Dramat uchodźców… człowieczeństwo wyrzucone na brzeg...
Tylko w tym roku do samych Włoch i Grecji dotarło 310 tys. osób, a ponad 2,5 tys. zginęło na morzu. Za pośrednictwem mediów codziennie docierają do nas informacje o dramacie całych rodzin. Każdego dnia sumienie Europy obciąża śmierć dziesiątek osób! We wszystkich odpowiedzialnych mediach dyskutuje się i rozważa opcje pomocy. Niestety można to tylko porównać do rozwlekłej rozmowy dwóch chirurgów nad umierającym pacjentem. Uwaga! W treści publikujemy drastyczne zdjęcia.
Wydaje się nam, iż los uchodźców, ich codzienny dramat rozumiemy. Wszak kilka dni temu obchodziliśmy 76 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Nie było w naszym kraju rodziny, która w największym konflikcie ludzkości nie straciła kogoś bliskiego. Dzięki historii, opowieściom naszych bliskich, jesteśmy ciągle uświadamiani, na temat największej wartości jaką bez wątpienia jest życie.
Wczorajsze media na całym świecie zdominowało zdjęcie ciała chłopca, który utonął podczas przeprawy przez Morze Egejskie. Turecke wybrzeże dzieli od greckiej wyspy KOS pięć kilometrów morza. Niestety tej niewielkiej odległości nie pokonały dwie łodzie z emigrantami z Syrii.
Zdjęcie w mediach skomentowano jako obraz zastępujący miliony słów, z kolei Tureckie media użyły hasztagu #KiyiyaVuranInsanlik (człowieczeństwo wyrzucone na brzeg).
Po obejrzeniu tego zdjęcia, postanowiłem podzielić się z czytelnikami wypowiedziami różnych Elblążan, z którymi miałem okazję rozmawiać na temat kryzysu emigracyjnego. Ich wypowiedzi ukazują niestety nastawienie części naszego społeczeństwa.
Uważam, że uchodźców należy przyjąć, ale tylko Chrześcijan
- mówi młoda kobieta, z opaską na ręku z napisem „Kocham Jezusa”. Jej pogląd niestety podziela wielu Polaków. Głosy te słychać w mediach nie tylko w naszym kraju. Ostrzega się nas przed nadmierną islamizacją, przed terrorystami, przed ludźmi o zbyt dużym kontraście kulturowym. Popatrzmy na zdjęcie powyżej – to ma jakieś znaczenie?
Emigranci? A co my nie mamy swoich problemów, u nas młodzi też nie mają gdzie mieszkać?
- mówi mężczyzna około 60-tki. Prawda, niestety nie dopasowana do realiów i oczekiwań emigrantów. W obozach dla uchodźców panują warunki dalekie od oczekiwań młodych Polaków. Uchodźcy nie proszą nas o jałmużnę, nie uważają jak duża część młodych Polaków, że im się należy. Nie mają zmartwień politycznych, nie idą do psychologa, gdy brakuje im na lepszy samochód. Problemem młodych polaków (chyba nie tylko młodych) jest chęć posiadania. Do prawa do życia przyzwyczailiśmy się jak do powietrza. Czemu nie damy szansy pooddychania innym?
Nie pozwólmy przyjechać kryminalistom, złodziejom, gwałcicielom do naszego kraju
- mówi grupka osób wyglądająca na wyuczoną i posiadającą pracę. Gdybyśmy dobrze poszukali, okazałoby się emigrujący Polacy dopuszczają się takich samych przestępstw jak tych, których się obawiamy. W każdym społeczeństwie patologie moralne i społeczne stanowią pewien odsetek, nie jesteśmy inni.
Podobnych wypowiedzi słyszałem wiele, wszystkie jednak padają lekko i bez większego zastanowienia. Żyjemy w czasach kiedy skalą naszych problemów jest zdrowotna i finansowa troska o siebie lub bliskich. Przyjęcie nawet najmniejszej grupy emigrantów, rodzi duże problemy logistyczne. Czy możemy to jednak zestawić z życiem małego dziecka? Nie możemy przejść obojętnie obok tej tragedii, kochając swoje dzieci. Nie możemy odwrócić głowy i udawać, że nic się nie dzieje. Owszem mamy swoje zmartwienia, giną i umierają także Polacy w innych częściach świata. Może jeśli dzisiaj my pomożemy emigrantom z Syrii, ktoś pomoże kiedyś naszym rodakom. Kryzys emigracyjny w małym stopniu wpływa na notowania na giełdach, czy na kursy walut.
Ratuje się DOLARA, FRANKA, ZŁOTEGO, a o emigrantach rozmawia się w sposób umiarkowany i stonowany, bez zapału ratownika medycznego.
Wracając do zdjęcia małego chłopca… Oglądając je tak wiele przestaje mieć znaczenie, tak wielkie pojawia się przeświadczenie, że niewiele mogę zrobić. Czy aby na pewno? Mój pomysł, moja prośba - może ktoś z Państwa wie, jak namówić władze naszego miasta aby zadeklarowały się pomóc chociaż garstce uchodźców jako jedno z pierwszych miast w Polsce?
Na niesprawiedliwość, do której przyzwyczaiła mnie Polska i Polacy reaguję obojętnością - uodporniłem się. Dziś jednak, nie mam siły by być obojętnym...