Emilia Ankiewicz wygrała bieg, ale mistrzostwa nie zdobyła (+wideo)
fot. www.sport.se.pl
Podczas lekkoatletycznych 61. Halowych Mistrzostw Polski rozgrywanych na Arenie Toruń w dniach 18-19 lutego najlepsi polscy sportowcy zakończyli sezon indoor. W zupełnie nowej dla siebie roli wystartowała w tych zawodach urodzona w Elblągu Emilia Ankiewicz. Specjalistka w biegu na 400 metrów przez płotki wystartowała w biegu na 800 metrów i... wygrała. Na finiszu wyprzedziła swoje konkurentki, ale jak się później okazało, wniosły one protest i reprezentująca barwy AZS-u AWF-u Warszawa sportsmenka została zdyskwalifikowana. Dla Emilii Ankiewicz to był debiut w biegu na tym dystansie na hali.
26-letnia lekkoatletka nie mogła wziąć udziału w swojej koronnej dyscyplinie, czyli biegu na 400 metrów przez płotki, ponieważ Halowe Mistrzostwa Polski w Toruniu jej nie przewidywały. Pod nieobecność swojej klubowej koleżanki Emilia Ankiewicz zdecydowała się pobiec na 800 metrów i choć wielkiego doświadczenia na takiej odległości nie miała (ostatni raz mierzyła się z nim w 2015 roku w Białej Podlaskiej), już w eliminacjach poradziła sobie na tyle dobrze, żeby wejść do finału. Swoją serię wygrała i z czasem 2:10:08, który był także trzecim czasem całych kwalifikacji, znalazła się w ścisłym finale.
Podopieczna trenera Andrzeja Wołkowyckiego ruszyła w finałowym biegu z toru trzeciego i przez pierwsze 400 metrów trzymała się raczej za plecami rywalek. Przy ostatnim okrążeniu przez długi czas prowadziła Martyna Galant (AZS Poznań), ale gdy zawodniczki znalazły się na ostatniej prostej, Emilia Ankiewicz zaatakowała biegnące przed nią rywalki po zewnętrznej stronie bieżni. Najpierw minęła długimi susami Paulinę Mikiewicz-Łapińską, a następnie tuż przed linią mety Galant. Elblążanka uzyskała czas o 7 sekund lepszy niż w eliminacjach - 2:03:36, co było jej rekordem życiowym oraz jednocześnie drugim czasem osiągniętym w tym sezonie na 800 metrów, zaraz po Joannie Jóźwik.
Niestety, jak się później okazało, Emilia Ankiewicz została zdyskwalifikowana. Jej rywalki wniosły protest i elblążanka straciła tytuł mistrzyni kraju. Sędziowie uznali, że parokrotnie przekroczyła linię wewnętrzną toru. Mistrzostwo w hali powędrowało zatem do drugiej Martyny Galant, która miała czas 2:03:51.