Fantastyczne zwierzęta i jak je leczyć (+foto)
fot. Amadeusz Żołdak
Jastrząb uderzył w szybę. Dzięki wrażliwemu człowiekowi trafił w ręce Beaty Lalik, lekarza weterynarii i w wolnym czasie szefowej Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom w Gronowie Górnym. Ptak po udzieleniu pomocy jest już na wolności. Natomiast młody puszczyk wymaga leczenia i rehabilitacji lewej kończyny, może na wiosnę ruszy na pierwsze łowy.
Mało kto wie, że w Gronowie Górnym jest Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom. Prowadzi je Beata Lalik, a wspomaga ją Anna Wiktoruk. Obie panie są lekarzami weterynarii.
Praca w ośrodku to moja pasja i misja zarazem, dzielę ją z pracą zawodową. W ośrodku goszczą jeże, zające, wiewiórki, nietoperze, różne gatunki ptaków – bociany, czaple, dzięcioły, ptaki drapieżne, takie jak bielik, myszołowy, błotniaki stawowe i łąkowe, jastrzębie, pustułki, sowy – puszczyki, puchacze, płomykówki. Odchowuję młode zwierzęta i wypuszczam je na wolność
- wyjaśnia Beata Lalik.
Mieszkańcy Elbląga i okolic przynoszą poszkodowane zwierzęta. Często potrzebują one specjalistycznej pomocy. Tak było z młodym puszczykiem, którego Beata Lalik nazwała Puszkin.
Nie wiem dlaczego, może dlatego, że to pierwsze słowo, które wpadło mi do głowy. Puszczyk złamał nogę. Ma założony stabilizator, to taki sposób nastawienia kości. Po operacji kończyna wymagała usprawnienia, by zapobiec przykurczom i zanikom mięśniowym. Codziennie wykonuję zabiegi naświetlania lampą infrared oraz masaże. Laseroterapia to kosztowny zabieg przynoszący jednak rewelacyjne rezultaty. Musi być wykonywany codziennie w seriach minimum przez 10 dni
- mówi Beata Lalik.
Nie zostaje ona sama z kłopotami finansowymi. Laseroterapię sponsorował Grzegorz Muniak, ornitolog i fotograf z zamiłowania. Ludzie o wrażliwych sercach przynoszą karmę. Firma Orlen zakupi wolierę dla orłów za 5 tys. złotych.
Jego wymiary to 8 metrów na 4, a wysokość 3 m. Zmieszczą się dwa orły. Pracownicy Orlenu bezpłatnie zamontują wolierę. Swoje nieco mniejsze lokum ma już myszołów, który nie opuści ośrodka. Brakuje mu stopy, bo trafił na linię wysokiego napięcia. Wprawdzie potrafi latać, ale nie dałby sobie rady na wolności
- przekonuje Beata Lalik.
Większość podopiecznych wraca w rodzinne strony.
Tak było z bielikiem. Gdy przyniósł go leśniczy z Podgrodzia. Ptak był potłuczony i miał powierzchowne okaleczenia, może spadł z gniazda, był wtedy okres lęgowy. Po trzech dniach już w dobrej formie wypuściłam go na wolność
- wspomina pani Beata;
Centrum w Gronowie Górnym przyjmuje dzikie zwierzęta potrzebujące pomocy. Wystarczy zadzwonić: 502 532 569 lub 604 643 241 lub przynieść do gabinetu weterynaryjnego „Maja” przy ulicy Saperów 1 B.
Gdy znajdziesz zwierzę umieść je w pudełku, na dnie połóż papierowe ręczniki lub bawełnianą szmatkę i zrób w kartonie otwory wentylacyjne. Jak najszybciej zawieź do lekarza weterynarii. Nie karm i nie pój na własną rękę, nie umieszczaj misek z wodą. Używaj rękawiczek. Ptaki są podatne na stres, wyziębienie i potrzebują spokoju, więc umieść je w cichym, ciepłym miejscu do czasu transportu
- radzi Beata Lalik, lekarz weterynarii.
Zapraszamy do galerii zdjęć.