Już dwie osoby zmarły z powodu wirusa AH1N1, czyli tzw. „świńskiej grypy” w Obwodzie Kaliningradzkim. Władze zdecydowały się zamknąć szkoły i przedszkola. Epidemia rozprzestrzenia się w całej Rosji. Polski sanepid stwierdza, że zagrożenia dla województwa warmińsko-mazurskiego nie ma. Polscy strażnicy graniczni zostali jednak wyposażeni w rękawiczki i maski ochronne, z których, w porównaniu do funkcjonariuszy po stromiej rosyjskiej, nie korzystają.

Polscy celnicy i funkcjonariusze na granicy polsko-rosyjskiej zostali wyposażeni w rękawiczki, maseczki i fartuchy, ale... pracujący ich nie używają. Dlaczego? „Ponieważ nie ma niepokojących sygnałów ze strony polskich służb sanitarnych”. Co ciekawe, Rosjanie z takie uposażenia również otrzymali i z nich korzystają.

My na to się na razie nie decydujemy, bo nie ma takiej potrzeby – powiedziała rzecznik prasowa Straży Granicznej Mirosława Aleksandrowicz dla portalu onet.pl.

Nietrudno wywnioskować, że obie kwestie skutecznie się wykluczają.

W Rosji i Ukrainie wirus „świńskiej grypy” szaleje. Próg epidemiologiczny w pierwszym kraju został przekroczony w 18 obwodach, przy czym w 11 z nich jest przekroczony o 50%. Na Ukrainie zmarły już 83 osoby z powodu grypy.

W Olsztynie również wykryto wirus AH1N1 u jednej z pacjentek, która do lekarza rodzinnego zgłosiła się z typowymi objawami grypy.

Bożena Najda (zastępczyni warmińsko-mazurskiego państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego) stwierdziła, że „wykrycie tego przypadku świńskiej grypy w Olsztynie nie powinno wzbudzać niepokoju ani paniki. Zaleca... szczepionki.

A liczba chorych w obwodzie kaliningradzkim rośnie. Szczyt zachorowań jest przewidywany na pierwszy tydzień lutego.