Felieton: różnica tylko 60 kilometrów, a Dwa Światy widać jak na dłoni
fot. Bartłomiej Ryś
Każde miasto ma swoje problemy. Czy to Elbląg, czy Gdańsk czy Warszawa. Mniejsze lub większe, ale je ma. Podróżując do kilku z nich, odwiedzając targi, spacerując po ulicach odnoszę jednak wrażenie, że nasze miasto ma zdecydowanie „więcej większych” niż tych mniejszych.
Pomysł na felieton narodził się po ostatnich odwiedzinach hali Arena Ostróda z okazji targów motoryzacyjnych Auto Land Expo. To był mój już drugi wyjazd służbowy w tamto miejsce, wcześniej również na targi motoryzacyjne. Wnioski, tak jak napisałem to w artykule relacjonującym całe wydarzenie, nasuwają się same. Dlaczego Ostróda lub Gdańsk, czyli miasta oddalone odpowiednio 60 i 70 kilometrów od Elbląga mają tego typu imprezy, a Elbląg nie?
Mógłbym zwalić tutaj winę na np. prezydenta lub Radę. Tylko dlaczego akurat na nich? Obecny stan sytuacji w naszym mieście jest zależny nie tylko od aktualnie rządzących, ale i również od tych, którzy „na stołkach” zasiadali wcześniej. Problemem w Elblągu jest podejście do danej sytuacji – zarówno władz, jak i mieszkańców.
No bo spójrzmy na wszystkie te sytuacje z innej perspektywy. Perspektywy, moim zdaniem, dla niektórych osób nierealnej. Jakiej? Jak widzi to wszystko młody człowiek. A widzi upadające miasto, w którym nie ma pracy, a każdy kombinuje ile może, aby zarobić kilka groszy (vide mój ostatni artykuł o wyjazdach po paliwo). Widzi miasto, w którym nie ma perspektyw. Kłamię? Zapraszam Czytelników do oglądnięcia naszych sond, chociażby tych z ostatniej matury. Jakie są plany młodych? Wyjazd do Gdańska, Warszawy na studia. Lub jeszcze dalej – za granicę w poszukiwaniu pracy. Na pytania dlaczego nie pozostaną w Elblągu, tutaj studiują odpowiadają (słusznie) – po co?
Namiastką takich imprez, jak ta w Ostródzie były Dni Elbląga, a dokładniej świetny dzień klubowy. Nie musicie wierzyć mi na słowo, wystarczyło w latach poprzednich zobaczyć tysiące młodych osób, które bawiły się pod sceną, wręcz szalały, tańcząc, skacząc, bawiąc się. Alkohol? Pewnie, że pili, podobnie jak osoby o wiele lat od nich starsze. Że przesadzały z alkoholem? Nie sposób się nie zgodzić, podobnie jak osoby w pełni dorosłe. A jednak pomimo tego dzień klubowy w tym roku znikł z porządku Dni Elbląga. Zastąpił je koncert arii operowych. Czy miasto zdaje sobie sprawę z komentarzy, jakie się pojawiły po ogłoszeniu planów na tegoroczną imprezę? Wydaje mi się, że nie. Żadna ze znanych mi młodych osób nie była tym faktem pocieszona. Więc dla kogo jest pierwszy dzień? To proste – dla wyborców, którzy chodzą do urn i głosują. A Ci nie mają po naście, dwadzieścia parę lat.
Jakie targi odbyły się w Elblągu? Takie z prawdziwego zdarzenia, które przyciągnęły by tysiące zwiedzających z okolicznych miejscowości? Może wyśmiejecie mnie w komentarzach, ale ja sobie takich po prostu nie przypominam. Żadne nie zapadły mi w pamięć, na żadnych nie pamiętam, abyśmy gościli ludzi z Pasłęka, Braniewa, Tolkmicka, a co dopiero z miejscowości oddalonych od Elbląga o 50,60 kilometrów i więcej.
Idąc dalej tym tokiem – powstała kolejna dyskoteka, jest dość świeża patrząc na długość działania innych. Mówię tutaj o Oxidenie. Można mieć do niego zastrzeżenia (jak do każdego lokalu), ale jednak jest to miejsce, gdzie zbiera się naprawdę ogromna ilość młodych osób każdego weekendu. Nie piszę tego tylko dlatego, że lokal ten jest naszym Klientem. Nie, piszę tego po to, aby uzmysłowić, że niedługo to miejsce być może zostanie zamknięte. Dlaczego? Bo jest… za głośno. Zacytuję komentarz, który pojawił się pod ostatnią fotorelacją z klubu:
~ sąsiad do gościa
gosciu, szykujemy pozew do sądu i zobaczymy. Dudnienie słychać pół kilometra od dyskoteki. Sprawdzi się legalność koncesji i zbada propagację (nośność) fal dźwiękowych w zakresie niskich częstotliwości od dyskoteki. Niskie częstotliwości czyli basy mają wielki zasięg i omijają przeszkody. Wysokie i średnie częstotliwości nie mają tych własności. Trzeba było gościu, słuchać na lekcjach fizyki a nie dłubać w nosie.
Albo ostatnie afery związane z lokalem West Side. Też mieszkańcy mają problem, pomimo tego, że wiedzą, gdzie się wprowadzali. Jest za głośno.
Więc dla kogo jest to miasto? „Odpowiedź jest prosta i niektórym znana” parafrazując znany tekst filmowy. Dla starszych ludzi. Młodzi nie mają tu czego szukać, na każdym kroku są bombardowani zakazami, nie wprowadza się nic, aby polepszyć im byt. Co więcej – zabiera im się to. PWSZ, choćby nie wiem jak bardzo się starał urozmaicić swoją ofertę, nie przyciągnie studentów, jeżeli miasto nie zapewni godziwego życia studenckiego.
Ostatnio rozmawiałem z koleżanką i jej chłopakiem, którzy również byli obecni na targach w Ostródzie. Na co dzień studiują zaocznie w Trójmieście. Kwitują całą sytuację krótko:
- Tylko dostaniemy pracę i wynosimy się z Elbląga. Kochamy to miasto, ale co zrobić, jeżeli jest bez perspektyw? 60 kilometrów, a widać jak na dłoni dwa światy.
Stefan Rembelski pisze, że „Elbląg miastem upadłym po roku 2020”. A moim skromnym zdaniem to może wydarzyć się szybciej, niż za sześć lat. Czego ani sobie, ani Czytelnikom, ani nawet hejterom nie życzę.