Plac zabaw w Parku Traugutta od wiosny do jesieni przyciąga dziesiątki dzieci. Nowoczesne platformy, kładki, zjeżdżalnie i przylegające tereny zielone są wręcz oblegane. Niestety nie tylko przez najmłodszych. Pierwotnym i głównym założeniem osób projektujących to miejsce było niewątpliwie stworzenie atrakcyjnej przestrzeni do rozrywki i rekreacji zarówno dla małych dzieci jak i młodzieży. Jednak przechadzając się alejkami Parku Traugutta, wśród bawiącej się gawiedzi dostrzec można tzw. "społeczny element", przesiadujący na pobliskich ławeczkach sąsiadujących z placem zabaw.

Bez względu na porę dnia i nocy również, miłośnicy taniego wina, są stałymi bywalcami stołów tenisowych, gdzie odbywają się libacje alkoholowe okraszone nieprzebranym słownictwem panów i pań w różnym wieku. Wesoła grupka najwidoczniej dobrze się tu bawi, mając do dyspozycji wolną przestrzeń, przechodniów, którzy poratują, gdy zabraknie kilku groszy do kolejnej butelki trunku i bujną zieleń, gdzie w razie czego można załatwić wszelkie potrzeby fizjologiczne. Pal licho odór moczu czy rozlanego piwa. Co z dziećmi, które bawią się nieopodal ludzi o niewiadomych zamiarach albo z przechodniami chcących odpocząć od miejskiego zgiełku? Czy Straż Miejska nie jest w stanie sprostać trwającym pijackim schadzkom? Jaka to wizytówka dla miasta?

- Wielokrotnie byłam świadkiem, jak podchmieleni panowie zaczepiają spacerowiczów na zasadzie: „kierowniku, poratuj pan, brakuje nam do wina” - opowiada jedna z czytelniczek. Boję się, że i dzieci zaczną zaczepiać. - Miasto cieszy się nowo otwartymi placami, a nie robi nic w kierunku dbania o te, które już powstały. Gdy tylko przycicha fama nowego, niesamowitego placu, staje się on miejscem spotkań  meneli. Należałoby się postarać o to, by odpowiedni służby sprawujące pieczę nad porządkiem w mieście, były bardziej konsekwentne i nakładały wyższe mandaty – uważa czytelniczka.