› bieżące
12:46 / 13.02.2015

Elbląg – marketingowo słabo opakowany cukierek cz.1

Elbląg – marketingowo słabo opakowany cukierek cz.1

Każdy produkt podlega tym samym prawom popytu i podaży. Co musi się wydarzyć, aby Elbląg w Polsce i na świecie sprzedawał się lepiej? Podsuwamy nasze pomysły, ale czekamy również na Państwa sugestie. Trochę z przymrużeniem oka o poważnym problemie naszego miasta.

Elbląg, od kiedy pamiętam, miastem pięknym był. Zawsze odnajdowałem w nim, to czego zabiegani i zapracowani mieszkańcy nie zauważali – piękno, ciszę i spokój. Wszechobecna zieleń (tak, tak, niejednokrotnie Elbląg wygrywał ogólnopolskie konkursy na najbardziej zielone miasto), Stare (nowe) Miasto, Kanał Elbląski, Bażantarnia. Bliziutko: Wysoczyzna, Zalew Wiślany, Zatoka Gdańska. Okolice równie piękne i urokliwe. Dodatkowo dużo wolnej przestrzeni, małe korki na ulicach, uśmiechnięta młodzież... Mógłbym wymieniać dłużej, malkontenci i tak znajdą powód do narzekania. Nieważne.

Historię, mimo że nie zawsze historię naszego kraju, mamy za nami, położenie też niczego sobie, drogi i komunikacja – dałbym 5. Średnia wieku Elblążan – typowa, optymizm i pesymizm – umiarkowany. Przeciętne miasto, powyżej (po eksodusie na zachód raczej poniżej) 100 tys. mieszkańców. Można w nim żyć, można się zestarzeć, umrzeć też się da.

Niestety (i tutaj powoli przechodzę do meritum) opakowanie promocyjne naszego miasta przypomina szary papier popularnych irysów z lat 80-tych poprzedniego wieku. Owszem smaczne były - bo były... czasem w sklepach. Kupujących i tak zawsze znajdowało się więcej niż Irysów. Popyt olbrzymi. Na Elbląg popytu niestety nie ma. Autokary z niemieckimi turystami ciągle nowe, dobrze zachowane, byli Elblążanie i ich przodkowie już niekoniecznie. „Mamo, ale piękna Pani wysiadła z tego autobusu” - synku to Pani tłumacz na stażu z biura podróży... Niestety przeciętny turysta tak postrzega Elbląg, jak elblążanin jadący do Malborka postrzega Jegłownik. O! już połowa drogi. Elbląg, szybko mignął w świadomości potencjalnego turysty i inwestora.

Elbląg nie ma charakteru, nie ma „tego czegoś”. Specjalnie z niczym się nie kojarzy. Porównanie do szarego opakowania irysów było chyba zbyt optymistyczne. Bardziej kojarzy się z czymś równie szarym, długim i do d... Nie chcę tu obrażać Elblążan, którzy utożsamiają się z miastem, nie chcę obrażać włodarzy miasta i działające tu firmy. Tu żyjemy, tu pracujemy - słowo Elbląg piszemy z dopiskiem 82-300 na kopercie podając adres zwrotny...

Wirtualne spotkanie – rozmawiamy o zaletach Elbląga. Proszę, niech rękę do góry podniesie dumny Elblążanin – o widzę jest jedna ręka! Aha, pyta się gdzie do toalety... mhm nie wiem. Jedzie Pan do jakiegoś centrum handlowego. A! Poczeka Pan – jeszcze nie mamy – dopiero budują. Idzie Pan normalnie pod płot. A! Uważa Pan na straż miejską – wszędzie mają oczy... przy płotach :). Może Pan poczeka, siedzimy tu już 5 minut, w zasadzie to nie ma o czym rozmawiać. Załatwi Pan sprawę w domu.

Worek ironii się rozpruł... Hipotetycznie teleportuję się do osobowości, osoby, która z różnych powodów chce przyjechać do Elbląga.

Aktualnie znajduje się w umyśle turysty...

Zwiedziłem pół Europy i 90% Polski. W tym roku zwiedzę jakieś „egzotyczne” polskie miasto. Kawa, pączek, tablet i lecimy. A jak Augustów – było, B – jak Bydgoszcz – było, C jak Częstochowa – było, D jak Dąbrowa Górnicza – było, E jak... eeee – o! Elbląg. Wpiszmy www.elblag.pl. Ooo! Jest i egzotyka. Ładnie wygląda początek, ale jak już gdzieś klikam – graficzny dramat. Szukam poradnika dla turysty. Po 15 minutach jest. Czytam, patrzę, nie dowierzam. Egzotyka i późne roko-koko w pigułce. Wszystko szare i nieatrakcyjne, chociaż opisów i treści duuużo. Będzie spontan. Na stronie UM w Elblągu znalazłem plan trzydniowego zwiedzania miasta. Nastawiam się zwłaszcza na poznanie nocnego Elbląga. Zwiedzam, zawsze w środku tygodnia – taniej jest. Elbląska Starówka w środę wieczorem – nie mogę się doczekać, rozrywki i ludzi :) Będzie super. Bażantarnia, Kanał Elbląski, Muzeum, Galeria EL – daję sobie jeden dzień. Nie ma co! Jadę...

