› wywiady
21:54 / 01.01.2020

Farma ślimaków w Krasinie pod Pasłękiem zmieni właściciela? Nasz wywiad z Grzegorzem Skalmowskim

Farma ślimaków w Krasinie pod Pasłękiem zmieni właściciela? Nasz wywiad z Grzegorzem Skalmowskim

fot. Mariola i Grzegorz Skalmowscy z wnuczką

To już jest pewne. Farma ślimaków z zapleczem restauracyjnym w Krasinie pod Pasłękiem została wystawiona na sprzedaż. Jest położona przy drodze krajowej nr 7 między Ostródą a Elblągiem i stanowi obecnie jedną z większych atrakcji turystycznych zachodniej części województwa warmińsko-mazurskiego. Słynie z nietypowej oferty kulinarnej, która trafia w gusta licznie odwiedzających to miejsce turystów. Świadczy o tym wysoka średnia ocen w wizytówce Google Maps (4,5), na Facebooku (4,9) czy też doskonała ocena na portalu TripAdvisor (5). Mając na uwadze sensacyjną naszym zdaniem informację, postanowiliśmy porozmawiać z właścicielami i zapytać m.in. o to, co ich skłoniło do tego kroku. 

Przypomnijmy, że ekologiczna farma Snails Garden zajmuje powierzchnię 1,8422 ha. Cena: 2,3 mln zł (do negocjacji). Kwota ta dotyczy nieruchomości z pełnym wyposażeniem (mroźnie, chłodnie), know-how i marki oraz – co bardzo istotne – 60 procent udziałów we włoskiej spółce w turystycznym mieście nad Adriatykiem (biuro, magazyny chłodnicze, sklep firmowy itp.).

Marcin Mongiałło: Jak długo prowadziliście Państwo farmę Snails Garden w Krasinie pod Pasłękiem? Jakie macie wspomnienia z tym związane?

Grzegorz Skalmowski: Generalnie w tej branży jesteśmy od 2003 roku. Posiadłość Krasin, nabyliśmy w 2009 roku i rozbudowaliśmy. Można powiedzieć, że to całe nasze życie. Nie było dnia, abyśmy o tym nie rozmawiali – w wolnym czasie, przy obiedzie i urlopie... tylko kiedy on był... Stworzyliśmy to miejsce od podstaw. Oddaliśmy naszą duszę i serce. Odwiedziły nas czołowe zagraniczne i polskie telewizje, nawet szkoła Andrzeja Wajdy "Wajda Studio" nakręciła u nas ujęcia do dokumentu "Ślimaki". Kto by się wtedy spodziewał, że ten film zdobędzie kilkanaście nagród na całym świecie. Niektórzy przyjeżdżając w okresie letnim do Bistro Ślimaka traktują to miejsce jak kultowe, a później opowiadają o tym. Dobrze, że tak się dzieje – to miejsce stało się przykładem dla kształtowania się nowej, innowacyjnej turystyki kulinarnej dla innych ośrodków w naszym regionie oraz w całej Polsce.

Słyszałem, że Wasza historia jest bardzo interesująca i posiadacie bardzo bogate doświadczenie gastronomiczno-kulinarne. Możecie powiedzieć coś na ten temat?

Tak mówią... Z branżą gastronomiczną jestem związany od 1994 roku – wtedy też postawiłem pierwszego food trucka na Bulwarze w Elblągu. W tamtym okresie to była przełomowa nowość i tak zostało do tej pory. Zawsze tworzyliśmy coś nowego i wdrażaliśmy to w życie. Żona natomiast ma doświadczenie zawodowe jako technik, technolog żywienia zbiorowego. Teraz rozwija się w branży kosmetycznej.

Wspólnie razem stworzyliśmy Bistro Ślimaka na terenie posiadłości. W tym roku nawet otrzymaliśmy nagrodę –certyfikat za Najlepszy Produkt Spożywczy Roku 2019 dla przekąski "Snajki" marki Snails Garden w kategorii "Nowy produkt". O tym, jaką moc mają takie wydarzenia oraz ile pracy trzeba, aby zaskoczyć jury świadczy choćby to, że na tej samej gali certyfikat odebrała Ewa Chodakowska.

Jako jedyni w regionie wprowadziliśmy nasze pomysły kulinarne do Dziedzictwa Kulinarnego Europy, reprezentując nasze województwo. To wszystko było okupione nieprzespanymi nocami, ale i wielkim, naprawdę wielkim doświadczeniem w tej branży. Nasza marka zdobyła wyróżnienie od międzynarodowego stowarzyszenia ze Stanów Zjednoczonych – World Food Travel Association uhonorowało nas nagrodą "Food Trekking Awards" za doskonałość w turystyce kulinarnej. Takie rzeczy nie przychodzą same i nie mówię to po to, aby się chwalić. To jest ciężki kawałek chleba.

