Deszcz opóźnił i zakończył spotkanie. Derby Elbląga w błocie za nami
fot. Konrad Kosacz / elblag.net
Dzisiejsze spotkanie przy Agrykola rozpoczęło się 45 minutowym opóźnieniem. Tak zadecydowali sędziowie, którzy przed meczem sprawdzili stan murawy. Ta była fatalna, ponieważ przez kilka ostatnich dni nieustannie padał deszcz, w dodatku na 2 godziny przed spotkaniem nad boiskiem przeszła ulewa. Pojedynek jednak doszedł do skutku. Mimo beznadziejnych warunków do gry kibice obejrzeli dość dobre widowisko. W boiskowej rywalizacji o ligowe punkty, ale i o prymat w mieście padł jednak remis 1:1. Mimo większego posiadania piłki przez Olimpię, w drugiej połowie oba zespoły były blisko strzelenia zwycięskiej bramki. Jednak wiele razy to błotnista murawa dyktowała warunki gry. W końcówce spotkania zawodnicy grali przy opadach deszczu. Wygląd płyty boiska po zakończonym spotkaniu woła o pomstę do nieba.
I połowa
Już po rozgrzewce było widać, że stan murawy jest w bardzo złym stanie. Kilkudniowe obfite opady deszczu bardzo mocno zmiękczyły murawę stadionu. Miejscami było widać już dziury. Obie drużyny spotkanie rozpoczęły z niewielkim animuszem. W 3 minucie rzut wolny na 30 metrze miała Concordia, jednak żaden z jej zawodników nie potrafił wykorzystać wrzutki Radka Stępnia. Decydującym elementem, który kreował grę była fatalna murawa. Zespoły miały problem z wypracowaniem składnej akcji. W 4 minucie Kołosow dośrodkowywał jednak z prawego skrzydła, jednak piłkę wybili przeciwnicy. Minutę później Leśniewski mógł świetnie podać do Kopyckiego, ale piłka ugrzęzła na płycie boiska. W 8 minucie przy linii pola karnego z prawej strony z wolnego piłkę wrzucał Graczyk, ale obrońcy Concordii wybili piłkę na rzut rożny. Po chwili Szyprytowski faulował Graczyka z lewej strony. Jego dośrodkowanie na długi słupek strzałem zakończył Ichim w 9 minucie. Piłka jednak trafiła tylko w boczną siatkę. Powinno być jednak 1:0 dla Oiimpii. W 11 minucie niespodziewanie Concordia objęła prowadzenie! Podanie z prawej strony od Stępnia otrzymał Zejglic, który zdecydował się na strzał z 20 metrów. Rogaczow nie był w stanie skutecznie interweniować, bo piłka odbiła się przed nim. Zdenerwowany Kołosow po chwili za faul po drugiej stronie boiska dostał żółtą kartkę. Trzy minuty później zza pola karnego strzelał Graczyk, ale obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Po strzelonej bramce pomarańczowo-czarni cofnęli się na własną połowę, oddając pole gry gospodarzom. Niewiele jednak z tej przewagi wynikało. Piłka często stawała na murawie przeszkadzając zawodnikom w rozgrywaniu akcji. W 23 minucie w pole karne do wychodzącego Kopyckiego podał Pietrewicz, ale uprzedził go Zoch skutecznym wyjściem. W 25 minucie z kontrą wychodził Kołosow, był jednak ostro faulowany przez Broniarka. Sędzia ukarał go za to zagranie żółtą kartką. Chwilę później kolejny faul gracza Concordii, tym razem na Kopyckim, który wylądował w kałuży poza boiskiem. Graczyk dośrodkował w pole karne, tam głową futbolówkę zgrał jeden z pomocników Olimpii, a lecącą za linię końcową piłkę wślizgiem do bramki wbił Kołosow. Tak więc w 27 minucie był już remis. Olimpia próbowała iść za ciosem i już 2 minuty później swojej szansy szukał Leśniewski strzałem zza pola karnego, ale piłka odbiła się od obrońców. W kontrze na bramkę Rogaczowa strzelał Kiełtyka, jednak dobrą interwencją tuż przy lewym słupku popisał się bramkarz Olimpii. Zawodnicy mieli duże problemy z utrzymaniem piłki przy nodze. Olimpia mimo zdobycia bramki nie potrafiła stworzyć składnej akcji, większość podań wyłapywali obrońcy zespołu prowadzonego przez Wojciecha Grzyba. Tak było np. w 37 minucie kiedy z kontrą wychodził Kołosow. Podanie do Leśniewskiego zatrzymał Broniarek, który grał bardzo dobrze w pierwszej połowie. Trzeba przyznać, że piłkarze mieli ogromne problemy z dostosowaniem się do warunków na murawie. Praktycznie każdy zawodnik pokryty był błotem. Kolory strojów obu drużyn wyglądały prawie tak samo. W końcówce pierwszej części gry żółtą kartkę otrzymał Leśniewski, za dyskusję z sędzią tego spotkania. Jeszcze przed przerwą boisko z kontuzją opuścił Skierkowski.
