› bieżące
09:23 / 16.11.2014

Felieton: Ziarnko do ziarnka...

Felieton: Ziarnko do ziarnka...

fot. www.polskieradio.pl

Wiele się słyszy opinii odnośnie tego, że jeden głos nie zrobi różnicy w wyborach. Może tak być w przypadku, gdy mówimy o wyborach prezydenckich w skali kraju. Kiedy natomiast w grę wchodzą wybory samorządowe, nawet pojedynczy głos może zdecydować o zwycięstwie lub klęsce kandydata.

W mediach rokrocznie prowadzone są przeróżne akcje, które mają uświadomić Polakom wagę wyborów i to, że każdy głos ma znaczenie. Warto zwrócić uwagę, że w mniejszym lub większym stopniu spełniają one swoją rolę. Raczej w mniejszym stopniu, bo w dalszym ciągu liczba ludzi, przekonanych o tym, że ich nieobecność w lokalu wyborczym niczego nie zmieni, nie maleje.

„Absens carens”. Nie bez powodu przytoczyłem starą łacińską maksymę. Znaczy ona to, że „nieobecny sam sobie szkodzi”. Jak to się ma do nadchodzących wyborów? Ano tak, że jeśli nie stawimy się 16 listopada w lokalach wyborczych, to sami będziemy sobie winni jeśli okaże się, że wybrany zostanie kandydat na prezydenta, który nie będzie nam odpowiadał.

To samo tyczy się kandydatów na radnych, rzecz jasna. Pasuje tu także inna sentencja – „nieobecny nie ma prawa głosu”. I tu jest niby sprawa jasna- nie ma cię na wyborach, więc nie możesz decydować kto wygra a kto przegra- koniec i kropka. Tylko czy taki rozwój wypadków nas zadowoli? Śmiem w to wątpić.

W końcu będziemy musieli żyć z naszą decyzją przez najbliższe lata i znosić wystąpienia kandydata, na którego przecież nie głosowaliśmy, bo nie chciało nam się ruszyć z domu. Każde jego słowo zacznie nas drażnić, aż w końcu zgorzkniali zaczniemy pluć sobie w brodę i powtarzać jak mantrę, że „mogłem przecież zagłosować, a teraz...”. Tylko wówczas gdybanie i żale na niewiele się zdadzą.

Co wobec tego należałoby zrobić, żeby uniknąć powyższego scenariusza? Odpowiedź jest dziecinnie prosta- wstać z fotela, kanapy, łóżka czy gdziekolwiek byśmy siedzieli w niedzielę i skierować swoje kroki do najbliższego właściwego lokalu wyborczego. Na miejscu pobrać karty do głosowania i jednoznacznie opowiedzieć się za jakimś kandydatem, zgodnie z własnymi odczuciami.

Posłużę się tu parafrazą tekstu, zasłyszanego w jednej z reklam: Zaglądałeś ostatnio na elblag.net? No pewnie, nawet teraz zaglądasz. Ciągle coś się dzieje. Jakiś kandydat przegrał w wyborach, ale nie twój, bo byś zauważył. Jak jakiś facet będzie ci mówił, żebyś poszedł na wybory, to nie posłuchasz. A lepiej mieć spokój. Głosowanie jest ważniejsze, niż sobie pomyślałeś. Bo pomyślałeś, prawda?

7
1
oceń tekst 8 głosów 88%