Elbląska stocznia Schichaua była znana na całym świecie
Potężne maszyny, olbrzymie okręty i parowozy, to tylko niektóre z produktów wytwarzanych przez Schichau - Werke w Elblągu. O fabryce Ferdynanda Schichaua słyszał chyba każdy elblążanin. Historia Stoczni nadal działa na wyobraźnie wielu mieszkańców Elbląga.
We czwartek, 24 stycznia w Bibliotece Elbląskiej im. Cypriana Norwida, odbył się odczyt na temat Stoczni Schichaua i wytwarzanych w niej okrętach. W problematykę wprowadzili zebranych członkowie stowarzyszenia Lastadia: dr Michał Glock – prezes stowarzyszenia, mgr inż. Andrzej Jaskuła – wiceprezes i mgr Oskar Myszor – doktorant Uniwersytetu Gdańskiego, członek Lastadia.
- Źródła dotyczące fabryki Schichaua znajdują się archiwach rosyjskich. Dostęp do nich jest zawsze trudny i ograniczony. Trzeba wiedzieć czego dokładnie się szuka – mówi dr Michał Glock.
Wszystkie prezentacje zostały okraszone fotografiami okrętów budowanych lub wyposażonych w maszyny w miejscowej stoczni. Przemysłowiec Ferdynand Schichau (1814 - 1896), swoją karierę w Elblągu rozpoczął od założenia w roku 1837, małego warsztatu naprawy maszyn parowych. Zainteresowany przemysłem okrętowym, w 1854 r., wybudował pierwszą stocznię w Elblągu, z której narodził się pierwszy parowiec o napędzie śrubowym „Borussia”.
Okręty produkowane przez F. Schichaua były zdecydowanie lepsze i szybsze od okrętów budowanych w Europie Zachodniej. Szybko zostały docenione przez Rosjan, dla których stocznia elbląska produkowała liczne torpedowce, kanonierki, krążowniki jak np: Kazarskij, S7 – S65 – Abo czy Nowik. Większość z nich brała udział w wojnie rosyjsko – japońskiej w latach 1904/05.
- Mało kto wiedział, że F. Schichau miał podpisany kontrakt na budowę zakładu we Władywostoku. Jednak klęska Rosji w wojnie przekreśliła te plany - mówi prezes stowarzyszenia Lastadia.
Stocznia F. Schichaua nie pracowała tylko na zlecenie Imperium Rosyjskiego. W największej fazie wzrostu w latach '90 i początkach XX wieku, zamówienia na okręty Schichaua napływały z całego świata.
- W 1896 r. - niszczyciel i trzy torpedowce dla Norwegii, 1894 r. - cztery małe torpedowce dla Rumunii, które zaczęły służyć jako jednostki patrolowe, 1900 – 1906 - 6 niszczycieli i 6 torpedowców dla Chin – wymienia Oskar Myszor i kontynuuje - Lata 1899-1901 - 18 torpedowców dla Japonii, 2 niszczyciele „La Plata” i „Cordoba” dla Argentyny, 1888 – 5 torpedowców dla Brazylii, 1891 niszczyciel Somers dla USA.
Każdy z tych okrętów ma własną unikalną historię, o której mogłaby powstać nie jedna oddzielna książka. Referenci w telegraficznym skrócie opowiedzieli słuchaczom dzieje poszczególnych okrętów.
Po I Wojnie Światowej stocznia Schichaua produkowała okręty głównie na zamówienie Republiki Weimarskiej, potem III Rzeszy. Ośrodek produkcyjny przeniósł się z Elbląga do Gdańska.
- Każdy statek, który miał powyżej 100 m długości, był produkowany w Gdańsku - mówi Andrzej Jaskuła. – Nie wszystkie okręty budowane w stoczni były projektami pracowników Schichauowskich.
Fabryka F. Schichaua specjalizowała się głównie w maszynach parowych, które w XX wieku pomału odchodziły na rzecz bardziej wydajnych silników dieslowskich. Oprócz jednostek nawodnych, przemysł Schichaua rozszerzono o okręty podwodne. W Gdańsku produkowano głównie U-booty typu 7, jak i nowoczesne typu 21, na którego planach budowano kolejne okręty podwodne aż do lat '60.
Przedsiębiorstwo Ferdynanda Schichaua to nie tylko okręty wojenne i U-booty. Wytwarzano również liczne pogłębiarki czy lokomotywy. Niestety po II Wojnie Światowej stocznia Schichaua została rozgrabiona i upadła.
Co zachowało się do naszych czasów? W Elblągu wciąż stoją hale, w których niegdyś działały maszyny F. Schichaua. Cała dokumentacja fabryczna znajduje się poza granicami Polski. Wieść niesie, że w Bydgoszczy na Brdzie stoi statek MS Jantar wyprodukowany w stoczni Schichaua. Jednak został całkowicie zmodernizowany, co wykluczyłoby jego oryginalność.
Czwartkowa konferencja odniosła sukces, bo poruszyła publiczność i wywołała burzliwą dyskusję.