› bieżące
08:11 / 28.07.2014

Daj znać. Biła i szarpała własne dziecko w parku

Daj znać. Biła i szarpała własne dziecko w parku

fot. elblag.net

W Polsce obwiązuje zakaz karania dzieci poprzez użycie siły fizycznej, czyli popularne niegdyś klapsy w dolną część ciała są niedozwolone prawnie. Nasz Czytelnik jednak spotkał się w niedzielę, w parku, z takim przykrym incydentem. Zareagował. Kobieta obrzuciła go wulgaryzmami.

- Nie nazwałabym jej nawet macochą bo nie zasługuje na to miano. W parku Modrzewie w niedzielę na placu zabaw młoda matka na oczach zgromadzonych dzieci bawiących się z jej córeczka, dziecko około 3-4 lat zabrała siłą od bawiących się dzieci, a kiedy dziecko zaczęło bardzo płakać przełożyła je na rękę i okładając je sowicie klapsami – informuje nasz Czytelnik. - Na zwróconą jej uwagę, że postępuje niegodziwie w stosunku do własnego dziecka, wulgarnie oświadczyła, że to jest jej dziecko i może robić z Nim co chce. Również babka, która towarzyszyła młodej matce była wręcz wściekła, że ktoś staje w obronie ich dziecka, dodając matce jeszcze większe przyzwolenie. Kiedy oświadczyłem, że dzwonię na policję, szybko się oddaliła cały czas okładając to plączące dziecko, szarpiąc i szturchając. Nie pozwólmy na maltretowanie dzieci, a matka która nie potrafi rozmawiać z dzieckiem, powinna się zająć hodowlą trzody chlewnej, bo jak jej się znudzi to może je zjeść ze złości.

Polska wprowadziła zakaz bicia dzieci w znowelizowanej w 2010 r. ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Od kilku lat Rzecznik Praw Dziecka prowadzi badania na temat społecznego przyzwolenia na tzw. klapsy i inne formy przemocy wobec dzieci. Jak wynika z najnowszych badań, ponad połowa Polaków (60 proc.) akceptuje "klapsy", ponad jedna trzecia (38 proc.) akceptuje tzw. lanie, a niemal jedna trzecia (29 proc.) uznaje bicie za skuteczną metodę wychowawczą. Z tego, że w polskim prawie istnieje zakaz bicia dzieci, zdaje sobie sprawę tylko 29 proc. Polaków.

– Musimy pamiętać, że przyzwolenie na bicie dzieci wciąż jest w naszym kraju duże – na poziomie 60 proc. Zmniejszyło się o 18 proc., ale to nadal bardzo dużo. Temat agresji wobec dzieci powinien być cały czas obecny w debacie publicznej, musimy nieustannie dążyć do tego, żeby dzieci traktowane były podmiotowo, a nie przedmiotowo, jak to ma wciąż jeszcze miejsce – mówi Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.

15
5
oceń tekst 20 głosów 75%