› moda i styl życia
06:50 / 08.03.2013

Dzień Kobiet. Tramwaje i Ona. Poznajcie motorniczą Annę Werbową

Dzień Kobiet. Tramwaje i Ona. Poznajcie motorniczą Annę Werbową

fot. Konrad Kosacz/elblag.net

Mówi, że był to istny przypadek. Nigdy wcześniej nie przyszło jej przez myśl, by jeździć tramwajami. Informacja? Ogłoszenie? Nie pamięta. Gdzieś usłyszała, że organizowany jest kurs dla motorniczych, więc postanowiła spróbować. I tak od 6 lat, codziennie przez 9-10 godzin przemierza elbląskie torowiska, rozsyłając uśmiechy przechodniom i pasażerom. Pani Anna Werbowa jest jedną z 8 kobiet – motorniczych pracujących w Elbląskich Tramwajach. W lutym br. została wybrana Motorniczym Roku.

- Dla rodziny był to szok. No jak to? Mama jeżdżąca tramwajem? - stukały się w głowę córki. Przecież to nie jest praca dla kobiety. Nie zazdroszczą mi nocnego wstawania. Z kolei moja mama mówiła, że będzie bała się wychodzić z domu – mówi Pani Anna. Zanim zasiadłam za „pedałami”, przez 15 lat pracowałam w przychodni jako rejestratorka. Życie jednak rzuciło mnie na „tory” i nie żałuję, choć to bardzo ciężka i wyczerpująca praca. Codziennie przynosi coś innego, dzięki czemu nie jest monotonna, jak mogłoby się niektórym wydawać.

- Swój dzień zaczynam o 3 nad ranem, bo pierwszy kurs jest o godz. 4.04 – uśmiecha się Pani Anna. Zaraz po przyjściu do zajezdni, dmuchamy w alkomat, zakładamy mundurek, bierze się torbę, kartę, sprawdzam rozpiskę, przydzielony wagon – bo nigdy się nie wie, jakim tramwajem danego dnia będzie się jeździć. I ruszam w trasę. - Niedaleko zajezdni przy ul. Browarnej, praktycznie codziennie na torowisku siedzi czarny piesek. Za każdym razem muszę się zatrzymać i go przegonić. Taki sympatyczny kundelek, niestety żaden sygnał ostrzegawczy go nie rusza. Chyba samobójca – śmieje się motornicza. Jeżdżąc codziennie tymi samymi trasami, spotykam te same osoby, dzieci, młodzież jadącą do szkół. Mam nawet swoich ulubieńców. Jest taki jeden starszy pan, który śpiewa mi piosenki Mieczysława Fogga, a na „do widzenia” częstuje kostką czekolady – zdradza. Z kolei przechodnie, często odwzajemniają rzucony uśmiech. To również jest bardzo miłe.

Jednak nie zawsze jest do śmiechu. Kiedy zaczęła się przebudowa drogi 503, któregoś razu młodzież przebiegała przez tory i nie zauważyła, że nadjeżdża tramwaj. Na szczęście do tragedii nie doszło, ale przed oczami miałam już czarne wizje. O wyhamowaniu nie było mowy – opowiada.

Motornicza na obcasach? Tak, bo nie puchną łydki
- Jak zaczynałam pracę w tramwajach, koledzy motorniczy myśleli, że „baba sobie nie poradzi”. Bardzo szybko się przekonali, że to nieprawda. Zarówno ja i moje koleżanki, uważamy, że jeździmy dobrze, a nawet potrafimy powiedzieć co trzeba, gdy sytuacja tego wymaga – opowiada dalej. Na pewno jesteśmy słabsze fizycznie, czasami trudno jest drzwi naprawić, no ale jakoś sobie radzimy. Nie jest źle – uśmiecha się. Najważniejsze to mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Jestem kobietą i jest mi z tym dobrze. Nawet prowadząc tramwaj zakładam buty na niewielkim obcasie, chociażby dlatego, że nie puchną mi łydki – śmieje się motornicza.

O monotonni nie ma mowy
Z boku wygląda to inaczej niż z kabiny. To na pewno nie jest monotonna praca, bo drzewa stoją, a wszystko inne się porusza. Ludzie chodzą, samochody jeżdżą. Praca motorniczej wymaga niemałego skupienia przez 10 godzin.- Zawsze jak przychodzi koleżanka zmienniczka, życzę jej spokojnej zmiany – to chyba najważniejsze w naszej pracy, by zarówno pasażerom, jak i przechodniom, żadna krzywda się nie stała. Gorsze dni? Oczywiście, jak w każdej pracy. Był taki jeden dzień, kiedy wiedziałam, że nie powinnam wsiadać do tramwaju. Jakieś przeczucie, że może coś złego się wydarzyć. I tak było. Zaliczyłam kolizję. - kwituje Pani Anna. Na szczęście takich dni jest mało. Najważniejszy jest uśmiech. Wtedy nawet ciężka praca wydaje się przyjemna, a i świat jest piękniejszy.

16
0
oceń tekst 16 głosów 100%

Zdjęcia ilość zdjęć 25