Dziki nie tylko Nad Jarem. Stłuczka auta osobowego ze zwierzęciem - zobacz zdjęcia. Będzie odstrzał zwierząt?
fot. Bartłomiej Ryś
Problem dzików jest poruszany od pewnego czasu przez większość lokalnych mediów. W dalszym ciągu wypędzone z terenów Modrzewiny zwierzęta żerują w okolicy śmietników Nad Jarem. Zagrażają również kierowcom samochodów. Czy władze miasta zdecydują się na ich odstrzał?
Dziki przestały być dzikie. Od kilku miesięcy przechadzają się czy to w grupie czy samotnie po osiedlu Nad Jarem. W przeciągu kilkunastu chwil potrafią przeorać spory teren w poszukiwaniu jedzenia. Otwarty śmietnik to dla nich przystanek na przynajmniej kilkadziesiąt minut. Dziki, w tym pokazany na zdjęciach, to młode zwierzęta, które wychowały się już w środowisku ludzi. Nie boją się obecności człowieka, swobodnie jedzą z ręki a nawet dają się delikatnie pogłaskać.
Nie zmienia to faktu, że w dalszym ciągu są zwierzętami niebezpiecznymi i wzbudzają oczywisty strach wśród mieszkańców Jaru. Okazuje się, że nie tylko w tych okolicach dziki przebywają. Kilkanaście dni temu, około godziny 8.30 kierujący autem osobowym marki Skoda na ul. Łęczyckiej potrącił jedno ze zwierząt. Prędkość była niewielka, lecz masa zwierzęcia wyrządziła dość poważne szkody w samochodzie. Na miejscu pracowali elbląscy policjanci.
Problem dzików istnieje i stwarza realne zagrożenie dla mieszkańców. W Poznaniu zdecydowano się na poważne kroki w kierunku problemu tych zwierząt. Kilka dni temu na poznańskim Piątkowie myśliwi prowadzili odstrzał, jednego dzika udało im się ustrzelić. Cała akcja odbywała się przynajmniej 100 metrów od terenów zabudowanych, a myśliwi mogli strzelać wyłącznie z odległości nie większej niż 15-20 metrów. Tamtejszy Urząd Miejski wydał taką decyzję, ponieważ „inne metody zawiodły”.
Więc jak sobie radzić z dzikiem elbląskim? W tej sprawie skontaktowaliśmy się z kilkoma instytucjami, które mogłyby udzielić jakichkolwiek informacji na ten temat.
Na nasze pytania jako pierwszy odpowiedział Łukasz Mierzejewski z Urzędu Miejskiego w Elblągu.
1) Jeśli chodzi o miasto Poznań, to decyzja o odstrzale redukcyjnym nie została podjęta w ostatnim czasie. Jest to decyzja administracyjna powtarzana co rok, na potrzeby firmy realizującej usługę dla miasta Poznań dotyczącą całodobowego pogotowia interwencyjnego wykonującego czynności związane z usuwaniem zagrożenia ze strony zwierząt.
2) Wraz z decyzją na odstrzał zwierząt wydawana jest decyzja o odłowie żywołownym dla ww. firmy.
Decyzja o odstrzale zwierząt jest wykorzystywana w ostateczności.
Dziki „Nad Jarem” pojawiają się okresowo w poszukiwaniu pożywienia, m.in. odpadków wyrzucanych przez mieszkańców. Pracownicy DBZKIN razem ze Strażą Miejską prowadzili akcje ulotowe, rozmowy z mieszkańcami, ujawniali przypadki dokarmiania dzików oraz dokonywali oprysku terenu preparatem odstraszającym dzikie zwierzęta.
Na obecnym etapie miasto nie prowadzi działań ukierunkowanych na fizyczną eliminację zwierząt. Działania miasta idą w kierunku utrzymania zwierząt z dala od obszarów zamieszkałych i mieszkańców.
Mierzejewski dodatkowo zaznaczył, że działania informacyjne przyniosły skutek głównie wśród działkowców. Poprzez opryskanie terenu, spotkania informujące, aby nie wyrzucać odpadków itd. problem dzików na działkach znikł. Przypomniał rówież, że elbląskie dziki (znacza część z nich) jest zarażona włośnicą, więc ich mięso nawet po odstrzale nie nadawałoby się chociażby do dalszej obróki i ewentualnej konsumpcji.
Polski Związek Łowiecki, oddział w Elblągu jasno określił swoje działania w kierunku zakończenia problemów związanych z dzikami. W powiecie elbląskim, w ostatnim okresie odstrzelono 2229 sztuk tych zwierząt. Koła Łowieckie ulokowane wokół naszego miasta odstrzeliły 564 dzików. To działania prewencyjne, które mają na celu ograniczenie ilości tych zwierząt na naszych terenach.
PZŁ Elbląg dodatkowo poinformował, że Urząd Miejski ustawił jedną odłownię w okolicy Zawady, drugą ma w planach. Przez cały okres w pułapkę nie złapało się ani jedno zwierzę. Powód jest prosty: karma, która leży w odłowni nie jest tak atrakcyjna, jak odpadki wyrzucane przez mieszkańców. Dziki nie są więc "zainteresowane" wejściem na teren odłownii. PZŁ Elbląg na mocy umowy pomiędzy związkiem a UM musi wyłącznie zagwarantować wywóz zwierząt złapanych w odłownię poza granice Elbląga - przynajmniej 20 kilometrów.
Czy istnieje możliwość odstrzału dzików na terenach zurbanizowanych? Tak, jeżeli taką decyzję wydałby UM. Wiązałoby się to z dość sporymi kosztami - odstrzał musi się odbyć w specjalnych do tego warunkach, przy odpowiedniej kontroli służb, z wykorzystaniem doświadczonych myśliwych. Jak dowiadujemy się od PZŁ Elbląg - takie działania niekoniecznie muszą przynieść porządany skutek. Takie akcje musiałby odbywać się cyklicznie.
Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg tak komentuje całą sprawę:
Lasy Państwowe, a w ich imieniu nadleśnictwa sprawują nadzór nad gospodarką leśną. W ramach swoich obowiązków w zakresie gospodarki łowieckiej nadleśniczy zatwierdza jedynie Roczne Plany Łowieckie sporządzone przez Koła Łowieckie. Ponadto takie plany podlegają uzgodnieniom z burmistrzami, wójtami oraz prezydentami miast, a więc i prezydentem Elbląga.
W bieżącym sezonie łowieckim zaplanowano odstrzał znacznie większej ilości dzików niż w latach ubiegłych, uwzględniając również problem dzików w mieście. Myśliwi z kół łowieckich dzierżawiących obwody łowieckie znajdujące się wokół Elbląga, rozumiejąc problemy związane z ich obecnością w mieście, w 2013 zrealizowali plan odstrzałów na poziomie 90%. Jest to bardzo dobry wynik, świadczący o zaangażowaniu myśliwych w rozwiązywanie tego problemu.
Czy dziki są groźne? Większość z nich do już "dziki miejskie". Oznacza to, że są one przyzwyczajone do ludzi i wyłącznie w skrajnych sytuacjach mogą zaatakować człowieka. Skrajna sytuacja to np. locha, która przechadza się po osiedlu z małymi lub agresywne zachowanie w stosunku do zwierząt (rzucanie w nie kamieniami, butelkami etc). W innym przypadku dzików nie powinniśmy się obawiać.