Daj znać. Czy ktoś się nim w końcu zainteresuje?
Od pewnego czasu widuję w centrum mężczyznę. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna ten jest niepełnosprawnym "żebrakiem", jeśli można tak powiedzieć – pisze nasz Czytelnik.
Najczęściej spotyka się go przechodzącego przez środek jezdni - nawet nie przechodzącego, tylko blokującego ruch - w okolicach ul. Hetmańskiej, ostatnio w okolicach sklepu szewskiego przy ul. Robotniczej, a żebrzącego pod sklepami w centrum (dziś np. przy "Fresh Market" ul. 1 Maja). Ciekawi fakt, że służby miejskie czy opieka społeczna zajmują się nie tym, co potrzeba, a tym człowiekiem, stwarzającym bądź co bądź zagrożenie dla kierowców i dla samego siebie, niestety nie. Człowiek ten zapewne - jeśli faktycznie jest niepełnosprawny - to raczej sam nie wychodzi na "prośbę", ponieważ pcha on wózek-chodzik. A zniesienie takiego sprzętu wymaga sprawności obu rąk i nóg. A jeśli kochająca "rodzina" posługuje się nim w celach hmmm zarobkowych (jeśli mogę to tak napisać), to nie daj Boże mieć taką rodzinę (w obu przypadkach pisane celowo przez małe r).
Czytelnik
Od redakcji: Materiał o niepełnosprawnym człowieku opublikowaliśmy tylko z jednego powodu: aby w końcu zainteresowała się jego losem opieka społeczna. Karygodne jest to, że ten człowiek musi zarabiać na życie żebrząc o datki od innych osób.