› bieżące
07:34 / 13.07.2017

Elblążanko, czy lubisz Chanel N° 5?

Elblążanko, czy lubisz Chanel N° 5?

fot. internet

Najsłynniejsze perfumy damskie na świecie stworzył w 1921 roku Ernest Beaux. Jego rodzina przez pokolenia odpowiadała za dostarczanie pachnideł na dwór carów Rosji. Kto wie, czy gdyby nie rewolucja 1917 roku, która zmiotła z tronu Romanowów, perfumy Chanel N° 5 nie byłyby produkowane w Petersburgu lub Moskwie, a nie w Paryżu. Słynny od ponad 90 lat zapach nosiłby też z pewnością inną nazwę.

Skąd taka nazwa - Chanel N° 5? Jej pierwszy człon nie budzi wątpliwości - to nazwisko słynnej kreatorki mody, Gabrielle "Coco" Chanel, która wylansowała zapach. Ale ten "N° 5"? Według niektórych był to numer próbki (ostatniej) jaką przedstawił - 5 maja 1921 roku - Ernest Beaux swojej pracodawczyni. Według innych, cyfra pięć była ulubioną cyfrą Chanel i stąd nazwa perfum.

Kompozycja złożona z 80 składników (są wśród nich: jaśmin, róża stulistna, irys, ylang ylang, wetiveria, wanilia, ambra i olejek sandałowy) jest od dziesięcioleci ulubionymi perfumami wytwornych i znanych pań.

Chanel N° 5 upodobała sobie Marylin Monroe, która wyznała kiedyś, że do snu "zakłada" tylko ten zapach. Perfumy te cenią sobie także m.in. Catherine Deneuve, Carole Bouquet, Nicole Kidman, Estella Warren...

Po raz pierwszy Chanel N° 5 trafiły do perfumerii tuż przed Bożym Narodzeniem 1921 roku. W połowie następnego roku sto flakonów ekskluzywnego zapachu Gabrielle Chanel podarowała w prezencie swoim najlepszym klientkom. Od tego czasu "piątka" plasuje się niezmiennie w ścisłej czołówce kobiecych perfum. Inne zapachy przemijają, a ten trwa.

Perfumy Chanel N° 5 mają także swoje mroczne tajemnice. Współzałożycielem Chanel i biznesowym partnerem Coco był Żyd, Pierre Wertheimer. Jeszcze przed II wojną za produkcję zapachu odpowiadała jego rodzina, która posiadała większość udziałów w spółce, zaś Gabrielle Chanel posiadała ich zaledwie 10 proc. Do dziś potomkowie Pierre’a Wertheimera są właścicielami Chanel.

Antysemityzm Chanel był tajemnicą poliszynela już przed wojną. Kreatorka przez lata nie mogła się pogodzić, że jej marka istnieje tylko dzięki żydowskiemu kapitałowi. Zabiegała, bezskutecznie, o uzyskanie większego wpływu na firmę, a gdy to się nie udało, wykorzystała zajęcie Francji przez hitlerowskie Niemcy, by dokonać próby aryzacji żydowskiego przedsiębiorstwa. Na szczęście spełzło to na niczym.

Po wojnie Chanel obawiała się, że jej bratanie się z okupującymi Francję Niemcami (jeden z nich, oficer Wehrmachtu był nawet jednym z jej licznych kochanków) okażą się zabójcze dla jej kariery. "Coco" miała dodatkowy powód do obaw - jej najsłynniejsze perfumy Chanel N° 5 - były w pierwszej połowie lat 40. ulubionym zapachem niemieckich okupantów, którzy nabywali je masowo dla swoich "Frau" i "Mädchen".

Obawy kreatorki okazały się płonne. W wyzwolonej Francji robiła jeszcze lepsze niż przed wojną interesy, a pozycji Chanel N° 5 nic nie było w stanie zachwiać. I tak jest do teraz.

1
0
oceń tekst 1 głosów 100%