Co sprawiło, że po latach zajęliście się hodowlą ślimaków?

Głównie wyprowadzka na wieś. Od 10 lat prowadziłem gastronomię w rodzinnym Elblągu. To były lata 90-te. W Polsce było wtedy różnie. Postanowiliśmy wyprowadzić się na wieś i tu spróbować swoich sił w nieco innej branży, ale poniekąd też związanej z gastronomią. Tym sposobem powstała pierwsza w Polsce ekologiczna hodowla tego typu. Było ciężko, ponieważ nie było wówczas nawet odpowiednich rubryk w pliku kontrolnym, nie było też technologii produkcji tego typu produktów, ale udało się. Teraz posiadłość Krasin ma odpowiednie certyfikaty.

Oprócz hodowli ślimaków są tam także zwierzęta. Jakie gatunki można zobaczyć?

To prawda. Mamy trzy kuce szetlandzkie, owieczki – najmniejszą rasę na świecie, kózki miniaturki, króliki, ptactwo ozdobne, ale nie tylko. Muszę wspomnieć o zarybionym stawie, gdzie zimują raki, liny, karpie, amury i może jesiotry, bo takie ryby też swojego czasu wpuszczałem do wody.

Farma jest czynna tylko latem? Kto ją odwiedza w sezonie? Czy utkwiły Wam w pamięci szczególnie jakieś znane nazwiska? Są to z pewnością bardzo miłe spotkania.

Bistro Ślimaka jest czynne w sezonie. Odwiedzają to miejsce turyści z całej Polski, a to za sprawą znajdującego sie tuż obok Kanału Elbląskiego z jednymi na świecie działającymi pochylniami. Sam kanał czeka na wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, co z pewnością jeszcze bardziej zwiększy ruch turystyczny.To będzie strzał w dziesiątkę i wraz z przekopem Mierzei Wiślanej doprowadzi do wielkiego skoku potencjału turystycznego całego regionu. Położenie naszej farmy sprawi, że Bistro Ślimakana na pewno na tym skorzysta.

Jeżeli mówimy o znanych nazwiskach, to możemy się pochwalić, że odwiedził nas i nakręcił tu film Mikołaj Rey – arystokrata i kucharz, potomek słynnego poety. Bardzo miły, sympatyczny człowiek. Od razu można było poczuć, że ma pasję w oczach. Odjeżdżając krzyknął do nas: "Pamiętajcie! Francuz odwiedził polskie ślimaki".

Miło wspominamy również odwiedziny z kamerą Macieja Nowaka, późniejszego jurora w Top Chef. To właśnie on już w 2013 roku ukierunkował nas, aby otworzyć na miejscu punkt gastronomiczny z naszymi wyrobami. Na polu ze ślimakami miała miejsce zabawna sytuacja. Pan Maciej powiedział wtedy do kamery: "To można ocenić, że jest pan ślimakopasem?" Cóż, nie pozostało mi się nie zgodzić.

Natomiast, gdy kręciliśmy sceny na hali produkcyjnej, przy robieniu ujęcia musiałem stanąć na skrzynce – tak jest wysoki jest pan Maciej... albo ja tak niski (śmiech). Obejrzało to na pewno kilkaset tysięcy ludzi w telewizji i prawdopodobnie nikt się nie domyślił (śmiech).

Wiele wspaniałych i chyba najbardziej zwariowanych scen było przy zdjęciach do programu z Walentym Kanią, które kręciliśmy do jego autorskiego programu "Kuchnia dla odważnych", którego producentem była stacja Food Network. Kazano nam wypłynąć na środek stawu i właśnie w tym miesjcu zajadać kawior z ikry ślimaka z prawdziwych muszli, popijając go szampanem, który wyciągnęliśmy "na żywo" na sznurku z wody. Podczas tych ujęć mało brakowało, aby łódka się przewróciła, natomiast każdy chciał "wypaść" bardzo dobrze, poważnie. Były naprawdę duże emocje.

Czy ślimaki to przyszłość na polskich stołach? Czy w naszym kraju wzrasta ich spożycie? Jak to wygląda w Europie? Na świecie?

