› moda i styl życia
13:30 / 01.02.2013

Elbląg staje się kawiarnianą pustynią

Elbląg staje się kawiarnianą pustynią

Kryzys? Bezrobocie w mieście? Wysokie czynsze? A może zupełnie coś innego jest przyczyną tego, że w Elblągu upadają kolejne małe sklepiki i kawiarnie? Z początkiem nowego roku swoje podwoje zamknęła Kawiarnia Kardamon mieszcząca się na elbląskiej starówce. I tym oto sposobem w Elblągu zostały bodajże trzy typowe kawiarnie (jedna sieciowa w CH Ogrody, druga - róg Starego Rynku i ul. Mostowej, trzecia przy ul. Garbary). Reszta to cukiernie i klubokawiarnie, gdzie przy okazji można wypić małą czarną. 

- To smutne, co się dzieje - przyznaje Karolina, studentka z Elbląga. Mam wiele miłych wspomnień związanych z tą elbląską kawiarnią przy Starym Rynku 49. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie gdzie wyjść wieczorem i posiedzieć z koleżankami przy kawie. 

Próbujemy dowiedzieć się, dlaczego właściciel Kardamonu zwinął interes. Bezskutecznie. Telefon nie odpowiada...

Jak pokazuje brutalna rzeczywistość starówka jest przereklamowana i do tego za droga dla potencjalnych sklepów czy kawiarni. Również świeżo postawione kamienice tuż przy Bramie Targowej świecą pustkami. Deweloper po dziś dzień ma problem ze sprzedażą lokali mieszkalnych. Sporą winę za taki stan rzeczy ponoszą władze miasta. Brakuje nie tylko pomysłu na tętniącą życiem starówkę, ale i na odbiór Elbląga i jego promocję.  Sam jeden Piekarczyk turystów nie przyciągnie. Jeśli elbląska starówka opustoszeje (właścicieli pubów, kawiarni nie będzie stać na ich utrzymanie), to po co w ogóle tu przychodzić? 

Kawiarnie mają to do siebie, że bez klientów nie mają racji bytu. Mieszkańcy Elbląga zarabiają mało, życie towarzyskie wielu z nich ogranicza się do tzw. domówek, więc trudno się dziwić, że małe biznesy plajtują. Nikt przecież nie będzie chodził do kawiarni, restauracji czy pubu na siłę po to, żeby w nim tylko posiedzieć, skoro nie stać jednego czy drugiego, aby wydać 6 zł na piwo, czy ok. 20 zł za kawałek ciasta i kawę. Ceny są jakie są i inaczej być nie może, skoro dzierżawcy krzyczą sobie opłaty z innej planety. Na utrzymanie lokalu, pracowników i ewentualny zysk jakoś trzeba zarobić. Jak widać, coraz częściej nie zawsze to się udaje...

12
3
oceń tekst 15 głosów 80%