Elbląski sanepid nakłada milionowe kary. Handlarze dopalaczami nie płacą, bo prawo na to pozwala
fot. Pixabay
Elbląski sanepid nałożył jeden milion 284 tys. zł kary na handlarzy dopalaczami. Kwota ta może jeszcze wzrosnąć. Jak na razie od 2012 roku do dziś nie zapłacili ani złotówki. 400 tys. zł już jest nie do odzyskania. Windykacją pieniędzy zajmują się działy egzekucji administracyjnej w urzędach skarbowych, w tych miastach gdzie zostały zarejestrowane spółki.
Sanepid walczy od lat z handlarzami dopalaczy. Doprowadził do sprawy w sądzie. Po skazaniu w ubiegłym roku trzech mężczyzn w dwóch procesach za handel dopalaczami, ten proceder w Elblągu nie zakończył się.
Powstają nowe spółki handlujące śmiercionośnym towarem. Sanepid znów sprawdza go w laboratorium. Okazuje się, że to dopalacze. Wtedy następuje zakaz prowadzenia działalności i kary pieniężne.
Na początku 20 tys. zł, potem większe 100 tys. lub nawet 150 tysięcy zł. Niestety kary pozostały na papierze. Od 2012 roku handlarze dopalaczami nie wpłacili ani złotówki. Wciąż zakładają nowe spółki, co przy obecnych przepisach jest bardzo łatwe. Znów handlują śmiercionośnym towarem
- wyjaśnia Marek Jarosz, dyrektor elbląskiego sanepidu.
Takich spółek jedna osoba założyła aż 12.
Sanepid ostatnio zamknął sklep przy Bałuckiego za handel dopalaczami. Znów sprzedaje się tam śmiercionośny towar, bo właściciele zarejestrowali bez przeszkód nową spółkę.
Elbląski sanepid nałożył jeden milion 284 tys. zł kary na handlarzy dopalaczami. Kwota ta może jeszcze wzrosnąć. Jak na razie od 2012 roku do dziś nie zapłacili ani złotówki. Windykacją pieniędzy zajmują się działy egzekucji administracyjnej w urzędach skarbowych, w tych miastach gdzie zostały zarejestrowane spółki.
Ostatnio Urząd Skarbowy w Sosnowcu przesłał nam informację, że 250 tys. zł kary jest do nie do ściągnięcia. Wystąpiliśmy z wnioskiem o przedłożenie postanowienia, gdy go otrzymamy złożymy odwołanie
- wyjaśnia Marek Jarosz, dyrektor elbląskiego sanepidu.