Tak, ślimaki kiedyś były w polskim menu. My o tym tylko przypomnieliśmy. W pierwszej polskiej książce kulinarnej jest więcej przepisów na ślimaki niż na wieprzowinę. W Polsce konsumpcja wzrasta. W obecnych czasach ciężko jest zaskoczyć turystę kulinarnie i przyciągnąć do siebie. Ten produkt jest natomiast pod tym względem idealny. Każdy chce go spróbować. O wielkiej popularności ślimaków świadczy choćby sam fakt, że cieszące się największą popularnością programy kulinarne – Top Chef czy nawet ostatnio Master Chef – wprowadziły je jako zadanie dla uczestników zmagań kulinarnych. Nawet dwukrotnie dania ze ślimaków wygrały – o ile można tak powiedzieć – trafiając wcześniej do rozgrywki finałowej. Oczywiście stało się tak dzięki inwencji samych kucharzy, nawet amatorów. Świat już dawno częstuje turystów nowinkami. Do nas docierają one trochę później. Wydaje się, że tak naprawdę wszystko jeszcze przed nami.

Jakie są wartości odżywcze ślimaków i czy są drogie? Właśnie, ile kosztuje danie?

Wartości odżywcze to głównie białko, nawet 20% w 100 gramach mięsa. To naprawdę sporo! Czy są drogie? Danie potrafi kosztować 25 zł i 50 zł – wszystko zależy od tego, co kto lubi. My serwujemy pierogi, a nawet burgery ze ślimakami, czy też słynne już snajki.

Słyszałem, że zamierzacie zrezygnować z prowadzenia farmy, nie chcecie jednak, żeby Wasza wieloletnia praca poszła na marne i szukacie inwestora, kupca. Czy to prawda?

Tak, to prawda. Dużo ludzi, znajomych, przyjaciół mówi nam: jak to, przecież to wasze całe życie, pasja. To prawda, dlatego my odpowiadamy, że mieszkamy obok i jak będzie trzeba, to nowemu inwestorowi pomożemy. Sprzedajemy punkt turystyczny, bo potrzebne są inwestycje, aby godnie się przygotować na przyjęcie wpisu Kanału Elbląskiego na listę UNESCO i otwarcie kanału przez Mierzeję Wiślaną. Do tego dochodzą jeszcze względy zdrowotne, ale o tym nie chcemy teraz mówić. Posiadłość ma potencjał, nie tylko gastronomiczny, ale i produkcyjny – znajduje się tu przecież dużo magazynów oraz budynek produkcyjno-biurowy z przeznaczeniem na przetwórstwo HoReCa. Ponadto to doskonała lokalizacja, aby tu zamieszkać, co widać po samych zdjęciach. Niektórzy mówią – raj na ziemi. Logistycznie to bardzo blisko trasy S7: Gdańsk – Warszawa. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany, zapraszamy do rozmów (adres: bistro@snailsgarden.com). Możemy również odstąpić markę Bistro Ślimaka z pełnym know-how.

Co jest przyczyną, że chcecie sprzedać farmę Snails Garden? Czy zamierzacie zupełnie zrezygnować z tego biznesu? Jakie macie plany na przyszłość?

Przyczyną jest zdrowie. Po nas ogólnie tego nie widać, ale wyniki mówią same za siebie i tak jak wspomnieliśmy, potrzebny jest inwestor. Teraz większość budynków jest niewykorzystana – sami używamy tylko biur i małego zaplecza magazynowego. Szkoda, aby to się marnowało – tu jest naprawdę duży potencjał. Atutem jest wspaniała lokalizacja. Chcemy zająć się czymś lżejszym. Ja – szkoleniami. Pragnę pokazać, że można coś w życiu zrobić. Sam popełniłem masę błędów, ale się nie zrażałem – z tego wywodzi się właśnie doświadczenie. Może napiszę kolejną książkę. Żona mnie do tego namawia. Z pewnością byłoby o czym pisać. Wiele w życiu trzeba przeżyć, aby dojrzeć do pewnych spraw. Nie było łatwo. Kiedy książka zostanie opublikowana, to wszyscy będą zdziwieni. Sam nie mogę czasami w to wszystko uwierzyć, ale teraz nie chcę zdradzać tajemnicy. Żona natomiast nadal będzie rozwijać branżę kosmetyczną. To jest jej konik, pasja i życie. To jej sukces, ciężko jej dorównać, bez niej nic nie było by takie same. To piękna kobieta, wspaniała przyjaciółka i najlepszy przyjaciel, jakiego w życiu spotkałem.

Rozmawiał: Marcin Mongiałło

25
0
oceń tekst 25 głosów 100%