Elka na drodze – mandat w kieszeni?
fot. Konrad Kosacz
Nikt nie rodzi się kierowcą, prowadzenia samochodu trzeba się po prostu nauczyć. Mimo to widok „elki” na drodze podnosi ciśnienie innym uczestnikom ruchu. Gwałtowne hamowanie, nieporadne manewry czy tamowanie ruchu – to główne zarzuty kierowane w stronę kursantów. Dzielić drogę jednak trzeba. Jakie obowiązki mają wobec siebie kursanci i kierowcy?
Zacznijmy od tego, że każdy uczestnik ruchu musi przestrzegać litery prawa. Zasady ruchu drogowego obowiązują zarówno kierowców z długim stażem, jak i osoby, które dopiero co wsiadły z instruktorem za kółko. Nie bez powodu część teoretyczna kursu wyprzedza tę praktyczną. Wiadomo jednak, że początki bywają trudne i pewne manewry wymagają dłuższego treningu. Nie obywa się też bez potknięć i błędów. To dlatego „elkom” zdarza się nagle gwałtownie hamować, czy najzwyczajniej w świecie „zgasnąć” przy próbie ruszenia z miejsca.
Część kierowców ma jednak dość – poruszanie się w mieście i tak jest utrudnione przez korki i remonty a do tego trzeba jeszcze uważać na „elki”, które akurat mają szkolenie. Sytuacja bywa szczególnie uciążliwa w miejscach położonych niedaleko Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Każdy kursant chce przecież dobrze poznać miejsce, w którym rozpocznie się jego egzamin. Rezultat? Sznury „elek”, które irytują kierowców i często uniemożliwiają płynny ruch.
Zakaz dla Elek ceną za spokój?
Na reakcję innych uczestników ruchu nie trzeba było długo czekać. Kierowcy trąbią i złorzeczą na „elki” a mieszkańcy osiedli bronią się przed nimi ustawiając znaki zakazujące kursantom wjeżdżania na ich parkingi. Właściciele domków jednorodzinnych decydują się czasem na wieszanie na płocie tabliczek z „zakazem manewrowania”. Wzajemna niechęć narasta, choć zdarzają się też przecież życzliwe zachowania. Wszystko zależy od podejścia ale nie tylko. Kodeks Ruchu drogowego nakłada na kierowców i kursantów pewne zobowiązania.
– Pojazd do nauki jazdy powinien być widocznie oznaczony znakiem „L”, przy czym w warunkach niedostatecznej widoczności znak ten powinien być oświetlony – mówi Katarzyna Florkowska z serwisu Korkowo.pl. – Kierowca, który porusza się w pobliżu kursanta powinien zachować szczególna ostrożność a co za tym idzie przygotować się na ewentualne błędy „elki” – dodaje Florkowska.
Warto tu zaznaczyć, że jeśli pojazdem przeznaczonym do nauki jazdy kieruje nie kursant a osoba posiadająca odpowiednie uprawnienia to wtedy tablicę z literą „L” trzeba zasłonić lub zdjąć.
Kamera patrzy!
Kierowcy powinni pamiętać, że „elki” mają takie samo prawo do korzystania z dróg jak oni. Nawet jeśli kursant prowadzi samochód w niewprawny sposób to niesprawiedliwa to np. wyprzedzania w niedozwolonym miejscu, czy na przykład przekraczania podwójnej ciągłej. Zmotoryzowani powinni pamiętać także o tym, że auta egzaminacyjne posiadają wbudowane kamery, które mogą zarejestrować przewinienia kierowcy, a także być materiałem dowodowym na przykład po stłuczce.
Na koniec warto dodać, że odrobina życzliwości i zwiększona uwaga zarówna kursanta jak i kierowcy to najlepsza i chyba jedyna recepta na dobre współegzystowanie.