Dworcowy zegar obiektem drwin. Od wielu lat
Zegar i dworzec kolejowy. To dwie nieodłączne części infrastruktury służącej pasażerom. Wzajemnie się potrzebują. Trudno wyobrazić sobie dworzec bez zegara, który podpowie, kiedy nadjedzie nasz środek transportu. W przypadku elbląskiego dworca ta równowaga została zachwiana. Dokładniej mówiąc chwieje się od momentu, kiedy problem zaczęli dostrzegać mieszkańcy.
W 2001 roku członkowie Komisji Promocji Miasta, Integracji Europejskiej i Gospodarki Morskiej uznali, że Dworzec kolejowy to jeden z najbardziej przygnębiających obiektów w mieście. Słuszność tej tezy potwierdzał ówczesny wygląd budynku, który nie poprawiał miejscowego krajobrazu, szczególnie, że znajdował się w reprezentatywnym miejscu Elbląga. Dlatego pojawił się pomysł remontu dworca wraz z naprawą ówczesnego elektronicznego zegara znajdującego się przed wejściem. Jednak zabrakło na tę inwestycję pieniędzy.
Wtedy, z medialnym wsparciem, zorganizowano społeczną inicjatywę, zbierającą fundusze na elektroniczny zegar. Efekt jednak nie spełnił oczekiwań mieszkańców. Zegar był dla nich zbyt niewidoczny. Trzeba było się trochę postarać, by dostrzec godzinę.
Dworzec został wyremontowany w 2011 roku jednak problem z zegarem nie został rozwiązany. Owszem znajduje się w podobnej historycznej lokalizacji jednak jego wielkość przeszkadza w odczytaniu godziny. Trudniej nie tylko dla tych, którzy mają problem ze wzrokiem. Jest zbyt mały. Oprócz tego wieczorem zupełnie nieoświetlony. Dla wielu mieszkańców jest niepraktyczną ozdobą.