› bieżące
09:28 / 01.08.2019

"Elbląscy" Powstańcy Warszawscy z Krzyżami Walecznych

fot. 1944.pl

Odznaczeni Krzyżami Walecznych: Halina Lubomirska „Haluta” i Kajetan Komorowski „Czarny”, Powstańcy Warszawscy nie mieli wątpliwości, że powstanie było potrzebne. Przed śmiercią opowiedzieli o tym autorce tego artykułu. Byli związani z Elblągiem i Kadynami. 

Rozmawiałam z wieloma powstańcami sanitariuszkami, łączniczkami, żołnierzami pierwszej linii walk. Nie mieli wątpliwości, że Powstanie Warszawskie było potrzebne.

Kajetan Komorowski podczas powstania walczył w  Grupie "Kampinos" - 27. pułk ułanów - 3. szwadron. Po upadku powstania aż do 2O listopada 1944 roku dowodził samodzielnym oddziałem w Puszczy Kampinowskiej.

Tak odpowiedział na pytanie czy Powstanie Warszawskie miało sens.

Powstanie Warszawskie było potrzebne, świat usłyszał, że Polacy chcą wolności.
Nagrodą za moje wojenne trudy  jest niepodległa Polska.

Podobne zdanie miała Halina Lubomirska „Haluta”, odznaczona Krzyżem Walecznych: 

Podczas powstańczych dni mieliśmy Wolną Polskę. Takiej euforii i radości nie przeżyłam nigdy. Kto tego nie przeżył nie zrozumie. Nie ma wątpliwości - powstanie było potrzebne. 

Poniżej powstańcze losy Haliny Lubomirskiej 

Halina Lubomirska wiele razy uniknęła śmierci, ale nigdy nie pomyślała, żeby się wycofać. 

Dla nas wszystkich było oczywiste, że trzeba wyzwolić Warszawę

– wyjaśniała. 

Pani Halina była łączniczką płk „Daniela”, komendanta Mokotowa. Przenosiła meldunki i rozkazy do Śródmieścia na Aleje Jerozolimskie. Musiała przechodzić przez placówki niemieckie. 

Wymyśliłam sobie bajeczkę, by przekonać wartowników, że mam powody przedostać się do Śródmieścia lub na Mokotów. Mówiłam, że mam kranke Mutter (chorą matkę przyp. red.) na ulicy Polnej.  Na dowód pokazywałam dokumenty. Udawało mi się wielokrotnie Niemców przekonać

– wspominała Halina Lubomirska.

Gdy pewnego dnia jak zwykle recytowała swoje wyjaśnienia Niemcom, okazało się, że tym razem nie dali się nabrać. 

Usłyszałam z wieżyczki wartownika słowa w języku polski. Pamiętam je do dziś: „ Widzę cię po raz czwarty. Nie opowiadaj bzdur. Kłamiesz”. W torbie miałam rozkazy, a do majtek przyczepioną powstańczą opaskę (Dzięki niej mogła przechodzić przez posterunki powstańców przyp. red.) . Na to koniec pomyślałam. Nie ma żadnego ratunku. Żołnierz zaprowadził mnie do budynku gdzie miała być przeprowadzona rewizja. Zastałam sama w pomieszczeniu, gdzie była muszla klozetowa. Nie mogłam uwierzyć, że mam takie szczęście. Najpierw wrzuciłam do wody opaskę, potem wyjęłam dokumenty, by spojrzeć co wyrzucam. Słyszę odgłosy kroków. Wrzucam papiery i spuszcza  wodę. Jeszcze leciała, gdy obok mnie stanęli Niemcy. Nawet mnie nie zrewidowali. Kazali wracać z powrotem. Szybko uciekłam, by się nie rozmyślili

– mówiła pani Halina. 

Na przełomie sierpnia i września już nie miała tyle szczęścia. Wyjątkowo przenosiła meldunki z koleżanką. Na ul. Czerniakowskiej zatrzymali je Niemcy. Nie znaleźli przy nich powstańczych opasek. Zostały wywiezione na roboty do Austrii.
Halina Lubomirska była nie tylko łączniczką, ale szyfrantką i łącznościowcem do Komendzie Głównej Armii Krajowej. Posiadała mikrofilmy.

Nie zdążyłam ich wysłać do stalagów. Oddałam je do Muzeum Powstania Warszawskiego. Dyrektor mówił, że mikrofilmy są cenne. Może to tylko słowa kurtuazyjne, tego nie wiem do dziś

– mówiła  pani Halina.

Wysłała mikrofilmy do stalagów, czyli obozów dla żołnierzy jeńców,  zaszyfrowane listy. Były to niby zwykle listy, ale z ważnymi wiadomościami. Dzięki jej pracy udało się zlokalizować fabrykę broni. Jeńcy przekazali informację.

