 6–8 tygodni po porodzie.

Ponieważ przeciwciała przechodzą od mamy do dziecka w ostatnim okresie ciąży, wcześniaki są pozbawione tej broni. Dzieci przedwcześnie urodzone powinny być więc w szczególny sposób chronione szczepieniami, oczywiście po uwzględnieniu ich stanu zdrowia.

Specjaliści ostrzegają, że jeśli w każdym roczniku nie zaszczepi się co dziesiąte dziecko, to już po pięciu latach będzie w Polsce aż 20 tys. dzieci podatnych na zakażenie. A to wystarczy, żeby wybuchła epidemia np. odry czy krztuśca.

2
1
oceń tekst 3 głosów 67%