Elbląskie firmy nagrodziła inspekcja pracy z Olsztyna
fot. archiwum PIP w Olsztynie
Trzy medalowe miejsca zajęli elblążanie w konkursie: „Organizator pracy bezpiecznej” Państwowej Inspekcji Pracy w Olsztynie. Była to kategoria do 50 pracowników. Zwyciężyła firma „Galwan” z prezesem Wacławem Popławskim, a III miejsce ex aequo zajęły Teresa Kogutowicz, firma z Władysławowa, koło Elbląga i Mirela Stróżowska, dyrektor przedszkola nr 10 w Elblągu.
Państwową Inspekcję Pracy pracodawcy znają z kontroli. Tych w naszym województwie jest 3,5 tys. rocznie. Jednak PIP nie tylko kontroluje i czasem wymierza kary, ale też nagradza najlepszych pracodawców. Konkursy dotyczące bezpieczeństwa pracy organizowane przez Państwową Inspekcję Pracy należą już do tradycji.
To jedna z form promowania bezpiecznej pracy. Nie zależy nam na jak największej liczbie konsekwencji i kar, ale przestrzegania przepisów. Stawiamy za wzór firm które rozumieją, że wymagania dotyczące bezpiecznej pracy warto stosować
- mówi Michał Wajda, z PIP w Olsztynie.
Jedną z takich firm jest „Galwan” z Gronowa Górnego, która zajęła I miejsce w organizowanym po raz 23. konkursie „Pracodawca - organizator pracy bezpiecznej” w kategorii do 50 pracowników.
Ta nagroda daje prestiż. Potwierdza, że stosujemy przepisy dotyczące bezpiecznej pracy. Motywuje do dalszego inwestowania w bezpieczną pracę
- wyjaśnia Wacław Popławski, prezes zarządu firmy „Galwan” w Gronowie Górnym.
W tym konkursie III miejsce ex aequo zajęły Teresa Kogutowicz, firma z Władysławowa, koło Elbląga i Mirela Stróżowska, dyrektor przedszkola nr 10 w Elblągu.
Michał Wajda z PIP w Olsztynie przekonuje, że wielu szefów firm rozumie, iż że przestrzeganie zasad bezpieczeństwa opłaca się.
12 firm budowlanych podpisało porozumienie, że będą stosowały przepisy o bezpiecznej pracy na budowie. Wiedzą, że wstrzymanie prac jest kosztowne
Michał Wajda przestrzega, że wiara w to, iż nic się nie stanie bywa złudna.
Nie można wierzyć, że udział pracownika w szkoleniu BHP to tylko formalność. Tak myślał pracodawca gdy zezwolił wejść jeszcze nie zatrudnionemu młodemu mężczyźnie na trzeci schodek drabiny, by coś przytrzymał. Spadł tak nieszczęśliwie, że uderzył głową i nie przeżył tego wypadku. Jak się okazało miał padaczkę
- tłumaczy Michał Wajda.