Dożywocie i 100 tys. zł kary za zabicie żony i próbę zabójstwa córki dla Jana M.
fot. archiwum elblag.net
W Sądzie Okręgowym w Elblągu zapadł wyrok w sprawie brutalnego zabójstwa i próby pozbawienia życia, którego dokonał w lipcu 2015 roku w miejscowości Drewnowo (powiat braniewski) 61-letni Jan M. Proces ruszył po 1,5 roku od tego tragicznego wydarzenia (8 marca) i toczył się za zamkniętymi drzwiami. Mężczyzna - w przeszłości dopuszczający się przemocy wobec rodziny - został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności oraz 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia wobec cudem ocalałej z tej tragedii córki, która przez niego porusza się na wózku inwalidzkim.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (20 lipca) około godziny 16:00. Policjanci odebrali telefon od sąsiada, który zobaczył zakrwawionego Jana M. krzyczącego do niego, że zabił swoją żonę. Gdy policjanci dotarli na miejsce, zobaczyli na podłodze dwie leżące w kałuży krwi kobiety. Żona oprawcy zmarła na miejscu, natomiast córkę przetransportowano niezwłocznie do szpitala i udało się ją uratować. Jak wynikało z ustaleń śledczych, w domu rodziny bardzo często dochodziło do przemocy. Mężczyzna miał założoną "niebieską kartę" i został nawet skazany za znęcanie się nad rodziną, ale karę otrzymał w zawieszeniu.
Od tamtego czasu jego córka Wioleta M. porusza się na wózku inwalidzkim. W wyniku zadanych przez ojca ciosów nożem uszkodzony został rdzeń kręgowy kobiety. Istnieją jednak spore szanse, że będzie w przyszłości mogła stanąć o własnych siłach na nogi.
Proces 61-letniego obecnie Jana M. miał ruszyć już 20 lipca 2016 roku, ale sprawę odroczono, ponieważ oskarżony nie stawił się w sądzie z przyczyn zdrowotnych. Mężczyzna przebywał w szpitalu przy areszcie śledczym w Bydgoszczy. Termin przełożono na 21 września, ale i wtedy nie doszło do rozprawy z tych samych przyczyn. W styczniu br. biegły lekarz orzekł, że Jan M. jest w stanie stanąć przed sądem.
12 kwietnia sędzia Rafał Matysiak ogłosił wyrok:
- Sąd wymierza karę dożywotniego pozbawienia wolności. Orzeka również wobec oskarżonego obowiązek zapłaty na rzecz pokrzywdzonej Wiolety M. zadośćuczynienia w wysokości 100 tys zł.
Jak powiedziała Izabela Deja - obrońca oskarżonego Jana M. - nie będzie odwołania od wyroku sądu.
- Apelacji nie będzie. Oskarżony być może zrozumiał, że na mniej nie może liczyć.
Po 25 latach skazany będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. W trakcie rozprawy Jan M. przepraszał za to, czego się dopuścił, ale rodzina nie uwierzyła w jego słowa.
- Dopiero dzisiaj przed wyrokiem powiedział "przepraszam". To nie było szczere, tylko aktorskie zagranie - powiedziała po rozprawie siostra Wiolety M.