II połowa
Już na początku drugiej połowy kibice mieli spory ubaw, ponieważ oba zespoły rozpoczęły spotkanie w tak samo brudnych strojach jak kończyły pierwsze 45 minut.
Skierkowskiego, który w 45 minucie opuścił boisko z kontuzją zmienił w przerwie Piotrowski. W 47 minucie o kontrze Concordii możemy powiedzieć tylko tyle, że byłą. Strzał Zejglicia poleciał na aut... Olimpia miała spore problemy w ataku pozycyjnym, ponieważ defensywa Concordii spisywała się w tym momencie meczu bardzo dobrze. W 52 minucie z prawej strony strzelał Kiełtyka, jednak daleko obok bramki. Pierwsze poważne zagrożenie dla bramki Zocha w drugiej połowie nastąpiło w 55 minucie. Z lewego skrzydła dośrodkowywał Ressel, walkę o górną piłkę wygrał Kołosow, ale jego strzał minimalnie minął bramkę Concordii. Nie było więc 8 bramki tego zawodnika w tym sezonie. Chwilę później to Concordia mogła jednak prowadzić. Muśnięcie Broniarka po dośrodkowaniu z wolnego również nieznacznie minęło bramkę. Olimpia w dalszym ciągu starała się prowadzić grę, jednak z jej akcji praktycznie nic dobrego nie wynikało, bo Concordia bardzo skutecznie się broniła. Widać było jednak jej duże zmęczenie i dość słabe przygotowanie kondycyjne. Mimo to zawodnicy prowadzeni przez Wojciecha Grzyba oddali strzał w 69 minucie za sprawą Radosława Stępnia, ale jego próba z 30 metrów była nieudana. 60 sekund później bo niezbyt składnej akcji i wybiciu piłki przez obrońców z 25 metrów na bramkę Zocha uderzał Czerniewski, ale piłka poleciała 2 metry nad poprzeczką. Praktycznie niewidoczni byli napastnicy Olimpii, których dobrze kryli defensorzy gości. W 74 minucie na 20 metrze faulowany przez Szuprytowskiego był Leśniewski. Z wolnego strzelał Graczyk, ale fenomenalną interwencją popisał się Zoch. Olimpia starała się wykreować skuteczną akcję dającą jej drugie trafienie, ale bezskutecznie. Kolejny raz bliżej prowadzenia byli jednak zawodnicy Concordii. W 81 minucie w szybkim kontrataku szybko pobiegł Galaniewski, który zdecydował się na strzał zza pola karnego widząc niezbyt dobre ustawienie Rogaczowa w bramce. Piłka minimalnie minęła prawy słupek jego bramki. Na kilka minut przed końce meczu kolejny raz na murawie pojawiły się służby medyczne, ponieważ drobnego urazy doznał Broniarek. Na szczęście wrócił on na boisko. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry strzelał Graczyk. Nie trafił jednak szczupakiem do bramki. To mogła być bramka.
Olimpia Elbląg – Concordia Elbląg 1:1
Bramki: 0:1 Zejglic 11', 1:1 Kołosow 27'
Żółte kartki: Kołosow, Leśniewski, Czerniewski – Broniarek, Stępień R., Uszalewski, Szuprytowski, Zejglic
Olimpia: Rogaczow – Kopycki (82' Lisiecki), Ichim, Kołosow, Skierkowski (46' Piotrowski), Graczyk (k), Ressel, Pietrewicz, Molga, Czerniewski, Leśniewski
Concordia: Zoch - Uszalewski, Broniarek, Lepczak, Korzeniewski (60' Galaniewski), Niburski (62' Lewandowski), Zejglic, Stępień R., Szuprytowski (k), Kiełtyka, Martynowicz (75' Nadolny)
Ilość widzów: ok. 500
Sędzia: Piotr Wasielewski (Wielkopolski ZPN)
Powiązane artykuły
Kolejne elbląskie derby wygrała pogoda
01.10.2013 komentarzy 1
Rzekło się mówić o takich meczach "z dużej chmury, mały deszcz". Deszcz jednak (ten prawdziwy) nie był wcale taki mały. Był na tyle mocny, że...