Elbląg przoduje wśród miast oszpeconych reklamami
fot. Zdjęcia zgłoszone do konkursu
W facebookowym ogólnopolskim konkursie stowarzyszenia „ Miasto Moje a w Nim”, wśród dziesięciu najbrzydszych reklam zewnętrznych w Polsce znalazły się dwie elbląskie lokalizacje - budynek u zbiegu Al. Odrodzenia, Płk. Dąbka, Ogólnej i Jana Pawła II (120 głosów) i budynek dawnego Świata Dziecka (93 głosy). Zwycięzcą został okrzyknięty Okrąglak w Olsztynie.
Inicjatorzy konkursu chcieli zwrócić uwagę na to, jak bardzo reklamy potrafią zniszczyć krajobraz i przestrzeń miejską, mimo że nawet jeśli są ustawiane zgodnie z prawem – samą swoją obecnością szpecą okolicę. - Chaos reklamowy, jaki oglądamy na naszych ulicach, nie powinien być normą – tłumaczą organizatorzy. Z drugiej strony, chcieliśmy uczulić właścicieli nośników reklamowych, że ich decyzje kształtują przestrzeń publiczną i że powinni patrzeć dalej niż przysłowiowy koniec własnego nosa.
Przez trzy tygodnie konkursu napłynęło 68 zgłoszeń z 27 miast i miasteczek. Internauci podczas głosowania na profilu „Miastoszpeciciela” na Facebooku wyłonili 10 najbardziej szpecących reklam w Polsce. Mimo,że zgłoszenia pochodzące z Elbląga nie zwyciężyły, zajęły wysokie lokaty, co świadczy o tym, że nasze miasto jest jednym z niechlubnych liderów w outdoorowej reklamie.
A prawo tak jakby kulawe...
Stan prawny w Polsce sprawia, że trudno władzom lokalnym zaprowadzić porządek w przestrzeni publicznej, w tym nadać reklamom należne im miejsce. Odpowiednie przepisy powinny znaleźć się w lokalnym planie zagospodarowania przestrzennego, ale jest to narzędzie nieodpowiednie do regulowania tak dynamicznego zjawiska, jakim jest reklama. Ponadto, nadal większość gmin w Polsce ma ogromne zaległości w tworzeniu planów.
Nieliczne sukcesy w tej dziedzinie walki z chaosem reklamowym należy wiązać z wykorzystaniem szczególnych przepisów, tak jak się to stało np. w Krakowie, gdzie stworzono park kulturowy. Wygląd poszczególnych nieruchomości zależy wyłącznie od ich właścicieli – pozwolenie na budowę jest wymagane tylko w przypadku konstrukcji, które są wbudowane w podłoże. Co oznacza, że potrzebne jest pozwolenie na postawienie np. dużego billboardu. Ale jeśli właściciel chce okleić ogrodzenie swojej działki pstrokatymi płachtami reklamowymi, nikt nie może mu tego zabronić.
Nawet jeśli reklama jest ustawiona nielegalnie, władzom trudno jest doprowadzić do jej legalnego usunięcia. Wynika to między innymi z przewlekłości postępowania administracyjnego czy sądowego – często, gdy miną odpowiednie terminy, kampania reklamowa jest już nieaktualna. Na danym miejscu pojawia się nowa reklama, a procedurę prawną należy zacząć od początku.
Powodem dla którego musimy żyć w przesycie reklam, stanowi również brak hierarchii informacji w przestrzeni publicznej, który wiąże się z niewystarczającą ustawową definicją reklamy. Obecnie jest ona zawarta w ustawie o … drogach publicznych i bardzo mocno utożsamia reklamę z nośnikiem, jej formą, co sprawia, że bardzo łatwo można obejść obowiązujące przepisy (np. doczepiając do billboardu kółka, by stał się pojazdem).