Nie będę się pchał przez pół Polski samochodem: korki, przebudowy – to nie dla mnie. Jadę wypoczywać. Dojadę pociągiem. Mhm trzy przesiadki. Autobusem? Nie ma połączenia. Wrrr. Dobra skuszę się na zapchane drogi. Noc z wtorku na środę – jadę... Warszawa, Ostróda, nawet ładnie idzie, szczególnie od Ostródy – droga pierwsza klasa. Lecę przepisowe 120km/h, droga się zwęziła. Kurcze! Jestem w Gdańsku. Coś poszło nie tak. Wracam i jadę 60 km/h – musiałem przegapić. Coś mi tam mignęło jak jechałem. To pewnie to. Wracam i jest Elbląg. Witaczy brak. Miało być egzotycznie i jest...


Przesiadka do umysłu inwestora

Akcjonariusze naciskają, zarząd nalega. W końcu zajmuję się w dużej korporacji rozwojem i strategią. Jadę zwiedzić Polskę północną. Musimy otworzyć kolejną fabrykę produkującą X rzeczy (tajemnica handlowa). Wybieram 3 lokalizacje – Olsztyn, Gdańsk i Elbląg. Dużo się nasłuchałem – zwłaszcza o tym ostatnim rozmawiając z przyjaciółmi... w Anglii. Gdańsk, Trójmiasto – metropolia. Centra logistyczne, port lotniczy, port morski, przedstawicielstwa wszystkich dużych firm, uczelnie i przyszła kadra zapewniona – Bajka! Olsztyn – miasto wojewódzkie – tłok, korki, portów nie ma – węzeł kolejowy w cztery strony świata, kadra też pewnie się znajdzie. Przedstawicielstw dużych firm troszkę mniej jak w Trójmieście. Elbląg – blisko do Olsztyna, jeszcze bliżej do Trójmiasta. Do granicy z Rosją blisko, chociaż kierunek ekspansji mojej firmy – niepewny. Logistyki zero. Port = porcik. Węzeł kolejowy = przejazd kolejowy. Przyszła kadra to fachowcy po licencjacie. Słabo. Spotykam się w każdym mieście z włodarzami. Zainwestujemy sporo pieniędzy – niech lobbują. Niech przekonują i niech walczą. W Gdańsku szereg ustępstw, wachlarz ofert i możliwości. W Olsztynie podobnie, liczby jednak mniejsze i możliwości prawie zerowe. Elbląg – niestety bardziej zajęty w tej chwili pozyskiwaniem funduszy na inwestycje niż zdobyciem Inwestora. Sorry, life is life – wybieram Gdańsk.

Strasznie się zrobiłem cyniczny. Moje odczucia, są jednak jakie są. W rozmowach z klientami, znajomymi - pada wiele słów o zaniedbaniach:

  • brak atrakcyjnej strony internetowej
  • brak promocji miasta w oparciu o jedną i spójną strategię
  • brak programów naprawczych dla sfer, które tej naprawy wymagają
  • niski stopień zadowolenia mieszkańców miasta
  • kompletne nie wykorzystanie największych walorów miasta i okolic
  • nie stworzenie warunków przez miasto dla organizacji targów i imprez
  • słaba współpraca włodarzy miasta z małymi firmami
  • niewykorzystanie potencjału Obwodu Kaliningradzkiego

Podsumowując, na miasto pomysłów po prostu brak. To, co zostało wyremontowane i zbudowane w ostatnich 10 latach, praktycznie nie przełożyło się na poprawienie wizerunku miasta w oczach turystów, inwestorów jak i samych mieszkańców. Odnowiony Bulwar, Plac Dworcowy, remonty dróg, nijak się mają do poprawy życia w naszym mieście. O inwestycjach w Modrzewinę nie wspomnę.

Najlepszą formą reklamy jest polecenie przez znajomego. Zanim Elbląg ruszy w tym swoim nie do końca udanym opakowaniu na podbój świata, niech zadba o Elblążan, którzy dziś swojego miasta polecić nie chcą i nie mogą.

Nasze pomysły na Elbląg już wkrótce, w drugiej części artykułu.

18
4
oceń tekst 22 głosów 82%