Droga na cmentarz w towarzystwie Edmunda Szweda
Politycy nie dają nam zapomnieć o sobie nawet w takim dniu, jak Wszystkich Świętych. Odwiedzając elbląskie cmentarze, chcąc nie chcąc, musiałem oglądać plakaty Edmunda Szweda, który koniecznie chce naprawić nam Elbląg.
Na elbląskie cmentarze jeździłem praktycznie od czwartku do soboty. Byłem na Dębicy i na Agrykola. Mam tam groby moich bliskich, rodziny, przyjaciół. Przygotowując się do tego dnia, człowiek nie myśli już tak bardzo o sprawach codziennych. To odsuwamy na bok. Ważne są wspomnienia, zaduma nad przemijaniem. Niestety, polityka wdziera się też na cmentarze i nie pozwala nam zapomnieć choć na chwile o tak naprawdę rzeczach błahych, przemijających.
Na każdej latarni twarz Edmunda Szweda. W drodze na cmentarze i na każdym elbląskim rondzie. Idę kupić kwiaty, jest Szwed. Poszedłem po znicze, też obok stoiska plakat Edmunda Szweda. Na szczęście przynajmniej na nagrobkach nie rozwieszono plakatów tego kandydata. Ruszyło sumienie, czy też nie pozwolili?
Czy mi to przeszkadzało? Powiem szczerze, że tak. Trochę mnie raziła ta zachłanna wprost chęć wciśnięcia się w mój umysł nawet w drodze na cmentarz. Plakaty tego kandydata bardziej mnie zraziły do niego, niż zachęciły. Wcześniej był mi obojętny, nawet zaciekawiał swoją oryginalnością. Teraz myślę, że przegiął totalnie, narzucając się ludziom, którzy w ten dzień szli na groby swoich bliskich.
Wspomnę też o Platformie Obywatelskiej, która ustawił wielką reklamę przy drodze na cmentarz przy ul. Agrykola. Ja rozumiem, wybory, zdobycie władzy to ważna rzecz. Jednak niesmak pewien pozostaje.
Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)