› bieżące
07:05 / 29.05.2013

Elbląska starówka umiera. Dlaczego tak się dzieje?

Elbląska starówka umiera. Dlaczego tak się dzieje?

fot. Artur Borkowski

Elbląska starówka – temat powracający jak bumerang. Dlaczego nie możemy mieć starówki z prawdziwego zdarzenia? Dlaczego nie jest ona wizytówką naszego miasta? Dlaczego młodzi w dalszym ciągu narzekają na brak porządnej rozrywki? Dlaczego aby się pobawić uciekają do Trójmiasta, Olsztyna?

Starówka każdego miasta powinna być jego wizytówką. Kojarzyć się z dużą ilością pubów, restauracji, dyskotek i przede wszystkim dużą ilością osób odwiedzających to miejsce. Co można zaobserwować, kiedy w jakikolwiek weekend wybierzemy się na elbląską Starówkę? Wszechobecne pustki, informacje o miejscach do wynajęcia. Patrzymy na tabliczki otwarć lokali – większość z nich w dniach powszednich jest zamknięta już o godzinie 24.00. Odpowiedź jest prosta. Skoro nie ma klientów, to biznesu nie opłaca się prowadzić.

Natomiast jeżeli frekwencja odwiedzających dopisze, to nagle… następuje brak miejsc! W większości pubów ulokowanych w piwnicach naszego miasta, nie możemy wejść z ulicy i usiąść z znajomymi. Stoliki są pozajmowane, fotele, krzesła (nawet przy barze) – wszystko jest zajęte. Rezygnujemy więc z przebywania na Starym Mieście i idziemy do domów.

Spójrzmy trzeźwym okiem na dyskoteki, znajdujące się przy kanale elbląskim. A właściwie ich brak. Bollywood Bowling Club zlokalizowany jest w dość znacznej odległości od Starego Miasta, podobnie jak Epoca. Disco Imperiale do dnia dzisiejszego nie uruchomiło działalności. Lokal „Agravka” jest nieczynny już dość długi czas. Po „Trendy Club” pozostała jedynie tabliczka z nazwą i informacją o wynajmie lokalu. Dla porównania – popatrzmy na sopocki „Monciak”. Dzień w dzień mnóstwo osób, mnóstwo lokali serwujących różne typy wystroju, muzyki. Jeżeli patrzymy na metraż pomieszczeń – bez porównania w stosunku do elbląskich.

Wystrój – tu jest problem. Brakuje miejsc tematycznych, każdy lokal jest zrobiony „na jedno kopyto”. Większość z nich ulokowanych jest, jak już wspomnieliśmy, w piwnicach. Brakuje otwartości i przestrzeni.

Poszukajmy przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze: cisza nocna. Stare Miasto powinno żyć całą dobę, lecz z względu na mieszkańców częstym przypadkiem są interwencje Policji, która rozdaje mandaty za zakłócanie ciszy nocnej. Dochodzą do tego problemy z spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym. Każdy, kto odwiedził Olsztyn, Gdańsk, Sopot, Warszawę wie, że tam z takimi problemami spotkać się nie można. Funkcjonariusze patrolują teren i robią wszystko, aby zapewnić pełne bezpieczeństwo wszystkim bawiącym się. Interweniują tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy ktoś zachowuje się agresywnie, jest bardzo pijany lub istnieje podejrzenie co do sprzedaży narkotyków na terenie zabaw młodych.

Sprawa numer dwa, która jest najbardziej widoczna podczas dni powszednich. Miejsca parkingowe płatne. Temat został poruszony m.in. w wypowiedzi właściciela lokalu „Szprota” podczas nakręcania odcinka „Kuchennych Rewolucji”, który zauważył fakt, że parkowanie na całym Starym Mieście jest płatne, a przez to zniechęca do odwiedzania restauracji w ciągu dnia.

Sprawa numer trzy: ceny najmu lokali i koszty ich prowadzenia. Trzeba łaskawym okiem spojrzeć na inwestorów. Przykładowy lokal o metrażu 211,82 metrów kwadratowych zlokalizowany w ciągu „Przy Bramie” to miesięczny koszt 10.591 zł. Samego wynajmu! A koszt mediów, pracowników i całej reszty? W wypowiedzi jednego z współwłaścicieli restauracji „Szprota” mogliśmy usłyszeć o kwocie 8000 zł Za najem plus dodatkowo opłata za media.

Sprawa czwarta: brak zainteresowania z strony Urzędu Miasta. Przydałyby się jakieś ulgi podatkowe dla przedsiębiorców, chętnych do otwarcia lokali na Starym Mieście. Może jakieś szeroko pojęte kampanie promocyjne w tej części Elbląga? To dobry sposób, aby odwrócić wzrok od naszego rozkopanego miasta.

Kończąc trzeba napisać jedno. Potencjał w ludziach młodych jest olbrzymi. Większość z nich, pomimo wszystko korzysta z uroków elbląskich lokali. Są zdeterminowani, cierpliwi. Czekają na otwarcie lub powiększenie istniejących miejsc. Są wierni naszemu miastu i pomimo tego, że czują potrzebę wydawania pieniędzy w lokalach na wyższym poziomie, zostają w naszym mieście. Może wreszcie Urząd Miasta doceni te osoby? Mamy również nadzieję, że to nie będzie kolejny artykuł, którego temat przeminie po tygodniu, dwóch. Młodzi elblążanie – w Was siła.

23
6
oceń tekst 29 głosów 79%