Listy w postaci mikrofilmów wkładałam do paczek żywnościowych. Potem wysyłałam je do stalagów

– wspominała pani Halina. 

Po wojnie Halina Lubomirska (pierwsza z lewej) z mężem (drugi z lewej) zamieszkała w Wałbrzychu, a potem w Kadynach, gdzie wykonano powyższe zdjęcie. Fot. 1944.pl

Losy powstańcze Kajetana Komorowskiego 

Młodym powstańcem walczącym  o Warszawę był Kajetan Komorowski. Po upadku powstania aż do 2O listopada 1944 roku dowodził samodzielnym oddziałem w Puszczy Kampinowskiej. Po wojnie zamieszkał w Elblągu.

Rodzinne strony pana Kajetana to Nowogródczyzna. Urodził się w wiosce niedaleko Stołpców. Służbę wojskową rozpoczął w 78 pułku piechoty w oddziale ciężkich karabinów maszynowych w Baranowiczach. Los zdarzył, że w marcu 1939 roku, gdy żołnierz miał zakończyć służbę, przyszedł rozkaz mobilizacji jego rocznika. Został i szkolił rekrutów.

Przeżyłem wojnę ponieważ Bóg tak chciał. Sowieci wprowadzili straszny terror. Palili wsie i wywozili całe rodziny na Syberię 

– opowiadał. 

Trzeba było się temu przeciwstawić, dlatego Kajeten Komorowski w 1942 roku  złożył przysięgę i został żołnierzem Armii Krajowej. Przyjął pseudonim „Czarny”. Zajmował się gromadzeniem broni i szkoleniem rekrutów.
Od czerwca 1944 roku był zastępcą dowódcy 3. Plutonu w trzecim szwadronie 27. Pułku ułanów Zgrupowania Stołpecko – Nalibockiego AK.

W lipcu 1944 roku dowódcy zgrupowania, Adolf Pilch  wydał rozkaz przedarcia się w kierunku Warszawy przez front niemiecko – sowiecki. Żołnierze dotarli do Puszczy Kampinoskiej. Miejscowi partyzanci byli zaskoczeni uzbrojeniem i umundurowaniem kresowiaków.

Nie jesteście partyzantką, ale prawdziwą armią

– mówili z podziwem.

Zadaniem oddziału była likwidacja niemieckich posterunków. W nocy podjeżdżali konno. Podchodzili bezszelestnie i z zaskoczenia  niszczyli placówki wroga.

W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1944 roku szwadron otrzymał rozkaz, w związku z wybuchem powstania, ubezpieczania szosy  Warszawa – Modlin. Mieli zadanie tak zablokować szosę by nikt nie wydostał się ani nie wjechał do stolicy. Niemcy uciekali w panice. W rowach leżały hitlerowskie samochody i mnóstwo trupów zarówno polskich jak i niemieckich .

Straszny to był widok

– wspomina pan Kajetan.

Blokada trwała do godz. 15, gdy z Modlina wyruszyły niemieckie czołgi  i musieli wycofać się  na kwatery do lasu.

Myślałem wtedy, że musi mnie dosięgnąć niemiecka kula, śmierć była tak blisko…

- podsumował wspomnienia.

„Czarnym dniem” dla zgrupowania był 29 września 1944 roku. Wtedy Niemcy rozbili ich pod Jaktorowem. Wielu zginęło. Część przedostała się w lasy kielecko-radomskie i walczyła w 25. Pułku piechoty AK. Kajetan Komorowski wyprowadził swoich żołnierzy z okrążenia pod Jaktorowem. Przedostał się do Puszczy Kampinoskiej. Utworzył samodzielny oddział i dowodził nim do 2O listopada l944 roku. Dalsza walka, ze względu na porę roku, była niemożliwa. W konspiracji – zgodnie z rozkazami – był do 2O stycznia 1945 roku.

Kajeten Komorowski za zasługi w walce o wolność został odznaczony m. in. Krzyżem Walecznych, Warszawskim Krzyżem Powstańczym i Krzyżem Armii Krajowej ustanowionym  przez generała Bora – Komorowskiego . W Polsce Ludowej do 1956 roku musiał ukrywać się pod nazwiskiem Brzeziński.
Do Elbląga sprowadził go przypadek. Nie miał pieniędzy, więc z Warszawy jechał na gapę w pociągu towarowym. SOK-iości zauważyli go i wysadzili w Tczewie. 
Dostał pracę na kolei, przeniósł się do Elbląga. Mieszkał przy ulicy Kolejowej.

Na zakończenie ponawiam pytanie Czy Powstanie Warszawskie było potrzebne?

3
0
oceń tekst 3 głosów 100%